Testowałem POCO F8 Ultra przez kilka tygodni i naprawdę próbowałem znaleźć w nim wady. W tej cenie po prostu nie potrafię, to najbardziej opłacalny telefon 2025 roku, jaki da się oficjalnie kupić w Polsce. Basta i mojego zdania nic nie zmieni.
Miałem niemal trzy tygodnie, by zapoznać się z POCO F8 Ultra i wykorzystałem ten czas w pełni. Zrobiłem z niego swój prywatny telefon, nie nosiłem przy sobie żadnego innego i… nie wiem, co mam powiedzieć. Już poprzednik ocierał się o ideał opłacalnego telefonu. W kilka miesięcy później udało się poprawić dosłownie wszystko.
Dla porządku zaznaczę, że sam testowałem POCO F8 Ultra w wersji 16/512 GB, czyli tej mocniejszej. Ta w Polsce kosztuje 2999 złotych na start. Jest też wariant 12/512 GB za 2699 złotych. Szczerze mówiąc, to osobiście wolałbym dopłacić, bo to jednak wydajnościowa bestia. Dodawanie tu wąskiego gardła w postaci pamięci dla trzech stówek jest dla mnie bez sensu. Ten telefon i tak jest dziko opłacalny.
Specyfikacja POCO F8 Ultra:
- Ekran: 6.9 cala AMOLED LTPS z odświeżaniem 120 Hz i jasnością do 3500 nitów (wartość producenta).
- Procesor: Snapdragon 8 Elite Gen 5 (3nm),
- Pamięć i RAM: 12 lub 16 GB RAM i 256 lub 512 GB na dane (UFS 4.1).
- Aparat główny: 50 MP z OIS.
- Szeroki kąt: 50 MP, PDAF, pole widzenia 102°.
- Teleobiektyw: 50 MP z PDAF i OIS, 5-krotny zoom.
- Waga: 218g.
- Bateria i ładowanie: 6500 mAh, 100W ładowanie po kablu, 50W ładowanie bezprzewodowe, 22.5W zwrotne,
- Długość aktualizacji: 5 aktualizacji Androida.
W tym miejscu jak zwykle powiemy sobie kilka słów na temat zestawu sprzedażowego. Oczywiście zgodnie z obowiązującą modą nie znajdziemy ładowarki, a szkoda, bo telefon da się naładować naprawdę szybko. Jest za to całkiem niezłej jakości etui, które pozwoli zaoszczędzić co najmniej kilkadziesiąt złotych. Poza tym mamy igłę do tacki SIM i papierologię.
Jeansowy design ma same zalety
Jednym z najczęściej stawianych zarzutów w stosunku do POCO F7 Ultra był design. Mimo tego, że osobiście nie widziałem z nim nic złego, zwłaszcza w wersji żółtej, to muszę przyznać dominację nowego modelu. POCO F8 Ultra w dżinsowej wersji jest oryginalny, nie do podrobienia, ale też całkiem praktyczny. Nie wiec co prawda, jakiego materiału użyto do jego wykonania, ale zapewnia kapitalny chwyt nawet przy mokrej dłoni. To ważne, bo telefon jest naprawdę duży.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na tylnym panelu mamy też wyspę aparatów, która jest bardzo podobna do tej z iPhone’a. Tu mamy jeszcze subwoofer opatrzony logo BOSE, ale tym razem o głośnikach nie zamierzam pisać w tej sekcji. Poświęcę im osobne miejsce, bo moim zdaniem po prostu na to zasługują.
Na froncie znajduje się ekran o przekątnej 6.9 cala, czyli jeden z największych we flagowej półce cenowej. Do tego przy proporcjach 19.56:9 jest naprawdę szeroki, przez co nawet ja miałem czasami problemy (zwłaszcza w rękawiczkach) z sięgnięciem do przeciwległej krawędzi. I tu do gry wchodzi właśnie materiał na tylnym panelu. Nawet przez moment nie przeszło mi przez głowę, żeby skorzystać z dołączonego do zestawu sprzedażowego etui.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
To jeden z powodów, dla których przed zakupem polecałbym sprawdzić go w sklepie osobiście. Drugim jest dość spora waga, wynosząca 218g. Nie każdy będzie czuć się komfortowo z tak ciężkim flagowcem, czuć to na przykład przy bieganiu. W takiej sytuacji poleciłbym raczej POCO F8 Pro.
