Z jednej strony częstochowianie kapitalnie radzą sobie w europejskich pucharach w tym sezonie i przed rozpoczęciem tej serii gier w tabeli Ligi Konferencji zajmowali szóste miejsce. Z drugiej cały czas głośno jest wokół ich trenera Marka Papszuna, który jest kuszony przez Legię Warszawa. Odkąd ten szum się pojawia, Raków wygrywa mecz za meczem.
– To nie jest fenomen, tylko normalna kwestia. To nic nadzwyczajnego, że trenerzy czy piłkarze zmieniają kluby. Powstało duże zamieszanie, wszyscy mogliśmy się zachować lepiej, by nie dawać mediom pożywki. To był błąd. Zobaczymy, co dalej, bo sprawa się nie rozwiązała, ale z perspektyw drużyny pracujemy normalnie i to długofalowo przynosi efekty – stwierdził szkoleniowiec „Medalików” na przedmeczowej konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Co oni zrobili?! Polacy zdobyli mistrzostwo świata!
Przez znaczną część pierwszej połowy spotkania gospodarze potrafili zawiązać kilka ciekawych akcji, lecz nie potrafili ich wykończyć. Tak było w przypadku Jonatana Braut Brunesa, Michaela Ameyawa czy Tomasza Pieńki. Przez pierwsze pół godziny więcej strzałów oddawali goście. Tutaj postacią wiodącą był napastnik – Nemanja Bilbija.
Coś jednak drgnęło w ostatnim kwadransie. W 34. minucie zrobiło się duże zamieszanie w polu karnym wicemistrza Bośni i Hercegowiny, a z bliskiej odległości Gorana Karacicia pokonał Brunes. Analiza VAR wykazała jednak pozycję spaloną uczestniczącego w tej akcji Pieńki. Po pięciu minutach bramkarza Zrinjskiego do wyciągnięcia zmusił strzałem głową Lamine Diaby-Fadiga.
Częstochowianie dostali jednak prezent w doliczonym czasie, który z 60 sekund rozrósł się pięciokrotnie. We własnej szesnastce ręką zagrał Bilbija i pozostała jedynie kwestia kryteriów „naturalnego ułożenia”. Czeski sędzia Ondrej Berka po konsultacji z wozem VAR podjął decyzję o podyktowaniu rzutu karnego. Z jedenastu metrów Brunes uderzył mocno i celnie.
Drużyna z Mostaru bardzo chciała od razu doprowadzić do remisu i trzeba przyznać, że kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry Igor Savić był naprawdę bliski zrealizowania tego celu, ale na posterunku był Oliwier Zych. Z kolei w 54. minucie zespół trenera Marka Papszuna przeprowadził wspaniałą akcję, którą można było na bramkę zamienić na trzy różne sposoby. Po dośrodkowaniu z lewej strony zamknąć mogli to Karol Struski, Oskar Repka i Brunes. Finalnie do strzału doszedł ten ostatni, ale piłka poleciała nad bramkę Udało się temu ostatniemu, ale nad bramką.
Jeszcze jedną świetną sytuację na zwiększenie prowadzenia Raków miał w 65. minucie, gdy Diaby-Fadiga zdecydował się na strzał z półkola przed polem karnym Zrinjskiego. Piłkę trącił końcówkami palców Karacić, a ta potem odbiła się od słupka. Gości stać było tylko na samo przebywanie na połowie ekipy z PKO Ekstraklasy i raz po raz na strzały z daleka, z którymi radził sobie Zych.
Można mieć zastrzeżenia do drużyny spod Jasnej Góry, że nie podwyższyła prowadzenia także w 93. minucie, gdy z kontrą ruszył Imad Rondić, a cały czas do pomocy miał Patryka Makucha. Bośniak z Rakowa podał, ale kolega był na pozycji spalonej. Na takim poziomie to raczej nie powinno się zdarzyć.
Ale o tym mało kto będzie pamiętał za kilka, kilkanaście dni, bo zespół z Częstochowy odniósł trzecie zwycięstwo w piątym spotkaniu Ligi Konferencji i po pięciu kolejkach ma na koncie 11 punktów, co przekłada się na trzecią pozycję w tabeli. Jeśli Rakowowi udałoby się utrzymać lokatę w czołowej ósemce, wszedłby od razu do 1/8 finału bez konieczności gry w play-offach.
Przed Czerwono-Niebieskimi jeszcze w tym roku zaległe ligowe starcie z Zagłębiem Lubin u siebie w niedzielę 14 grudnia, a także wyjazd na Cypr na mecz z Omonią Nikozja, który odbędzie się w kolejny czwartek na zakończenie fazy ligowej Conference League.
Raków Częstochowa – HSK Zrinjski Mostar 1:0 (1:0)
1:0 – Jonatan Brunes 45+5′
Składy:
Raków: Oliwier Zych – Fran Tudor, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas – Michael Ameyaw, Karol Struski, Oskar Repka (76′ Peter Barath), Adriano Amorim (83′ Jean Carlos) – Lamine Diaby-Fadiga (76′ Patryk Makuch), Jonatan Brunes (83′ Imad Rondić), Tomasz Pieńko (87′ Bogdan Mircetić).
Zrinjski: Goran Karacić – Kerim Memija (90′ Karlo Abramović), Slobodan Jakovljević, Duje Dujmović, Petar Mamić – Igor Savić, Ilja Masić – Leo Mikić (57′ Matej Sakota), Neven Djurasek (57′ Antonio Ivancić), Jakov Pranjić (63′ Tyler Burey) – Nemanja Bilbija.
Sędziował: Ondrej Berka (Czechy).
Żółte kartki: Memija, Djurasek, Sakota (Zrinjski).
Widzów: 7 254.