Jarosław Kaczyński, jak każdego 10. dnia miesiąca, w otoczeniu polityków PiS udał się na pl. Piłsudskiego, aby złożyć wieniec przed pomnikiem smoleńskim. Jak co miesiąc, na miejscu zgromadzili się także przeciwnicy upolityczniania katastrofy smoleńskiej. Rozwinęli baner z hasłem: „Kłamstwo smoleńskie”.

PAP/Leszek Szymański

Po krótkiej modlitwie prezes PiS zabrał głos. — Demonstracja jest bezczelnie zakłócana. Policja jest, ale nie reaguje. To jest doskonały przykład tego, co dziś dzieje się w Polsce. I co musi się skończyć — mówił.

  • Co mówił Jarosław Kaczyński podczas miesięcznicy smoleńskiej?
  • Jakie hasła skandowali przeciwnicy Kaczyńskiego?
  • Gdzie składano wieniec podczas uroczystości?
  • Jaki jest kontekst wypowiedzi Kaczyńskiego o tolerancji wobec agentury?

W tym czasie jego przeciwnicy cały czas skandowali: „Kłamca, kłamca!”.

Awantura na miesięcznicy smoleńskiej. Jarosław Kaczyński grzmi. „Przyjdzie czas”

— Musi się to skończyć i w tym wymiarze, który odnosi się do łamania prawa, demoralizowania aparatu państwowego, niszczenia jego właściwej roli, ale także i w tym wymiarze, który odnosi się do tolerancji wobec putinowskiej agentury, która tutaj bezczelnie działa — grzmiał Jarosław Kaczyński.

— Przyjdzie czas, że polskie patriotyczne sądy, działając zgodnie z prawem i polską racją stanu, ukarają tych zbrodniarzy. Dzisiaj się śmieją, ale przyjdzie czas, i to może nie tak długo, kiedy przestaną się śmiać, kiedy tutaj spokojnie będą mogły odbywać się uroczystości, a ci, którzy w tej chwili tu krzyczą, wrzeszczą, zakłócają, znajdą się tam, gdzie już dawno powinni być. I nie będzie ich po prostu w naszym kraju. Raz na zawsze. Z tą nadzieją bierzmy udział w dalszych częściach uroczystości i pamiętajmy, że ten dzień nastąpi — zakończył prezes PiS.