Na ostatnim spotkaniu liderów koalicji zapadła decyzja w sprawie TK. Chodzi o – od dawna oczekiwany – ruch w sprawie obsadzenia Trybunału przez kandydatów wskazanych przez rządzącą koalicję. Ma się to dokonać w styczniu.

Czemu politycy się wstrzymują?

Z jednej strony Sejm ma poczekać, aż wyczerpana zostanie procedura dotycząca obecnie zgłoszonych przez PiS kandydatów. Chodzi o posła Marka Asta i prof. Artura Kotowskiego.

Agnieszka Kaczorowska po raz pierwszy o rozwodzie. „Cieszę się, że nie trwał latami, tylko skończyło się na pierwszej rozprawie” (WIDEO)

Okoliczność druga, na którą czeka koalicja, to wyrok TSUE w sprawie TK. Rząd spodziewał się, że będzie w styczniu, ale okazuje się, że poznamy go już 18 grudnia. Chodzi o skargę Komisji Europejskiej z 2023 r.

Komisja skarżyła się na orzeczenie TK z 2021 r., w którym sędziowie wypowiedzieli się w sprawie pierwszeństwa prawa krajowego przed unijnym w kontekście orzeczeń TSUE dotyczących sądownictwa. Jednocześnie skarga Komisji dotyczyła niewłaściwego obsadzenia Trybunału, chodziło o tzw. dublerów. 

Obecnie w TK jest 11 sędziów, z czego dwaj to tzw. dublerzy. Ale jeszcze w grudniu z TK odejdą w stan spoczynku Krystyna Pawłowicz i Michał Warciński, czyli do obsadzenia będzie sześć miejsc. Z kolei w połowie przyszłego roku kończy się kadencja Andrzeja Zielonackiego, a we wrześniu – jednego z tzw. dublerów Justyna Piskorskiego. 

– Jak odrzucimy w głosowaniu dwóch zgłoszonych przez PiS kandydatów, będzie można rozpisać nowy nabór na obsadzenie sześciu miejsc w TK – wskazuje nasz rozmówca z KO. Inny dodaje, że na razie nie ma ustaleń dotyczących np. partyjnych parytetów przy wskazywaniu kandydatów koalicji większościowej.

„Chętni są”

Prawdopodobnie najpierw będzie oczekiwanie, że zgłoszą się autorytety prawnicze spoza polityki i generalnie takie jest założenie. – Gdybyśmy teraz wyciągali ludzi z ław poselskich, tak jak robił PiS, to byśmy sami się ośmieszyli – przekonuje poseł KO. Choć nasz rozmówca z kręgów rządowych dodaje, że na liście z nazwiskami potencjalnych kandydatów widział nazwisko Adama Bodnara, który jest senatorem.

– Trzeba jakoś go politycznie zabezpieczyć, nie udało się wprowadzić go do NIK, to przynajmniej w Trybunale będzie miał immunitet – zwraca uwagę rządowy rozmówca. Tyle że do tej pory sam Bodnar – pytany przez nas o ewentualny transfer z Senatu do TK – twierdził, że nie rozważa takiego scenariusza.

W kuluarach spekuluje się także o ewentualnej kandydaturze posła KO Roberta Kropiwnickiego, ale nie dość, że on sam twierdzi, że nie jest tym zainteresowany, to jeszcze nasi rozmówcy z samej KO przekonują, że nie byłoby na to zgody. – To byłoby już zbyt ostentacyjne. Zaraz będzie mówienie, że kierujemy do TK polityka i to takiego, od którego zaczął się trwający do dziś kryzys w TK. To nie do obrony – przyznaje polityk KO, przypominając, że to Kropiwnicki był autorem słynnej poprawki z końcówki rządów PO-PSL w 2015 roku, która zakładała wybór sędziów TK „na zapas”, tzn. na miejsca wówczas wciąż obsadzone.

Od polityków koalicji słyszymy, że są inni chętni.

– Jak są wolne miejsca, to zawsze się ktoś zgłosi, ale na razie nie ma decyzji ani kto, ani w jakich proporcjach, jeśli chodzi o rekomendacje partii politycznych – podkreśla rozmówca z koalicji. 

Pierwotnie było słychać, że koalicja poczeka do drugiej połowy przyszłego roku, kiedy będzie mogła od razu wskazać ośmiu sędziów w TK. W ten sposób jej kandydaci mieliby od razu większość w 15-osobowym składzie TK. Jak widać, wybrany został szybszy scenariusz. Nie dziwią się temu politycy PiS, z którymi rozmawiamy. – Oni są tam w środku pokłóceni na tyle, że pewnie sześciu nowych sędziów będzie mogło grać na rozłam w grupie starych sędziów – zauważa nasz rozmówca z partii Jarosława Kaczyńskiego.    

Co z legalnością trybunału?

Samo wypełnianie wakatów w TK przez Sejm to nie jest problem, ale pytanie, jak się zachowa Karol Nawrocki. W ciągle obowiązującej ustawie o Trybunale jasno jest napisane, że ślubowanie wybranego przez Sejm sędziego jest składane w obecności prezydenta. W 2015 r. to odmowa ze strony Andrzeja Dudy przyjęcia ślubowania przez sędziów wybranych przez Sejm głosami koalicji KO-PSL była jednym z powodów obecnego kryzysu. Zamiast nich Duda zaprzysiągł sędziów wybranych głosami PiS przez Sejm kolejnej kadencji. W ten sposób pojawili się tzw. dublerzy. Pytanie, jak się zachowa teraz Karol Nawrocki, a gdyby unikał przyjęcia ślubowania – jak się zachowa koalicja. 

Politycy koalicji przyznają także, że trudnym procesem będzie ponowne dojście do stanu, w którym TK zacznie być uznawany przez większość, a jego orzeczenia zaczną być z powrotem publikowane. Jeszcze przed wyborami był plan dotyczący „ustawowego resetu” w TK, zakładający m.in. nowy sposób wyboru sędziów Trybunału (z udziałem opozycji w pierwszym kroku). Ale przy obecnym prezydencie taka ustawa raczej nie uzyska poparcia. Dlatego koalicja będzie najpewniej zmuszona działać pozaustawowo – pytanie tylko, jak to zrobić.

– Czy Trybunał uznamy za legalny, jak wstawimy tam większość naszych nominatów? Ciężko będzie to uzasadnić. A wyroki zaczniemy publikować np. po unieważnieniu uchwały Sejmu w sprawie wadliwości wyroków obecnego trybunału? Tu wpadamy w podobny problem – przyznaje polityk KO.

Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl