W ciągu ostatnich kilku miesięcy Trump wysyłał Steve’a Witkoffa, a ostatnio Jareda Kushnera, aby zajęli się sprawą Ukrainy. Specjalny wysłannik do spraw Ukrainy Keith Kellogg rozmawia wyłącznie z Ukraińcami. Sekretarz stanu Marco Rubio, a w mniejszym stopniu wiceprezydent USA J.D. Vance również odgrywali rolę rozmówców z europejskimi sojusznikami, a także Ukrainą i czasami Rosją.

— O wiele lepiej jest mieć jedną osobę, która jest świadoma wszystkiego, co się mówi wszystkim i zarządza kompromisami — mówi Haass. „Przy tak wielu kucharzach w kuchni nie ma możliwości zapewnienia, że to, co mówi się Ukrainie, Europie i Rosji, będzie do siebie pasowało”.

— Trump zwołuje bliskie grono według własnego uznania, spotkania odbywają się doraźnie, a decyzje są podejmowane szybko — mówi w rozmowie z POLITICO urzędnik Białego Domu, który chciał zachować anonimowość. Nawet pomimo rozszerzenia zakresu kompetencji otoczenia Trumpa — obecnie obejmującego ewentualny atak na Wenezuelę — grupa ta pozostaje niewielka.

— Nikt nie powinien być zaskoczony chaosem, jaki ogarnął podejście Trumpa do zakończenia wojny w Ukrainie — mówi w rozmowie z POLITICO Ivo Daalder, były ambasador USA przy NATO za prezydentury Baracka Obamy. „Tak się dzieje, gdy nie ma prawdziwego procesu opracowywania polityki, udzielania wskazówek, współpracy z zagranicznymi rządami i wyznaczania jasnego kierunku”.

Wydaje się, że zespół Trumpa nie zawsze jest zgodny. Nie ma przełomu w stosunkach z Rosją i rośnie obawa, że konflikt w Wenezueli może wymknąć się spod kontroli administracji.

Podejście Trumpa świadczy o niezachwianej wierze prezydenta w swoje najbliższe otoczenie, składające się ze starych przyjaciół, rodziny i powierników, oraz podkreśla jego głęboką nieufność wobec szeroko pojętego aparatu bezpieczeństwa narodowego i Departamentu Stanu, który od dziesięcioleci stanowi filar stosunków zagranicznych.

W skład niezwykle niewielkiego zaplecza prezydenta wchodzą: długoletni przyjaciel Trumpa z branży nieruchomości Steve Witkoff, sekretarz stanu Marco Rubio, wiceprezydent J.D. Vance, sekretarz obrony Pete Hegseth oraz szefowa personelu Białego Domu Susie Wiles.

To właśnie Witkoff zwrócił się do Jareda Kushnera, zięcia prezydenta, z prośbą o pomoc w negocjowaniu porozumienia pokojowego między Izraelem a Hamasem, częściowo ze względu na jego rolę w kształtowaniu porozumień Abrahama podczas pierwszej kadencji Trumpa. Twierdzi tak w rozmowie z POLITICO urzędnik Białego Domu, który podobnie jak inni przedstawiciele administracji otrzymał od redakcji zgodę na zachowanie anonimowości w celu omówienia delikatnych kwestii dyplomatycznych.

Według drugiego z urzędników z Białego Domu Witkoff i Kushner, których Trump uważa za swoich najlepszych negocjatorów, współpracowali nad opracowaniem 28-punktowego planu pokojowego dla Ukrainy i Rosji, który został opublikowany w zeszłym miesiącu, a ostatecznie odrzucony. Jak twierdzi trzeci z urzędników z otoczenia prezydenta, Vance i Rubio poinformowali Kongres o powstaniu planu.

Według pierwszego z urzędników Trump zwołuje bliskie grono według własnego uznania. Spotkania odbywają się doraźnie, a decyzje są podejmowane szybko. „Wszystko zależy od prezydenta, kto wykonuje jakie zadania” — mówi w rozmowie z POLITICO urzędnik Białego Domu, który chciał zachować anonimowość.

Nie ma tu prawie żadnej hierarchii, poza Trumpem na szczycie — i nie ma ograniczeń co do tego, kto ma dostęp do prezydenta.

— Trump chce porozumień pokojowych i chce za to uznania — powiedział jeden z byłych urzędników administracji, który poprosił o zachowanie anonimowości. „Nie przejmuje się zbytnio szczegółami”.

„Chcą zmusić Ukrainę”

Administracja Trumpa twierdzi, że mniejszy zespół jest bardziej elastyczny, a mniej biurokracji oznacza mniej przecieków. Co jednak najważniejsze, mały zespół cieszy się zaufaniem prezydenta.

Na przykład Kushner został zatrudniony, aby pomóc w omówieniu planów pokojowych najpierw z Izraelem, a następnie z Ukrainą, ze względu na jego „udokumentowane sukcesy w negocjowaniu porozumień Abrahama i konfliktu [w Zatoce Perskiej] w pierwszej kadencji” — mówi pierwszy urzędnik Białego Domu, zaznaczając, że Kushner jest również przyjacielem Witkoffa.

