Nowy koncept napędu warp odsuwa się od kultowego pierścienia Alcubierre’a i proponuje architekturę złożoną z wielu cylindrycznych modułów energetycznych. Nauka zaczyna niebezpiecznie przypominać Star Treka, ale tym razem już z podbudową teoretyczną i w przyszłości być może i szansą zrealizowania takiego pomysłu.
Błyskawiczna (z punktu widzenia odległości w kosmosie) podróż poza Ziemią pozostaje na razie poza zasięgiem ludzkości, ale inżynierowie od einsteinowskiej teorii względności coraz śmielej przesuwają granice „możliwego”. Najnowsza propozycja Harolda White’a sugeruje, że znane od dawna problemy można obejść dzięki brutalnie prostej idei: zamiast jednego pierścienia energii możemy użyć kilku, kontrolowanych precyzyjnie.
W latach 90. Miguel Alcubierre zrobił coś, co dotąd było tabu: ubrał pomysł z kosmicznego serialu w naukowe szaty. Wskazał, że ogólna teoria względności zasadniczo pozwala na lokalne ściśnięcie i rozciągnięcie przestrzeni przed i za statkiem. Statek nie przekracza tym samym prędkości światła — za to sama przestrzeń zmienia kształt. Tradycyjnie używano w tym celu toroidalnego pierścienia używającego egzotycznej energii i to ten element dostarczył nam największych kłopotów w hipotetyzowaniu: ogromnych sił pływowych i m.in. absurdalnych ilości energii… ujemnej.
White, najpierw w NASA, a później w Casimir, potraktował to wszystko niczym inżynier: jeśli pierścień sprawia kłopoty, przestań go traktować jak jedną bryłę. W grudniu 2025 roku przedstawił wariant alternatywny, który rozwiązuje najważniejsze problemy.
Gondole zamiast pierścienia
Zamiast jednego dużego pierścienia — można użyć kilka lub kilkanaście cylindrycznych modułów rozłożonych wokół bańki warp. Każdy cylinder działa jak kanał energii zakrzywiający przestrzeń lokalnie, z kontrolą nad tym, jak silny ma być efekt i jak szybko ma się zmieniać.
Mniejsze jednostki to łagodniejsze gradienty i niższe ryzyko ekstremalnej akceleracji cząstek przy ścianie bańki. Segmenty można regulować: poszerzyć, wydłużyć, skrócić, zwiększyć ich liczbę — elastyczność, której klasyczny model nie miał. Natomiast kształt bańki staje się bardziej przypominający kapsułę niż idealną sferę: stabilny, aerodynamiczny, inżyniersko sensowny.
White przyznaje, że podobieństwo do dwóch „gondoli” USS Enterprise nie jest przypadkiem. Fantazja z popkultury nieoczekiwanie zaczęła spełniać wymagania „naszej” fizyki. Ta ze Star Treka to sporo ciekawej podbudowy z dużym ładunkiem fikcji.
ADM 3+1
White wykorzystuje formalizm ADM 3+1, który rozkłada czasoprzestrzeń na trzy przestrzenne „plastry” oraz jedną oś czasu opisującą ich ewolucję. Matematyka ekstremalna, ale zdatna do połatania z wymaganiami nauki. Wszystko to daje możliwość układania przestrzeni jak modułowego systemu energetycznego, a nie jednego sztywnego obiektu. Nasz statek — na razie hipotetyczny — pozostaje w środku stabilny, z grawitacją równą zeru i zegarami zsynchronizowanymi z misją na Ziemi.
Egzotyczna materia. Co z nią?
Segmentacja nie rozwiązuje fundamentalnego problemu: potrzebujemy materii o energii ujemnej. To nie jest paliwo rakietowe ani ciemna energia w butelce. To struktura, którą znamy z efektu Casimira i kilku ekstremalnych konfiguracji kwantowych. Będzie trudno — w zasadzie nierealnie trudno — ale przynajmniej wiemy, czego szukamy. Nowy model nie wymaga łamania praw fizyki, jedynie poziomu technologicznego, na którym jeszcze się nie znajdujemy.
Nie umiemy zbudować nawet prototypu. Ale ten konkretny, segmentowany model jest pierwszym, który dałoby radę zbudować, gdyby nie nasze oczywiste ograniczenia.
Czytaj również: Z tego układu pochodził Spock ze Star Treka. Niektórzy z Was będą zasmuceni
Kiedy polecimy? Jeśli w ogóle…
Może za 20 lat, może 200, a może nigdy. Liczy się coś innego — że kierunek badań stał się wreszcie zbieżny z tym, co może trafić do laboratoriów przyszłości. Możemy to potraktować jak drogowskaz. Otwiera przestrzeń dla przyszłych analiz oraz ewentualnych zmian. Aczkolwiek najpoważniejszy problem… cóż. Musi rozwiązać się w swoim czasie.