Pochwalę za to minimalizm, na jaki Xiaomi zdecydowało się w kwestii przycisków. Na całej obudowie znajdziemy tylko dwa – do blokowania i regulacji głośności. Żadnego asystenta, żadnego wyciszania, żadnej kontroli aparatu. Szczerze mówiąc, to szanuję to podejście i podobnie jak w przypadku wspomnianej wersji Pro wspomnę o samych przyciskach. Oferują satysfakcjonujący klik, nie da się ich wcisnąć przypadkowo, a do tego są w idealnym miejscu.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na koniec tej sekcji jak zwykle kilka słów o wibracjach. Moim zdaniem Xiaomi robi to obecnie najlepiej w świecie Androida i POCO F8 Ultra tylko to potwierdza. Być może powiedziałbym, że do poziomu Apple brakuje im czasami subtelności, ale z drugiej strony czasami łapałem się na tym, że bezmyślnie klikałem w ustawienia tylko dlatego, by pobawić się haptyką. Chyba postawię ich jednak na pierwszym miejscu.
Ekran jest świetny, choć to nie LTPO
Wspomniałem już o tym, że POCO F8 Ultra. Nie wspomniałem za to o tym, że jego jakość stoi na równie wysokim poziomie, co przekątna. Na początek przypomnijmy sobie jego specyfikację techniczną. Ma 6.9 cala i jest wykonany w technologii AMOLED. Rozdzielczość to solidne 1.5K (2608 na 1200 pikseli) i wcale nie uważam, żeby 2K miało tu rację bytu. Do tego mamy 120 Hz odświeżanie i nawet 3500 nitów w piku. Jak sprawdza się to na co dzień?
Otóż na co dzień sprawdza się to doskonale. Znowu wrócę do problemu, który miałem ze znacznie droższym vivo X300 Pro, który w deszczu całkowicie wariował. Tutaj rejestrowanie dotyku jest bezbłędne nawet wtedy, gdy wyświetlacz pokrywają krople deszczu. Do tego jasność maksymalna wystarcza nawet w tropikalnym słońcu, co miałem okazję sprawdzić na Bali.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Nie jest to jednak panel bez wad. Oczywiście rozumiem, dlaczego nie ma tu matrycy LTPO – bo to telefon za 3000 złotych z procesorem z dwukrotnie droższych modeli. Muszę to jednak odnotować, żeby nie zaburzać ostatecznie obrazu tej recenzji. Częstotliwość odświeżania nigdy nie osiągnie więc 1 Hz. Szczerze mówiąc, to nigdy nie widziałem wartości innej niż 60 lub 120 Hz.
Na otarcie łez pozostaje za to absolutnie bezbłędny czytnik linii papilarnych. I pisząc to, naprawdę mam to na myśli. Przez bite trzy tygodnie nie kojarzę nawet jednej sytuacji, w której ponownie musiałbym przyłożyć palec do skanera. Nie wiem, czy to przez dopracowane oprogramowanie Xiaomi, czy przez ultradźwiękową technologię – pewnie przez zdrowy miks obu czynników.
Czy POCO F8 Ultra ma dobrą baterię?
Ależ skąd – POCO F8 Ultra ma absolutnie kapitalną baterię. Od strony technicznej nie jest to rekordzista, bo pojemność to 6500 mAh. OnePlus 15 i Oppo Find X9 Pro oferują jeszcze większe ogniwa w Polsce, bo sięgające ponad 7000 mAh. Sęk w tym, że Xiaomi zrobiło naprawdę duży krok w stronę optymalizacji w ciągu tych 8 miesięcy i czas pracy jest świetny.

Bateria w POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
W ostatni weekend odbył się grudniowy Community Day w Pokemon Go. Spędziłem go w całości na zewnątrz, a przez 3 godziny grania poziom naładowania spadł o… 48%. Przypomnę, że mówimy o grze, która jednocześnie przesyła masę danych, ciągle korzysta z GPS, a do tego wymaga jasnego i ciągle włączonego ekranu. POCO F8 Ultra po prostu trudno rozładować w ciągu jednego dnia, choć mnie się to udało przy ponad 10 godzin SoT. Jak na flagowca jest to wynik kapitalny.
POCO F8 Ultra da się za to bardzo szybko naładować. Ładowanie ograniczono do 100W, ja do uzupełnienia energii wykorzystałem oryginalny adapter Xiaomi o mocy 120W (w pudełku takiego nie ma). Pełne naładowanie zajmuje 40 minut bez kilkunastu sekund. Patrzę na dwa razy droższe Samsungi i iPhone’y i śmiać mi się z nich chce.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Jest też tu ładowanie bezprzewodowe o mocy 50W, choć tak naprawdę nikt nie wie, po co ktoś miałby z niego korzystać. Miło jednak mieć wybór. Do tego wspomnę o możliwości szybkiego podładowania zegarka lub słuchawek, a to ze względu na obecność 22.5W ładowania zwrotnego.
