Po pierwszych miodowych miesiącach prezydentury, pierwszy zimy prysznic przyszedł na początku marca tego roku. Wtedy liczba przeciwników amerykańskiego prezydenta pierwszy raz w tej kadencji przekroczyła liczbę jego zwolenników. W kwietniu, tuż po ogłoszeniu wojny celnej z całym światem, nastąpił pierwszy szczyt niepopularności. W kolejnych tygodniach nadeszła względna stabilizacja, jednak trend był jasny — liczba zwolenników stale się kurczyła.
Od maja do października średnie sondażowe poparcie Trumpa dynamicznie spadło — obecnie to już zaledwie 41 proc. zwolenników i 55 proc. przeciwników. Różnica to 14 pkt proc. na minusie. Tak katastrofalny wynik w porównaniu do początku kadencji oznaczałby, że zaledwie po roku prezydentury polityk nie miałby już żadnych szans na zwycięstwo.
Duży wpływ na ostatnie spadki notowań mogły mieć rekordowo długie zamknięcie rządu (aż 43 dni), rosnąca frustracja związana z sytuacją gospodarczą, ostra polityka migracyjna oraz nowo ujawnione e-maile związane z Jeffreyem Epsteinem.
Pobity własny rekord
To też rekordowo niskie poparcie dla urzędującego prezydenta na tym etapie kadencji. W najnowszej historii równie słabo oceniano jedynie Donalda Trumpa w trakcie jego pierwszych rządów. W pojedynczych sondażach jego notowania bywają jeszcze słabsze. Listopadowe badanie renomowanego instytutu Gallupa, prowadzącego najdłuższy cykl regularnych badań opinii publicznej, pokazało, że odsetek jego przeciwników wzrósł do 60 proc. To wynik gorszy niż jakiekolwiek notowanie Gallupa dotyczące Joego Bidena podczas jego prezydentury.
W tym samym badaniu poparcie wśród wyborców niezależnych spadło do rekordowo niskich 25 proc. Może to sugerować, że Donald Trump ponownie staje się politykiem toksycznym dla środowisk innych niż twardy elektorat Partii Republikańskiej.
W średniej sondażowej Silver Bulletin oceny poszczególnych obszarów polityki Donalda Trumpa wypadają dla niego jeszcze gorzej. Obszary, które stanowiły trzon jego kampanii, czyli imigracja i gospodarka, są dziś oceniane wyraźnie negatywnie. Najgorzej jednak dla Trumpa wygląda ocena jego polityki względem inflacji i kosztów życia. To temat, który pogrążył szanse Bidena na reelekcję, a teraz szkodzi także Trumpowi. Obecnie różnica między przeciwnikami a zwolennikami jego polityki w tym obszarze przekracza 32 pkt proc.
Jeżeli Trump nie poprawi notowań w tym zakresie, Partię Republikańską może czekać porażka nie tylko w przyszłorocznych wyborach do Kongresu, lecz także w wyborach prezydenckich, do których pozostały niespełna trzy lata. Przedsmak tego zobaczyliśmy w listopadowych wyborach stanowych i lokalnych, gdy Demokraci uczynili z kosztów życia główny temat kampanii i wyraźnie pokonali swoich republikańskich przeciwników.
