Prezydent USA Donald Trump skorzystał z okazji, jaką była niedzielna uroczysta gala Kennedy Center Honors, aby przekazać niewyszukaną wiadomość: traci cierpliwość do Wołodymyra Zełenskiego.

W klasycznym dla siebie stylu — po części wywierając presję, po części udając rozczarowanie — prezydent USA powiedział dziennikarzom, że „nie jest pewien, czy Zełenski zgadza się” z opracowanym przez Stany Zjednoczone planem pokojowym mającym na celu zakończenie trwającej prawie cztery lata wojny między Rosją a Ukrainą. Trump powiedział, że Zełenski „jeszcze nie przeczytał propozycji”, mimo że „jego ludzie ją uwielbiają” i „Rosja się z nią zgadza”.

Nie jest jasne, czy prezydent odnosił się do szeroko dyskutowanego 28-punktowego projektu — określanego przez niektórych jako rosyjska „lista życzeń” — czy do nowej wersji propozycji USA. Jednak zdaniem dyplomatów śledzących ten proces, jego frustracja była oczywista i celowa.

— Trump sygnalizuje Zełenskiemu, że czas ucieka i Waszyngton chce działań — mówi w rozmowie z Kyiv Post jeden z zachodnich dyplomatów. — Jednocześnie wysyła sygnał do Moskwy, że jest gotów wywrzeć silną presję na Kijów, co budzi zdziwienie w stolicach europejskich — dodaje.

Najnowsza seria komentarzy Trumpa pojawiła się po tym, jak negocjatorzy ze Stanów Zjednoczonych i Ukrainy zakończyli trzydniowe rozmowy na Florydzie, które Zełenski określił później jako „konstruktywne, choć niełatwe”.

Zespół z Kijowa — Rustem Umierow i Andrij Hnatow — spotkał się z amerykańskim specjalnym wysłannikiem Steve’em Witkoffem i zięciem Trumpa Jaredem Kushnerem. Kilka dni wcześniej obaj odbyli również bezpośrednią rozmowę z Władimirem Putinem, co skłoniło Kreml do zasugerowania, że niektóre amerykańskie propozycje zostały „przyjęte”.

Jednak publiczne stanowisko Moskwy pozostało nieugięte. Doradca Putina do spraw polityki zagranicznej Jurij Uszakow powiedział w niedzielę, że plan USA wymagałby „radykalnych zmian”, zwłaszcza dotyczących Donbasu i losu elektrowni jądrowej w Zaporożu — kwestii, które Zełenski wielokrotnie określał jako czerwone granice.

Zełenski twierdzi, że Ukraina „nie odda ziemi w zamian za pokój”, ostrzegając, że ustępstwa tylko zachęcą Rosję do przyszłych ofensyw.

Jednak Trump nadal naciska na Kijów, aby zawarł porozumienie, które w swojej wczesnej formie przewidywało oddanie przez Ukrainę zarówno Doniecka, jak i Ługańska.

W sobotę ustępujący wysłannik USA Keith Kellogg powiedział, że negocjacje są „na ostatnich 10 metrach” i dotyczą prawie wyłącznie Donbasu i Zaporoża. To ocena, którą wielu sojuszników uważa za co najmniej optymistyczną.

— Można odnieść wrażenie, że Biały Dom chce porozumienia szybciej, niż region jest w stanie je osiągnąć — mówi Kyiv Post inny europejski dyplomata. — Wszyscy dostrzegają pilność sprawy, ale nie wszyscy zgadzają się z harmonogramem lub kompromisami.

Balansowanie na cienkiej linie

Zelenski przez cały weekend podkreślał, że Ukraina pozostaje zaangażowana w negocjacje prowadzone w „dobrej wierze”, jednocześnie ostrzegając europejskich przywódców — w tym Giorgię Meloni z Włoch — że „nadal pozostaje wiele do zrobienia, aby zapewnić, że Rosja rzeczywiście zobowiąże się do zakończenia wojny”.

W poniedziałek ma spotkać się w Londynie z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem, prezydentem Francji Emmanuelem Macronem i kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem w celu omówienia kolejnych kroków.

W tym samym czasie brytyjska minister spraw zagranicznych Yvette Cooper będzie przebywać w Waszyngtonie, gdzie spotka się z sekretarzem stanu USA Marco Rubio. Jest to część tego, co Londyn nazywa skoordynowanym wysiłkiem mającym na celu „potwierdzenie zaangażowania na rzecz sprawiedliwego i trwałego pokoju”. Chodzi o to, aby nie zmuszać Kijowa do zawarcia porozumienia, którego nie będzie w stanie sprzedać swojej opinii publicznej.

Tymczasem Moskwa z wyraźnym entuzjazmem przyjęła nową strategię bezpieczeństwa narodowego Trumpa. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow pochwalił nacisk, jaki w dokumencie położono na dialog, i powiedział, że Moskwa ma nadzieję, iż doprowadzi to do „konstruktywnej współpracy”. Ten niezwykły przejaw entuzjazmu wzbudził niepokój w kręgach NATO.

— Za każdym razem, gdy Kreml wyraża zadowolenie z polityki Stanów Zjednoczonych, Europa zwraca na to uwagę — i to nie w pozytywnym sensie — zauważa wysoki rangą dyplomata NATO, wskazując na powszechny niepokój związany z twierdzeniem Trumpa, że naprawa stosunków z Moskwą ma kluczowe znaczenie dla zakończenia wojny.

Niepokojące słowa syna Trumpa

Sytuację dyplomatyczną komplikuje Donald Trump Jr., który w niedzielę zasugerował, że jego ojciec może „wycofać swoje wsparcie dla Ukrainy”, oskarżając Kijów o korupcję „znacznie bardziej powszechną” niż w Rosji — retoryka ta była echem argumentów Kremla i wywołała dreszcze w Kijowie i Europie.

Przemawiając na forum w Dosze najstarszy syn Trumpa, zapytany, czy jego ojciec może porzucić Ukrainę, odparł bez ogródek: — Myślę, że może to zrobić.

Donald Trump Jr. uczestniczy w forum w Dosze, Katar, 7 grudnia 2025 r.

Donald Trump Jr. uczestniczy w forum w Dosze, Katar, 7 grudnia 2025 r.HUSSEIN BAYDOUN / MOFA / FACTSTORY / AFP

Zachodni urzędnik powiedział Kyiv Post, że każda sugestia, że Stany Zjednoczone mogą się wycofać — nawet ze strony członka rodziny — „natychmiast odbija się echem na polu bitwy”.

Jurij Bojeczko, szef amerykańskiej organizacji humanitarnej Hope for Ukraine, nazwał wypowiedź Trumpa Jr. „niebezpieczną i błędną oceną sytuacji”, zauważając, że Amerykanie — w tym wielu republikanów — nadal szeroko popierają obronę Ukrainy.

— Pomysł, że korupcja w Ukrainie jest główną przeszkodą dla pokoju lub jest gorsza niż w Rosji, jest argumentem, który wygodnie ignoruje rzeczywistość — twierdzi Bojeczko.

Dodaje, że podczas gdy Ukraina walczy z korupcją w czasie wojny, Rosja „działa w ramach państwowej kleptokracji”, gdzie korupcja jest podstawową zasadą funkcjonowania.

Jego zdaniem równając te dwa kraje, Trump Jr. „nieświadomie powtarza propagandę Kremla mającą na celu osłabienie determinacji Zachodu” i „minimalizuje zbrodnię jaką jest inwazja, tworząc moralną równoważność, która po prostu nie istnieje”.

Wojna na wyniszczenie

Gdy negocjatorzy spierali się o granice i elektrownie jądrowe, Rosja rozpoczęła kolejną falę ataków z użyciem pocisków, dronów i artylerii na Ukrainę — zabijając co najmniej cztery osoby, pozbawiając Krzemieńczuk energii elektrycznej i wody oraz uderzając w infrastrukturę energetyczną przed kolejną brutalną zimą.

Kijów postrzega tę salwę jako dowód, że Moskwa nadal dąży do zwycięstwa poprzez wyniszczenie, a nie kompromis.

Pomimo niejednoznacznych komunikatów zachodni dyplomaci twierdzą, że dyplomacja wkracza w decydującą fazę — fazę, w której Zełenski musi wykazać się elastycznością, nie przekraczając czerwonych linii, Rosja musi przestać grać na zwłokę, a Trump musi zdecydować, czy chce historycznego porozumienia, czy po prostu kolejnego nagłówka w gazetach.

— Wszyscy krążą wokół strefy lądowania, ale nikt nie jest jeszcze gotowy do lądowania — zauważa zachodni urzędnik, dodając, że negocjacje nie dotyczą już tego, czy pokój jest możliwy, ale czy polityczne motywacje Waszyngtonu, Kijowa i Moskwy mogą się zgrać na tyle długo, aby stał się on rzeczywistością. W tej chwili te motywacje są chwiejne.

W tej delikatnej sytuacji — gdy sojusznicy są podenerwowani, przeciwnicy testują granice, a zegar tyka głośno — wszystkie trzy stolice wiedzą, że świat je obserwuje. Jedynym pytaniem jest, która z nich pierwsza mrugnie.