Uzasadnieniem może być znana prawu międzynarodowemu koncepcja długów odrażających (odious depts).

Groźba bankructwa


Mamy budżet na 2026 r. z astronomicznym deficytem (42 proc. rocznych przychodów państwa), dług publiczny został założony na poziomie 53,8 proc., co oznacza, że w praktyce w drugiej połowie 2026 r. sięgnie konstytucyjnie zakazanego progu (art. 216 ust. 5). To dwa podstawowe znaki wskazujące, że Polska jest na prostej drodze do bankructwa.


Bankructwo państwa nie jest tematem, który zajmuje dziś szerzej Polaków. Tylko osoby starsze pamiętają lata 80. XX w., tragiczną sytuację budżetu państwa i jej konsekwencje. Dziś większość uśmiecha się z pobłażaniem, gdy o takich przypadkach czyta w prasie. Każdy myśli, że jego to nie dotknie.


To lekceważenie zagrożenia wynika z powierzchownej przeważnie wiedzy. Bankructwo państwa to problematyka, o której nie uczymy na studiach. A przydałoby się. Na ekonomii, prawie czy stosunkach międzynarodowych. A może już nawet w liceach. Takie szkolenie obywatelskie. Przecież kierunek, w którym zmierza dzisiejszy świat jasno pokazuje, że staje się ono stałym i częstym elementem międzynarodowego życia politycznego. Mi też czasu na ten temat nie starcza. Programy studiów ciągle są skracane. Dlatego postanowiłem zrobić taki króciutki wykład w tej kwestii. Szkoda tylko, że muszę to robić na przykładzie walących się finansów Polski. Ale koszula bliższa ciału….


Nie uświadamiamy też sobie, że bankructwo państwa to naprawdę poważny problem. I nie tyle dla rządu, ile dla obywateli. Rząd zawali, a to obywatele będą na różne sposoby dotknięci krachem finansów publicznych: stracą przywileje socjalne, a zyskają podwyższone podatki. Państwo nie będzie w stanie realizować wielu swoich funkcji. Padnie do końca ochrona zdrowia, szkolnictwo. Staną inwestycje. Świadczenia emerytalne będą na poziomie żebraczym. A na koniec pojawia się olbrzymia inflacja. Tylko rząd sobie poradzi.

Co pokazuje historia


Bankructwo państwa jest częstsze niż myślimy i znane światu od wieków. W swojej historii Hiszpania ogłaszała niewypłacalność 15 razy, a Francja ok. 10. Wielokrotnie bankrutowały w XIX w. państewka niemieckie. Na przełomie XIX i XX w. na porządku dziennym były bankructwa w Ameryce Południowej, a niektóre nawet kończyły się zbrojnymi interwencjami. Doprowadziło to do przyjęcia I konwencji haskiej (tzw. konwencja Drago-Portera) blokującej stosowanie siły przy ściąganiu długów.


Problemy finansowe miały również państwa europejskie tj. Austria, Holandia, Portugalia. Nawet Stany Zjednoczone jako całość mają na swym koncie dwa przypadki, które można nazwać niewypłacalnością. Po rewolucji sowieckiej Rada Komisarzy Ludowych odmówiła spłaty długów caratu. Zbankrutowały też Niemcy po I wojnie światowej, a praktycznie także po II wojnie światowej. Choć skutki obu bankructw były inne. Dla Niemiec i świata.


Zresztą nie ma co sięgać daleko w przeszłość. To również problem współczesny. W XXI w. najpierw bankrutowała Argentynie (2002), a następnie w latach 2008–2010 media pisały o zagrożeniu dla wypłacalności Cypru, Estonii, Łotwy, Irlandii, Hiszpanii, Portugalii. Potem pojawił się problem Grecji, na którym dobrze zarobili Niemcy. W listopadzie 2009 r. gazety ogłaszały bankructwo Dubaju. Dziś bankrutem jest Ukraina, która – choć o tym się głośno nie mówi z powodów politycznych – funkcjonuje wyłącznie na zewnętrznej kroplówce finansowej. W dużej mierze polskiej. I oczywiście kłopoty ma też Rosja.


A zadłużone państwo musi spłacać wierzytelności. Nie ma, że boli, a budżet pusty. Nie porównujmy bankructwa państwa z bankructwem gospodarczym podmiotów krajowych. Tu jest źle, ale to nie to samo. Przy bankructwie państwa jest dużo gorzej. W relacjach międzynarodowych nie ma raczej możliwości, by uwolnić się od długu, nawet jeśli efektem będzie jeszcze większy ekonomiczny krach. Po prostu prawo międzynarodowe nie pozwala zasadniczo na unikanie odpowiedzialności finansowej.


Owszem, pewne rozwiązania pozwalające na uchylenie się od długu istnieją. A są to: zgoda wierzyciela, działanie w ramach tzw. środków odwetowych, samoobrony, w skutek siły wyższej, czy w ramach stanu wyższej konieczności. Istnieją też pewne możliwości doprowadzenia do unieważnienia umowy. Ale tak naprawdę wspomniane sytuacje są dopuszczalne naprawdę wyjątkowo. Na dodatek każda z nich bardzo rzadko okazuje się do końca skuteczna.

Koncepcja długów odrażających


Dlatego dla Polski dziś jest tylko jedno wyjście, by przerwać tę zabójczą politykę finansową rządu. Opozycja musi ostrzec zagranicznych wierzycieli, że pożyczają na własne ryzyko. Przecież to, co robi dziś rząd, to tworzenie długów na koszt obywateli i przyszłych rządzących.


