Gdy w sobotę honor polskich skoków obronił tylko czternasty Piotr Żyła, wydawało się, że podopieczni Macieja Maciusiaka wpadają w głęboki kryzys. Tym bardziej, że ich lider Kamil Stoch w ogóle nie zakwalifikował się do konkursu. Tymczasem w niedzielę zaświeciło słońce. Po pierwszej serii Żyła był drugi, Tomasiak – siódmy. Obaj z szansami na podium.

 

ZOBACZ TAKŻE: Potrzebna była zgoda żony Małysza. Teraz jest tak samo, Tajner już tego nie kryje

Piotr Żyła: Spaściłem drugi skok, ale i tak jestem szczęśliwy

Ostatecznie skończyło się na najlepszym w karierze, piątym miejscu osiemnastoletniego Kacpra. Żyła zepsuł drugą próbę, więc musiał się zadowolić siódmą lokatą.

 

– Jestem przeszczęśliwy. Nie przypuszczałem, że mogę powalczyć o podium. Wykonałem dobrą pracę, widać, że coś ruszyło. W drugiej serii „spaściłem” strasznie, przyciąłem, mogłem to jeszcze ratować w lodzie, a ja do tego jeszcze dołożyłem złą sylwetką. Mimo wszystko, mimo tylu błędów udało się przebić na siódme miejsce. Owszem, liczyłem na podium, ale co zrobić – podkreślał Piotr Żyła w rozmowie z Polsatem Sport.  

Prawie dwa lata czekaliśmy na dwóch Polaków w top 10

Po raz ostatni dwóch Polaków w czołowej „dziesiątce” PŚ doświadczyliśmy w marcu 2024 r., gdy w Planicy na najniższym stopniu podium stanął Aleksander Zniszczoł, a piąty był Piotr Żyła.

 

W niedzielę w Wiśle triumfował Słoweniec Domen Prevc, który był klasą dla siebie. Został nowym liderem klasyfikacji generalnej PŚ, luzując swego rodaka Anże Laniska.

Niemiecka telewizja wymusiła opóźnienie drugiej serii skoków w Wiśle

Drugi konkurs na Skoczni im. Adama Małysza był o tyle nietypowy, że na finałową serię kibice i skoczkowie musieli czekać aż 45 minut. Na ogół przerwy między seriami nie przekraczając 10 minut. Okazuje się, że wszystko przez niemiecką telewizję ZDF.

 

– Ta przerwa nie była wymysłem naszej telewizji. Wszystko przez niemiecką stację, która transmituje nasze konkursy. W tym samym czasie miała na antenie biathlon. Niemcy zgłosili się z tym do FIS-u, a FIS nam lekko jakby to narzucił – zdradzał kulisy prezes PZN-u Adam Małysz, w rozmowie z Polsatem Sport.

 

– Na szczęście nasza telewizja powiedziała, że ok, nie ma problemu. Najważniejsze, że się szło dogadać i przeprowadzić to w tym nieco późniejszym czasie – dodał prezes Małysz.

Formuła 1 królowała wśród skoczków

Jak skoczkowie zagospodarowali dłuższe wyczekiwanie na finałowy skok?

 

– W przerwie przed drugą serią oglądaliśmy finałowe zawody Formuły 1, więc nudy nie było – powiedział nam czternasty skoczek niedzielnego konkursu Maciej Kot.

 

– Dla skoczków, z jednej strony, może jest to dużo to 40 minut, ale z drugiej, jest czas, żeby znów się przygotować do skoku porządnie – szukał pozytywów prezes Małysz.

 

W następny weekend karuzela PŚ przenosi się do Klingenthal. Zgodnie z oczekiwaniami, w miejsce Zniszczoła, do kadry Polaków wskoczył Maciej Kot. Oprócz niego trener Maciusiak zabiera stałą piątkę: Kacpra Tomasiaka, Piotra Żyłę, Kamila Stocha, Pawła Wąska i Dawida Kubackiego. 

 

Przejdź na Polsatsport.pl