• W czwartek kolejne spotkanie koalicji chętnych ws. gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa; 
  • Jak mówił w TOK FM dr Tomasz Pawłuszko z Uniwersytetu Opolskiego, „raczej nie zostanie to rozstrzygnięte w ciągu najbliższych dni, bo wciąż stanowiska wszystkich stron są zbyt odległe od siebie”; 
  • Ocenił też, że zarówno Zełenski, jak i Putin grają na czas. 

Władze Francji poinformowały, że w czwartek odbędzie się, w formacie wideokonferencji, kolejne spotkanie koalicji chętnych, czyli państw wspierających Ukrainę w wojnie obronnej z Rosją. Naradzie współprzewodniczyć będą Francja i Wielka Brytania. Celem rozmów będzie „osiągnięcie postępów w sprawie gwarancji bezpieczeństwa dla Kijowa”. 

– Mówimy w tym momencie o pewnego rodzaju zwrocie w polityce europejskiej, po tym, jak w ostatnich dniach została opublikowana strategia bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Europejczycy w postaci koalicji chętnych próbują wpłynąć na proces pokojowy tak, by odegrać rolę w stabilizacji Ukrainy po ewentualnym zakończeniu konfliktu. Chodziłoby o obecność europejskich wojsk w Ukrainie, ale też wspieranie odbudowy tego kraju i oczywiście pogłębioną współpracę militarną – skomentował w TOK FM dr Tomasz Pawłuszko, ekspert w dziedzinie obronności i polityki zagranicznej z Uniwersytetu Opolskiego. 

Zwrócił też uwagę w tym kontekście, że „Europejczycy nadal mają na stole kilka kart, jak np. zamrożone aktywa rosyjskie”. 

– Kluczowy będzie więc podział obowiązków między stroną amerykańską, która chciałaby jak najszybciej samodzielnie doprowadzić do pokoju Rosji i Ukrainy, a udziałami europejskimi. Tym bardziej że jeszcze w poniedziałek będzie spotkanie koalicji w Berlinie; już nie w formacie wideokonferencji. Spodziewam się, że padnie więcej konkretów – dodał w „TOK 360”. 

„Stanowiska wszystkich stron zbyt odległe od siebie”

W ocenie rozmówcy Filipa Kekusza jest jednak „kłopot w negocjacjach” i to z kilku powodów. Jak wskazał, Rosja bardzo niechętnie patrzy na udział wojsk europejskich w Ukrainie, z kolei prezydent Ukrainy, choć mówi, że jest gotów zorganizować wybory, to tylko jeśli otrzyma gwarancje bezpieczeństwa. 

– Amerykanie mówią, że bardzo chętnie wesprą w tym wszystkim Europejczyków, ale z drugiej strony Europejczycy oczekują, że Amerykanie również zobowiążą się do wsparcia wywiadowczego, militarnego logistycznego, morskiego itd. Raczej nie zostanie to rozstrzygnięte w ciągu najbliższych dni, bo wciąż stanowiska wszystkich stron są zbyt odległe od siebie. Poza tym wiele będzie zależało od tego, czy główne strony konfliktu będą gotowe porozumieć się nawet nie co do pokoju, bo do tego jeszcze daleka droga, ale do przerwania ognia i zawieszenia broni – tłumaczył dr Tomasz Pawłuszko. 

„Zełenski i Putin grają na czas”

Tymczasem Ukraina przekazała Stanom Zjednoczonym najnowszą wersję swojego planu mającego zakończyć wojnę z Rosją, podała agencja AFP. Na obecnym etapie szczegółów nie ujawniono. 

Zdaniem eksperta w dziedzinie obronności i polityki zagranicznej z Uniwersytetu Opolskiego, pokazuje to tylko jedno: „zarówno prezydent Zełenski, jak i prezydent Putin, grają na czas”.

– Porównałbym to do przeciągania liny, kto w danym momencie ma lepsze gwarancje, lepszą pozycję w negocjacjach. Dlatego też i z tego powodu obawiam się, że proces negocjacyjny potrwa zdecydowanie dłużej, niż chciałaby tego administracja prezydenta Trumpa. A jak słyszeliśmy chciałaby doprowadzić przynajmniej do zawieszenia broni do Bożego Narodzenia – dodał. 

– A czy wiadomo na czyją korzyść działa czas? – dopytywał prowadzący. 

– Choć obie strony konfliktu są wyczerpane i sytuacja gospodarcza zarówno Ukrainy, jak i Rosji jest coraz gorsza, to postawiłbym tezę, że relatywnie Ukraina jest w nieco lepszej sytuacji – odpowiedział. 

Jak wskazał, obciążeniem dla Rosji jest to, że „chce jednak z wojny wyjść z twarzą, po tym, jak nie udało się jej zrealizować głównych celów inwazji”. Poza tym, dodał, rosyjska gospodarka jest coraz bardziej, bo w ok. 40 proc., uzależniona od Chin. 

– Ukraina ma z kolei dużo większe wsparcie Europejczyków, by doprowadzić do bardziej sprawiedliwego rozwiązania tego etapu konfliktu. Bo mówimy raczej o etapie konfliktu niż o zakończeniu wojny. Do tego jeszcze dosyć długa droga – zastrzegł na koniec w TOK FM. 

Źródło: TOK FM