Throttlingu nie ma, gorąco nie jest – to mistrzostwo świata
Na obecność ładowania bezprzewodowego narzekałbym pewnie jeszcze mocniej, gdyby spartolono chłodzenie. Spieszę jednak donieść, że go nie spartolono. POCO F8 Ultra benchmarkami katowałem na Bali, gdzie w dzień było 35 stopni, a wilgotność przypominała branie prysznica. Nie robiło to na nim najmniejszego wrażenia, a brak throttlingu obejrzeć możesz na poniższym wyniku benchmarku.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Benchmarki benchmarkami, ale trzeba powiedzieć co nieco na temat codziennego użytkowania. Spróbowałem zagotować ten telefon swoim standardowym testem z Pokemon Go, hotspotem, ładowaniem i aktualizowaniem. Obudowa zrobiła się cieplejsza, zwłaszcza w okolicy wyspy aparatów, ale znam dużo cieplejsze średniaki. Pozwolę sobie postawić tezę, że to najlepiej schłodzony Snapdragon 8 Elite Gen 5 w 2025 roku.
W tym miejscu wypadałoby się też odnieść do nowej wersji systemu, czyli HyperOS 3.0. To pierwszy raz, kiedy miałem okazję spędzić z nią nieco więcej czasu. Poprawiono tu w zasadzie wszystko, poza jednym, ale do tego wrócę. Mamy tu na myśli pasek szybkich ustawień, powiadomienia, nową dynamiczną wyspę rodem z iOS, ale głównie kulturę pracy. Nie ma tu najmniejszych przycinek animacji, a aplikacje w wersji z 16 GB RAM w zasadzie nigdy nie są wyrzucane z pamięci. Chciałbym, żeby jakiś iPhone czy Samsung działał kiedyś tak płynnie, co ten POCO.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Na koniec jednak wyleję beczkę dziegciu. Ilość bloatware, czyli zbędnych aplikacji zainstalowanych na start, jest dzika. Jest ich całe 23 sztuki, co w przypadku flagowca jest po prostu śmieszne. Na szczęście po tym, jak raz je odinstalujemy, możemy o nich zapomnieć. Trochę psuje to pierwsze wrażenie, ale da się to przeboleć przy takiej cenie na start.
POCO F8 Ultra ma najlepsze głośniki w smartfonie i basta
Na tylnym panelu POCO F8 Ultra znalazło się miejsce dla subwoofera. W praktyce oznacza to mniej więcej głośnik, którego oczekiwalibyśmy w tablecie (rozmiary 16 na 20mm). Do tego mamy stereo skierowane na dolną i górną krawędź (ten ostatni również frontem do użytkownika dzięki sprytnemu systemowi grilli). I co? I moim zdaniem to najlepsze głośniki w historii smartfonów.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Jeżeli miałeś kiedyś w ręku któregokolwiek Pro Max od Apple lub ROG Phone od ASUSa, to wiesz, jak grają dobre głośniki w telefonie. Powiem Ci tyle – mam w domu Pro Maxa, miałem ROG Phone’a, a POCO F8 Ultra to jeszcze inna półka. Doceniam je za dwie rzeczy – po pierwsze, nie są przesadnie głośne. Po drugie – jakość dźwięku przypomina bardziej tablet niż telefon.
Na koniec słowo o tym, co zmienia współpraca z Bose. Odpowiem – nie wiem. W ustawieniach jest co prawda kilka opcji z tym związanych, ale jak na moje ucho to niewiele one zmieniają. Ma to podobne znaczenia, co Leica, ZEISS czy Ricoh w przypadku aparatów w smartfonach – niewielkie.
Fotograficznie jest dobrze, a za 3000 złotych – bardzo dobrze
Jeżeli chodzi o zaplecze fotograficzne, to POCO F7 Ultra był pozytywnym zaskoczeniem. Teoretycznie POCO F8 Ultra jest krokiem naprzód pod każdym względem. Weźmy na przykład matrycę główną, czyli OVX9500. Jeżeli nie kojarzysz, jest to ten sam sensor, który producent zastosował w Xiaomi 17 Pro Max. Zakładam, że może to być ten sam sensor, co w Honorze Magic 7 Pro, ale w chińskim nazewnictwie matryc jest taki bajzel, że pokroić się za to nie dam. W każdym razie – po tym POCO oczekiwałem flagowej jakości zdjęć. Oprócz tego mamy:
- Teleobiektyw: Samsung JN5 o rozdzielczości 50 MP, OIS.
- Szeroki kąt: 50 MP o węższym polu widzenia niż w poprzedniku, ale o wyższej rozdzielczości.
POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Jak to wszystko sprawdza się w praktyce?
Zdjęcia w dzień:
Nie zdziwię Cię chyba tym, że POCO F8 Ultra robi kapitalne zdjęcia za dnia. Dzięki dużej fizycznie matrycy głównej (1/1.3″) da się zrobić bardzo dobrze wyglądające portrety. Linia separująca obiekt od tła jest czysta i niezaburzona. Mamy też masę detali, ładne kolory, a autofokus w zasadzie się nie myli.
To samo mogę napisać o 2-krotnym zbliżeniu, które nadal realizowane jest przy pomocy głównej matrycy. Nie widać utraty detali. POCO F8 Ultra ma też 5-krotny zoom, który… również jest bardzo dobry. Problemy zaczynają pojawiać się dopiero przy 10-krotnym zbliżeniu. Muszę uczciwie przyznać, że jak na telefon za mniej niż 3 tysiące POCO jest imponująco dobry. Nic jednak nie zszokowało mnie tak, jak postęp dokonany przy okazji szerokiego kąta. W poprzedniku można się było do niego doczepić, ale tutaj już nie. Nie za te pieniądze.
Zdjęcia w nocy:
Światło znika, robi się ciemno, a ja dalej muszę chwalić ten aparat. POCO F8 Ultra robi po prostu bardzo dobre zdjęcia w nocy przy pomocy dużej matrycy i OIS. HDR się nie myli, a balans bieli bardzo mi podpasował. Chciałbym chociaż napisać, że nie podoba mi się różnica w kolorystyce pomiędzy obiektywami. Nie mogę, bo różnice są minimalne nawet po zmroku. Tak naprawdę ze wszystkich scenariuszy tylko szeroki kąt w słabym świetle odróżnia POCO F8 Ultra od znacznie droższych flagowców.
Xiaomi przeszło samo siebie. Śmiem twierdzić, że jest to lepszy telefon do zdjęć od Xiaomi 15T Pro – czyli smartfona stricte ukierunkowanego na fotografię.
Czy warto kupić POCO F8 Ultra?
Jeżeli przebrnąłeś przez cały test, to wiesz już, jaka będzie moja sugestia. POCO F8 Ultra moim zdaniem jest najbardziej opłacalnym telefonem 2025 roku i nie zamierzam nawet wchodzić w dyskusję. Za 2999 złotych w wersji 16/512 GB dostajemy pełnoprawnego flagowca o bajecznej wydajności, świetnej baterii, bardzo dobrym aparacie i świetnym designie. Czy Xiaomi 17 Ultra będzie lepszy? Pewnie tak, zrobi lepsze zdjęcia tele i z szerokiego kąta. Będzie przy tym też dwa razy droższy.
Jak mam być szczery, to znalazłem tu tylko dwie wady. Po pierwsze, Xiaomi mogłoby przestać instalować prawie 30 śmieciowych aplikacji na start (nie wliczam tu nawet ich odpowiedników aplikacji systemowych, tylko te firm trzecich). Rozumiem jednak, że to sponsorowane śmieci, które w jakiś sposób pozwalają obniżyć cenę telefonu. Wystarczy je raz odinstalować i tyle.

POCO F8 Ultra / fot. Konrad Bartnik, gsmManiaK.pl
Jedynym prawdziwym brakiem, który oddziela POCO F8 Ultra od definicji flagowca z 2025 roku jest ekran LTPS zamiast LTPO. Uważam jednak, że czepianie się telefonu, który w promocji w wersji 12/256 GB kosztuje przy tym 2499 złotych, jest niedorzeczne. Zejdźmy na ziemię – to najlepiej wyceniony smartfon tego roku.
Szczerze mówiąc, to poważnie rozważam zakup tego sprzętu na własny użytek. Gra się na nim kapitalnie, aparat zaskakuje na plus, a soft działa bez zarzutu i znacznie lepiej wygląda. Bez wahania zostawiam swoją rekomendację i przyznaję mu nagrodę „Wybór RedaKcji”.
Ocena końcowa testu [1-10]: 9.0
- Aparat7
- Bateria10
- Ekran9
- Jakość10
- Wydajność w grach10
ZALETY
- Kapitalna ergonomia mimo wielkiego ekranu,
- Najlepsze wibracje na rynku,
- Najlepsze głośniki na rynku,
- Świetna bateria,
- Błyskawiczne ładowanie,
- Zaskakująco dobry aparat,
- Bezbłędny czytnik linii papilarnych,
- Dżinsowa obudowa,
- Wybitna cena na start.
WADY
- Na upartego – brak ekranu LTPO,
- Ilość aplikacji-śmieci zainstalowanych na start.
Wyróżnienie redaKcji techManiaK.pl