Ktoś może się zaśmiać. i spytać jak to zrobić. Podpowiem. Do takiego działania opozycji może posłużyć tzw. doktryna długów odrażających. Koncepcja ta jest znana praktyce stosunków międzynarodowych. Choć mało osób ma pojęcie o jej istnieniu. Wprawdzie dotychczas była używana przez państwa ex post, a więc nie przed zadłużeniem, ale dopiero w momencie odmowy spłaty wierzytelności, ale świat się zmienia. Dziś nie ma przeszkód, by użyć jej ex ante. Jako politycznego ostrzeżenia. To będzie uczciwsze, a może i skuteczniejsze.


Uczciwsze, bo koncepcja długów odrażających opiera się o imperatyw moralny. Zgodnie z nią długów zaciągniętych przez niepraworządny rząd i służących de facto niszczeniu demokracji, psuciu państwa, budowaniu dyktatury, albo jawnie defraudowanych, nowa władza może nie spłacać. Skuteczniejsze, bo sprawa zostanie postawiona jasno od początku. Może ktoś się opanuje.


Konceptualizacja doktryny „odrażających długów” miała miejsce 100 lat temu. Całościowo opracował ją Alexander Nahum Sack, były minister carskiej Rosji, a po rewolucji profesor prawa na uniwersytecie w Paryżu, autor dwóch kluczowych prac w tej kwestii. Pierwsza nosiła tytuł „Les effets des transformations des états sur leurs dettes publiques et autres obligations financièrs” (Paryż 1927), druga to „La succession aux dettes publiques d’état” (Haga, wykłady kursów Akademii Haskiej t. 23). Ciekawa lektura. Jeśli ktoś woli krótsze omówienie tematu zapraszam do swojej monografii z 2012 r. pt. “Państwo w prawie międzynarodowym”.


Zasadniczo Sack potwierdził, że mimo olbrzymich przemian jakim poddany był świat (komunizm, faszyzm, wojny, kolonizacje i ruchy narodowowyzwoleńcze, rządy cywilne i wojskowe, demokracje, dyktatury), długi należy spłacać. Jest to wymóg nie tyle sprawiedliwości, ile handlu międzynarodowego. W innym przypadku międzynarodowy rynek finansowy mógłby się załamać. Jednak Sack zdefiniował i wyodrębnił z tej zasady kategorię tzw. „długów odrażających”. Zakwalifikował do niej długi zaciągane przez niepraworządne reżimy nie tyle dla celów rozwojowych i społecznych, ile dla wzmacniania swoich rządów. Środki z tych długów są wydawane na rzecz przetrwania u władzy a nie dla dobra państwa i obywateli. Sack ocenił, że takie długi, to długi zaciągane przeciwko narodowi. Nie są więc legitymizowane. Każdy rząd, jeśli nie umie rządzić, powinien oddać władzę, a nie utrzymywać się przy niej na koszt przyszłych władz i kolejnych pokoleń obywateli, które będą to spłacać. A w przypadku Polski właśnie taka sytuacja ma miejsce. I widać to jak na dłoni. Nieumiejętne zarządzanie budżetem państwa, kłopoty ze ściąganiem podatków, przekręty z VAT, upadek finansowania służby zdrowia, zapaść szkolnictwa i badań naukowych, prześladowanie opozycji, łamanie konstytucji, przejmowanie sądownictwa służące przekształcaniu państwa w dyktaturę itp. To pokazuje o co chodzi z tym zadłużaniem się i na co rządowi te pieniądze.

Długi nielegitymizowane


A skoro wierzyciel o tym wie, to nie powinien udzielać pożyczek, bo działa wbrew narodowi. Jeśli udziela, to brak spłat po zmianie władzy stanowić będzie tylko jego problem. A po państwowej stronie pożyczka ta obciąża wyłącznie władzę, która ją zaciągnęła, a nie państwo, obywateli i kolejny demokratyczny rząd.


Takie przypadki odmowy spłaty zadłużenia jako „odrażającego” znamy z historii. To one zainspirowały Sacka i pomogły wypracować całościową koncepcję. W XIX w. używając tego rodzaju argumentów Stany Zjednoczone odmówiły spłaty długów konfederatów z wojny domowej (1864). W XX w. Polacy w rokowaniach wersalskich uwolnili się tak od długów zaborców.


I przyjęło się to także w bliskich nam czasach. W kontekście długów odrażających potraktowano zadłużenie irackie po upadku Saddama Hussajna, które zostały umorzone, choć tylko częściowo. Od lat 70. XX w. koncepcja długów odrażających pomaga w kwestiach wierzytelności państw „trzeciego świata”. Dziś z powodzeniem może posłużyć Polsce i uratować Polaków przed nieodpowiedzialnością i niekompetencją, a może nawet świadomym prowadzeniem państwa do bankructwa państwa przez niepraworządną władzę. A niewypłacalne państwo pozostanie na łasce UE. Wtedy się zacznie – zmiany ustrojowe, finansowe uzależnienie, przyjęcie euro itp. Słowem Polska do reszty straci suwerenność.


Dlatego po przyjęciu budżetu państwa na 2026 r. nie ma co się dalej zastanawiać. Wszystko widać jak na dłoni. Dlatego opozycja powinna jasno ogłosić, że długi zaciągane przez obecny rząd są sprzeczne z interesem państwa i obywateli, by wierzyciele byli tego świadomi, że po zmianie władzy Polska tych długów spłacać nie będzie.