— Jeśli chodzi o porozumienie między Izraelem a Gazą, Steve dzwonił do Jareda i prosił go o opinię — dodał urzędnik, wspominając o nieformalnym charakterze roli Kushnera. „A Jared, który podobnie jak Steve i prezydent nie musi tego robić, ma własne firmy i sprawy do załatwienia, był chętny do pomocy. Myślę, że powiedziałby, że gdy dzwoni prezydent, aby poprosić o pomoc, nie można odmówić”.

Taka sytuacja umożliwiła niektórym zagranicznym przywódcom i dyplomatom, którzy mają silne osobiste relacje z prezydentem, w tym z Izraela i krajów Zatoki Perskiej, lub jego najbliższym współpracownikom, niezwykły poziom dostępu do prezydenta USA. Jednak brak tradycyjnej Rady Bezpieczeństwa Narodowego sprawił, że inne ważne postacie polityki międzynarodowej nie mają niezawodnych kanałów dostępu do administracji.

— Wiele razy byliśmy zaskoczeni — powiedział jeden z europejskich dyplomatów z Waszyngtonu. „Taka jest natura Trumpa. Ale kiedy nie ma się kontaktu z Białym Domem, trudniej jest uzyskać informacje, a także trudniej jest upewnić się, że znają oni nasz punkt widzenia”.

Zespół do spraw komunikacji Rady Bezpieczeństwa Narodowego połączył się tego lata z biurem prasowym Białego Domu, ograniczając informacje przekazywane przez administrację. W tym roku zwolniono również setki pracowników administracji federalnej.

Bardziej problematyczne dla niektórych długoletnich urzędników do spraw polityki zagranicznej w Waszyngtonie jest podważenie tradycyjnej roli Rady Bezpieczeństwa Narodowego, polegającej na przedstawianiu prezydentowi różnych opinii.

— Jednym z zadań Rady Bezpieczeństwa Narodowego jest zwoływanie różnych zainteresowanych stron, które pytają: „Czy rozważaliście kwestię x lub ryzyko y?”. Wygląda na to, że nie chcą [doradcy Trumpa] o tym wiedzieć — mówi w rozmowie z POLITICO były wysoki rangą urzędnik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, który służył w dwóch ostatnich administracjach demokratycznych prezydentów. „Eksperci od razu wiedzieliby, że Ukraina nigdy nie zaakceptuje 28-punktowego planu. Nie obchodzi ich [doradców Trumpa] to, ponieważ chcą po prostu zmusić Ukrainę do jego przyjęcia”.

Przyjaciel Trumpa na czele rozmów z Europą

Niektórzy długoletni dyplomaci i weterani polityki zagranicznej krytykują Witkoffa, biznesmena mającego interesy w innych krajach, za brak doświadczenia i wiedzy w prowadzeniu delikatnych rozmów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem — ale administracja Trumpa zdecydowanie popiera jego strategię.

Witkoff jest negocjatorem. Jest biznesmenem, podobnie jak prezydent. Od dziesięcioleci przyjaźni się z prezydentem, więc rozumie jego sposób myślenia — mówi w rozmowie z POLITICO pierwszy urzędnik Białego Domu.

Amerykański negocjator Steve Witkoff, sekretarz stanu USA Marco Rubio oraz zięć Trumpa Jared Kushner

Amerykański negocjator Steve Witkoff, sekretarz stanu USA Marco Rubio oraz zięć Trumpa Jared KushnerREUTERS/Eva Marie Uzcategui / Reuters

Pierwotny 21-punktowy „plan pokojowy Trumpa dla Strefy Gazy” został w dużej mierze opracowany przez Katar z udziałem innych arabskich i muzułmańskich interesariuszy, jak wcześniej informował serwis POLITICO. A ostatni 28-punktowy plan Białego Domu dotyczący pokoju między Rosją a Ukrainą został opracowany przez Witkoffa i wysłannika Kremla Kiriłła Dmitriewa na Florydzie.

W Białym Domu to głównie Rubio, Wiles i Vance nadzorują sprawy zagraniczne przed konsultacjami z Trumpem. Według pierwszego z urzędników Białego Domu Hegseth również uczestniczy w niektórych najważniejszych spotkaniach dotyczących wojska.

Rubio, który jest również doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego, spędza większość czasu w Białym Domu i regularnie uczestniczy w spotkaniach dotyczących konfliktów światowych i Wenezueli. Ma bliskie relacje z Vance’em, który prowadzi rozmowy z Senatem USA na temat negocjacji dotyczących Ukrainy.

— Vance był zaangażowany w rozmowy i negocjacje oraz informował prezydenta i członków Kongresu. Był więc dość intensywnie zaangażowany w cały ten proces — mówi trzeci urzędnik Białego Domu. „Marco zajmuje się niektórymi technicznymi aspektami negocjacji, a wiceprezydent informuje członków Kongresu, upewniając się, że wszyscy są zgodni w tej kwestii”.

— Tymczasem Witkoff prowadzi rozmowy telefoniczne z europejskimi przywódcami — dodaje urzędnik z Europy.