Były bramkarz reprezentacji Polski otwarcie przyznaje dziś, że sportowa emerytura nie przyniosła od razu upragnionej ulgi. Wręcz przeciwnie, przyniosła zderzenie z pustką i narastającymi problemami natury psychicznej.

„Spodziewałem się, że okres przejściowy będzie łatwiejszy. Myślałem, że po piłce będzie sielanka. Tymczasem byłem lekko przyduszony przez życie i sam jestem sobie winien. Mam na myśli to, czym się zajmowałem, czyli brak zajęć. Było to obciążające dla mojej głowy. Mogę powiedzieć, że pojawiła się mała depresja” — wyznał w rozmowie z WP SportoweFakty.

Trudny okres trwał około roku. Dopiero sięgnięcie po profesjonalną pomoc pozwoliło Borucowi stopniowo wyjść z mentalnego kryzysu. Podkreśla, że jednym z najtrudniejszych doświadczeń był nagły spadek zainteresowania jego osobą — zjawisko, z którym wcześniej nie miał styczności.

„Czujesz, jakbyś z dnia na dzień stawał się po prostu mniej potrzebny. Ludzie, którzy interesują się sportem, przestają się do ciebie odzywać, dzwonić. Chodzi nawet o zwyczajne rzeczy: nie proszą o bilety, nie gratulują, nie krytykują, nie rozmawiają z tobą o przebiegu meczu. Nagle ubywa osób wokół ciebie. Zainteresowanie twoją osobą topnieje i blednie. Doświadczyłem tego. Przestałem czuć się aż tak potrzebny, jak w trakcie kariery” — dodał.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Były bramkarz zwrócił też uwagę na aspekt fizyczny i wpływ otoczenia na codzienne samopoczucie. Przeprowadzka do Hiszpanii okazała się mieć ogromne znaczenie dla jego energii i nastroju.

„Słońce, ciepło — daje inną energię. Różnica jest naprawdę duża. Nie zdawałem sobie sprawy, jakim lekarstwem jest witamina D” — opowiedział.

Boruc przyznaje, że przez większość kariery regularnie korzystał ze wsparcia psychologa, jednak po zakończeniu gry na pewien czas odsunął od siebie tę formę pomocy. Dopiero życiowy kryzys sprawił, że ponownie po nią sięgnął.

„Przez wiele lat kariery pracowałem z psychologiem. Po piłce zapomniałem o tej pomocy, jednak w okresie, w którym życie przycisnęło mnie trochę bardziej, musiałem skierować się ponownie w tę stronę. Dużo łatwiej jest przegadać z kimś taki temat. Samemu nie do końca możemy wytłumaczyć sobie pewne kwestie i pójść dalej” — zakończył Boruc.