-
Piotr Żyła znacznie poprawił swoją formę podczas konkursów w Wiśle, zajmując siódme miejsce i uzyskując najlepszy wynik od miesięcy.
-
Sam opisuje, że w Wiśle znalazł się w wyjątkowym stanie mentalnym, który pozwolił mu uwierzyć w walkę o podium, choć nie obyło się bez błędów.
-
Żyła przyznaje, że w poprzednich startach miewał trudne chwile, ale sukcesy w Wiśle dają mu nadzieję na lepsze występy w dalszej części sezonu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Piotr Żyła miał być przed inauguracją Pucharu Świata w skokach narciarskich czarnym koniem polskiej ekipy. Niestety pierwsze konkursy sezonu nie bardzo mu wyszły. Teraz przyznał, z czym się borykał.
W Wiśle wyraźnie nastąpiło odbicie. W sobotnim konkursie był 14., a w drugim zajął siódme miejsce, choć po pierwszej serii był drugi.
Co polscy skoczkowie chcieliby dostać od Mikołaja? WIDEOInteria SportINTERIA.TV
Piotr Żyła opisał, jak odpłynął w Wiśle. „Piękny stan i piękny świat, w którym nie dzieje się nic złego”
– Napędzałem się w Wiśle. Jeszcze w sobotę nie przypuszczałbym, że mogę walczyć o podium, ale wyciągnąłem wnioski i zniwelowałem rezerwy. Przed pierwszym niedzielnym skokiem w konkursie odpłynąłem. Dawno już nie byłem w takim pięknym stanie i pięknym świecie, w którym nie dzieje się nic złego. Przed drugim skokiem czułem jednak, że sp…..czę. Za bardzo znowu chciałem osiągnąć ten błogi stan. Popełniłem dużo błędów. Począwszy od tego mentalnego, że w ogóle pomyślałem. Na progu mi siadło, potem przyciąłem nad bulą i jeszcze w locie zdążyłem pomyśleć: ale jestem głupi! – śmiał się Żyła.
38-latek, podobnie jak w czasie mistrzostw świata w Oberstdorfie, kiedy po raz pierwszy zdobywał złoty medal normalnej skoczni, siadając na belce w drugiej serii, uśmiechał się.
Miałem niesamowite czucie ciała. Mogłem robić wszystko, co chcę. Nie było żadnych negatywnych emocji, tylko było totalne odpłynięcie. Byłem w swoim świecie. Nawet nie wiedziałem, co się dzieje dookoła
W Skandynawii był jak „łajza”
Konkurs w Wiśle był nietypowy, bo między seriami było aż 40 minut. To w związku z transmisją innych zawodów w TVP. Żyła przyznał, że nawet nie wiedział, kiedy minęła ta przerwa, bo w tym czasie razem z kolegami śledzili walkę o mistrzostwo świata w Formule 1.
Z Żyłą bywa różnie i nie wiadomo, czy wskoczył już rzeczywiście na wyższy poziom, czy to jednak był wybryk w Wiśle. W ostatnich dwóch sezonach był raczej średniakiem, a wyskoki zdarzały się raz na jakiś czas. Zapytany o to, czy teraz jest szansa, że na dłużej zadomowi się w światowej czołówce, odparł: – Na pewno będę pracował. Tu ważny jest każdy detal, począwszy od jedzenia. Każdy element tej układanki jest ważny, a na końcu przychodzi wynik na skoczni. Wiem, że w Wiśle zrobiłem świetną robotę, ale już w Skandynawii popełniłem zbyt wiele błędów. Po prostu byłem, jak łajza. Cieszy mnie jednak to, że potrafię wyciągnąć wnioski.
Piotr Żyła: miałem przeczucie, że to jest mój dzień
Żyła przyznał, że w Wiśle poczuł krew i to, że o podium można powalczyć. Ostatni raz stał na nim w marcu 2023 roku w Planicy, kiedy to zajął trzecie miejsce.
– W Wiśle byłem tak pewny, że będę miał to podium. Oczywiście skupiałem się bardziej na sobie, ale z tyłu głowy dźwięczało mi to podium. Miałem przeczucie, że to jest mój dzień. Popełniłem jednak sporo błędów i na ten właściwy dzień będę musiał jeszcze trochę poczekać – zakończył Żyła.
Konkurs w Wiśle wygrał Słoweniec Domen Prevc, który był też najlepszy w sobotę. Najlepszym z Polaków był Kacper Tomasiak, który zajął piąte miejsce. Żyła w klasyfikacji generalnej PŚ awansował na 22. miejsce.
Z Wisły – Tomasz Kalemba, Interia Sport

Piotr ŻyłaGrzegorz MomotPAP

Piotr ŻyłaGrzegorz MomotPAP

Dawid Kubacki (po prawej) i Piotr ŻyłaGrzegorz MomotPAP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas
