Magda Umer zmarła 12 grudnia 2025 roku. Smutną informację potwierdzili bliscy artystki. „Dzisiaj po południu odeszła nasza ukochana Mama i Babcia. Uwielbiała tu zaglądać i pisać. Mateusz i Franek” – przeczytamy na oficjalnym facebookowym profilu.
Jej dzieciństwo i młodość były naznaczone wpływem rodziny, głęboko uwikłanej w realia PRL-u. Ojciec, funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa, i wujek, oskarżony o zbrodnie stalinowskie, stworzyli środowisko, w którym ideały komunistyczne były standardem. Mimo że wychowana była w duchu tych wartości, z biegiem lat zaczęła dostrzegać ich pęknięcia.
Anita Lipnicka przez lata nie chciała śpiewać swojego największego hitu. „Nakłamałam w tekście „Piosenki księżycowej””
Marzec 1968: Moment przełomowy
Wszystko zmieniło się w marcu 1968 roku. To właśnie wtedy Magda Umer zrozumiała głęboki konflikt, jaki istniał pomiędzy poglądami bliskich a jej własnymi.
– Marzec 1968 roku strasznie przeżyłam, był dla mnie szokiem i zrozumiałam też, że się bardzo głęboko z nimi nie zgadzam, więc uciekłam z domu. A co mogłam zrobić więcej? Przecież nie mogłam się pobić z własnymi rodzicami, więc uciekałam od rozmów na ważne tematy i żyłam swoim życiem i swoim rodzącym się rozumem – wspomniała w jednym z wywiadów.
Już na studiach, zetknęła się z nowymi poglądami, które całkowicie zmieniły jej postrzeganie świata. Odrzuciła rodzinne wartości. – Dowiedziałam się na studiach od moich koleżanek i kolegów, że Polska to jest „radzieckie moczarstwo” i przyszłam i o tym powiedziałam mamie. I mama mnie pobiła. Wyszłam z domu – powiedziała na antenie TVP Info.
Zobacz też: Magda Umer i Andrzej Nardelli. „Byliśmy promienną parą”
„Mnie mama nigdy w życiu nie pochwaliła”
W dorosłym życiu Magda Umer odnalazła siłę, by budować swoją własną, niezależną tożsamość. Wbrew ateistycznemu wychowaniu, postanowiła przyjąć chrzest i odkrywać duchowość na własnych warunkach. Wspominała, że „spadła na nią łaska wiary”. Po latach otwarcie mówiła, jak skomplikowaną relację miała z mamą.
– Mnie mama nigdy w życiu nie pochwaliła. Po jednej z audycji w radiu, kiedy sama Hanna Krall mi gratulowała, usłyszałam, że powinnam się bardziej przygotowywać. Tacy rodzice ranią przez całe życie, sami będąc nieszczęśliwymi. Ja przez wiele lat zajmowałam się tylko nieszczęściami innych. Ale kiedy samemu zaczyna się chorować, to trzeba pomyśleć przede wszystkim o sobie. To nie jest egoizm – zaznaczyła w rozmowie z „Polityką”.
„Odratowano mnie, i jestem za to wdzięczna”
Trudne dzieciństwo wpłynęło na życie Umer. Nie ukrywała, że kiedy była mała, rodzice skupiali się na jej chorym bracie, który cierpiał na zanik mięśni. Kiedy była nastolatką, spadły na nią dodatkowe obowiązki. Rodzice, choć starali się ukryć swoje uczucia, byli zrozpaczeni całą sytuacją. W tym samym wywiadzie artystka przyznała, że zachorowała na depresję.
– Mogę się zwierzyć, że kiedyś chciałam popełnić samobójstwo i odratowano mnie, i jestem za to wdzięczna. I dzięki temu wiem, że już drugi raz próbowała tego nie będę. Miałam wtedy 26 lat.
Zapraszamy na grupę FB – #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.