Wydawało się, że słowa wypowiedziane przez Marka Papszuna dokładnie 11 dni temu sprowadzą na Raków katastrofę. Trener oznajmił na konferencji prasowej, że chce pracować w Legii Warszawa. Efekt? Każdy kolejny mecz częstochowian pod jego wodzą kończył się triumfem.
Ekipa spod Jasnej Góry najpierw rozgromiła 4:1 Rapid Wiedeń w Lidze Konferencji, potem takim samym rezultatem potraktowała Arkę Gdynia w Ekstraklasie. A w Pucharze Polski pokonała 2:1 Śląsk Wrocław, awansując do ćwierćfinału. Katowiczanie jechali pod Jasną Górę pełni niedobrych przeczuć.
Raków – GKS. Dobra passa „Medalików” trwa. Deklaracja Papszuna działa jak eliksir zwycięstwa
Goście zagrali od pierwszych minut otwarty futbol, nie cofnęli się do kurczowej defensywy. I to oni stworzyli pierwszą groźną okazję bramkową. Przed upływem kwadransa uderzał z półwoleja Arkadiusz Jędrych, ale piłka poszybowała nad poprzeczką.
Nie był to zwiastun spektaklu. Pierwsza połowa nie mogła zachwycić poziomem. Jedyna godna odnotowania akcja z tej fazy gry, to sytuacja sam na sam Adama Zrel’aka z bramkarzem Rakowa. Tyle że zawodnik GKS został dopadnięty przez defensorów… jeszcze przed polem karnym.
Kilka minut przed gwizdkiem na przerwę publika zaczęła kwitować grę obu zespołów gwizdami.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Dominowała walka w środku pola. Im bliżej pola karnego jednej lub drugiej drużyny, tym większy chaos.
Widzowie poderwali się z miejsc dopiero po godzinie. Piłka po strzale głową Patryka Makucha zatrzymała się wówczas na poprzeczce. W szeregi obronne gości zaczynała wdzierać się dekoncentracja.
Skutek tego nadszedł w 67. minucie, gdy statystyka strzałów celnych wynosiła… 0:0. Wtedy właśnie w rolę asystenta wcielił się Lamine Diaby-Fadiga, wprowadzony na murawę z ławki. Po jego centrze głową uderzył z bliska Jonatan Brunes i zrobiło się 1:0.
Ta akcja okazała się decydująca dla losów spotkania. Eman Markovic był wprawdzie bliski wyrównania – trafił w poprzeczkę – ale ostatecznie korzystny rezultat gospodarze dowieźli do końcowego gwizdka. Zwycięska seria trwa, a trener Papszun… wciąż na zawodowym rozdrożu.
Za nami losowanie MŚ. „Łatwiej wyjść z grupy na mundialu, niż awansować przez baraże”Polsat Sport

Marek Papszun (z lewej) wita się z Rafałem Górakiem, opiekunem „Gieksy”Waldemar DeskaPAP

Adam Zrel’ak (nr 99) próbował naprawdę wszystkiego, ale w światło bramki nie trafił Waldemar DeskaPAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
