W poniedziałek Ministerstwo Infrastruktury oraz Centrum Informacyjne Rządu planowały konferencję prasową w siedzibie LOT-u, na której miało zostać ogłoszone pozytywne rozstrzygnięcie tego postępowania. W mediach społecznościowych można znaleźć zdjęcia, pokazujące przygotowania do niej w biurowcu przy ul. Komitetu Obrony Robotników.
Od pomidorów na targu do 750 milionów zł w IT – Tomasza Karwatka w Biznes Klasie
Michał Leman, były dyrektor marketingu i produktu w PLL LOT, obecnie dyrektor zarządzający FlixBus w Europie wschodniej, zwraca uwagę, że nie znamy wartości niedoszłej transakcji, jednak widział w niej strategiczne korzyści dla polskiego przewoźnika.
– Smartwings dysponuje dość dobrą flotą średniego zasięgu, ponad 40 samolotami Boeing 737 MAX 8, których LOT potrzebuje. Ma też kontrakty z touroperatorami, dostęp do rynku pilotów i personelu pokładowego z Czech i regionu, dodatkowy dopalacz w dalszym rozwoju oferty czarterowej – dodaje ekspert.
Przypomina, że to kolejne duże przejęcie w branży lotniczej, które miało być udziałem LOT-u. – Poprzedni podobny deal z Condorem zatrzymała pandemia COVID-19. Obecna sytuacja wygląda bardziej na niepoważne zachowanie obecnego właściciela Smartwings, bo, biorąc pod uwagę poziom przygotowania do komunikacji przejęcia, LOT był pewny swojej oferty – stwierdza Michał Leman.
– Dobrze, że LOT szuka okazji, by wzmocnić swoją pozycję w naszej części Europy. Szkoda zatem, że do Pragi wejdzie konkurencja i że kto inny będzie się rozwijał na południu od nas – mówi money.pl Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
– Rynki, na których obecny jest Smartwings, przydałyby się nam z punktu widzenia budowy lotowskiego hubu w CPK. Jednak biznes to biznes i nie zawsze trzeba robić wszystko za każdą ceną. Sądzę zatem, że kiedy warunki przestały być racjonalne, LOT powiedział „pass”. Gdybyśmy nie tracili czasu w ubiegłym roku na bezsensowne przepychanki personalne w LOT i wówczas przeprowadzili transakcję nie wyrósłby nam nowy rywal zainteresowany czeskim przewoźnikiem – ocenia.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl