Prowadzący Marcin Zawada na początku rozmowy bierze na tapet jedno z ostatnich głośnych wet prezydenta, czyli ustawę o kryptowalutach. Leszek Miller uważa, że rząd nie miał wyjścia i musiał ją przedstawić Sejmowi, bo taki jest wymóg Komisji Europejskiej.

Premier głośno krytykował weto prezydenta, przestrzegając jednocześnie, że ustawa chroniłaby Polaków przed niebezpiecznymi wpływami, twierdząc m.in., że kryptowaluty służą rosyjskim służbom do opłacania aktów dywersji.

— Mnie się wydaje, że pan premier nadużywa tej argumentacji o wykorzystaniu tej formy płatności przez służby rosyjskie, bo jeżeli ktoś je wykorzystuje, to wszystkie służby z tego korzystają i nie tylko rosyjskie. To jest oczywiste — ocenia rozmówca Marcina Zawady.

Leszek Miller przyznaje, że rozumie proces decyzyjny towarzyszący zarówno prezydentowi, jak i premierowi: — Tym środkiem posługują się wszystkie służby specjalne na świecie oraz wszyscy ci, którzy nie chcą posługiwać się oficjalną walutą. Natomiast ja na to patrzę inaczej. Jeżeli cenimy sobie bardziej nieskrępowaną działalność gospodarczą, znoszenie różnych regulacji i zbyt wielu przepisów, to argumentacja pana prezydenta jest słuszna i ja ją podzielam. Natomiast jeżeli cenimy sobie bardziej interesy odbiorców, czy posługiwanie tych, którzy się posługują tymi walutami, zależy nam na ich bezpieczeństwie i na tym, żeby regulacje były wyraźne, to oczywiście [zrozumiała jest] argumentacja premiera.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Relacje rząd-prezydent. „Mieli idealną okazję, żeby się dogadać. Nie zrobili tego”

Dalej Leszek Miller przekonuje, że szanse na porozumienie się z prezydentem zaprzepaścił premier, gdy razem z rządem przyjął we wtorek dokładnie ten sam projekt o kryptowalutach, który został półtora tygodnia temu zawetowany przez prezydenta.

— Wygląda na to, że się nie dogadają, bo była dobra okazja. Pan premier mógł nieco poczekać i nie pchać tej samej wersji projektu ustawy pod obrady Sejmu, tylko spróbować osiągnąć jakiś kompromis z prezydentem, właśnie na zasadzie podzielenia tego, co jest niezbędne dla regulacji, z tym, co jest niezbędne dla swobody działalności gospodarczej. I myślę, że przy odrobinie dobrej woli taki akt prawny mógł powstać — kwituje Leszek Miller.

W jego ocenie kontakty prezydenta i premiera będą stale się pogarszać, aż do wyborów parlamentarnych w 2027 r.: — Pan prezydent Nawrocki ma jasne zadanie do spełnienia. Ma tak przeszkadzać rządowi, żeby PiS zdobywał punkty i wygrał te wybory. Więc tutaj nie widzę możliwości żadnego porozumienia.

Konkurent Nawrockiego, Rafał Trzaskowski, przegrał wybory, bo — według Millera — jak wielu przed nim uznał, że wynik jest rozstrzygnięty.

— Donaldowi Tuskowi ciężko jest teraz realnie rządzić. […] Oczywiście, że to jest trudne, tym bardziej że tak jak PiS zmieniał konstytucję za pomocą ustaw, to Tusk musiałby zmieniać ustawy za pomocą rozporządzeń, czyli aktów niższego rzędu. Nie zawsze to się da zrobić, ale w wielu przypadkach się da. W każdym razie premier się musi na coś zdecydować. Albo przyjąć do wiadomości, że co chwila się będzie dowiadywał, że ustawa jest zawetowana i on nie ma siły, żeby to weto odrzucić, albo uznać, że on nie będzie przysyłał żadnych nowych projektów ustaw, tylko będzie rządził w zakresie tego prawa, które jest — mówi były premier.

Leszek Miller ostrzega przed nową władzą w Polsce. „Wyjście z UE jest bardzo proste. I to jest problem”

Leszek Miller jako premier Polski odegrał istotną rolę w procesie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, jednak teraz uważa, że jej obecny kształt znacząco odbiega od tego pierwotnego. Nie dziwi się, że UE krytykują teraz znacznie potężniejsze Stany Zjednoczone. Nie dziwi się także, że duża część społeczeństwa [25 proc. według sondażu Eurobazooka] chce opuszczenia jej struktur.

— Dziwi mnie, że to idzie tak szybko, bo przecież jeszcze niedawno dominował entuzjazm i trudno było sobie wyobrazić tego rodzaju rezultat. Dopóki jednak jest ten układ rządzący, który jest, to o żadnym polexicie nie ma mowy, dlatego że Rada Ministrów musiałaby podjąć specjalną uchwałę, napisać projekt ustawy. Ta ustawa musiałaby być przyjęta przez parlament, przesłana do prezydenta i tak dalej — tłumaczy nasz rozmówca.

Marcin Zawada zaznacza, że przecież istnieje duża szansa na to, że rządy obecnej koalicji skończą się za dwa lata.

— I to jest problem, bo jeżeli powstanie inny układ rządzący, taki właśnie skupiony wokół PiS, to to będzie bardzo łatwe, bo wbrew temu, co się w Polsce sądzi, wyjście kraju z Unii Europejskiej jest bardzo łatwe. Jeżeli rząd chce i ma większość parlamentarną, to żaden problem. Dlatego nie trzeba organizować żadnego referendum — uważa Miller. W jego ocenie muszą mieć to na uwadze ci, którzy będą iść do urn wyborczych za dwa lata.

Leszek Miller dał radę premierowi. „Tylko kiwał głową”

Leszek Miller był także pytany o sprawę Zbigniewa Ziobry, którego prokuratorskie zarzuty zbiegły się z wyjazdem do Budapesztu, z którego polityk od kilku tygodni nie wraca. Były premier przypomina, że były minister sprawiedliwości „ścigał go” i „przeciągnął przez różne prokuratury”.

— W każdym razie pojeździłem trochę od Opola do Szczecina, od Szczecina do Katowic, w Warszawie i tak dalej, i tak dalej. Tylko że ja wtedy przed nikim nie uciekałem. Pomyślałem sobie: „przetrzymam cię, drogi Zbyszku”. I mimo że Ziobro bardzo chciał i kierował mnie do tych wszystkich prokuratur, do których miał pełne zaufanie, to żadna z tych prokuratur nic mi nie mogła zrobić — uważa Miller.

W jego ocenie sam fakt postawienia zarzutów Ziobrze dopiero po dwóch latach rządów obecnej koalicji nie świadczy o niej dobrze: — To jest czas całkowicie zmarnowany. Ja zresztą jak miałem okazję, to kiedyś mówiłem panu premierowi, że jeżeli naprawdę chce rozpocząć proces rozliczeń i dać satysfakcję wyborcom, którzy głosowali za tym, to takie rzeczy trzeba robić w przeciągu pierwszych trzech miesięcy. Potem jest coraz trudniej.

Miller przekonuje, że rozliczenia na wczesnym etapie rządów są dobre, bo przeciwnik jest zdezorientowany zmianą sytuacji i swojego politycznego położenia. Marcin Zawada dopytuje jak Donald Tusk wtedy zareagował. Były premier ujawnia, że „kiwał głową”.

Wybory 2027. „Będą się bardzo różnić od poprzednich. Dziś sobie może nie zdajemy jeszcze z tego sprawy”

Leszek Miller nie chce prognozować, kto będzie rządził Polską za dwa lata. Podkreśla jednak, że „te wybory będą tym się różniły od poprzednich, że będzie bardzo duży wpływ czynnika zewnętrznego” z czego, zdaniem polityka, dzisiaj nie zdajemy sobie do końca sprawy.

— Być może wykształci się jakiś nowy zespół liderów. Wie pan, co mnie dziwi? Niech pan zobaczy, że zamiast Trójkąta Weimarskiego powstał triumwirat [Wielka Brytania, Niemcy, Francja], gdzie nas nie ma. Nasze miejsce zostało zajęte przez Wielką Brytanię — mówi, odnosząc się do ostatniego spotkania liderów trzech państw z Wołodymyrem Zełenskim w Londynie.

— Wysokie strony uznały, że my nie jesteśmy do niczego potrzebni i nie było nikogo, kto by się za nami wstawił. To jest bardzo poważny sygnał i nie wolno go lekceważyć. Bo ja tutaj dostrzegam takie przesypywanie tej sprawy pudrem, bo przecież nic się nie stało. Stało się właśnie. I liderzy sceny politycznej powinni starać się uzyskać sensowną, kompetentną odpowiedź, co się tak naprawdę stało i dlaczego tak się stało. Na razie nie widzę, żeby ktoś tak chciał na to pytanie odpowiedzieć — dodaje.

Leszek Miller w rozmowie odpowiada także na inne pytania. Przyznaje m.in., jak Polska może stać się jednym z liderów w Europie. Wymienia także największe sukcesy rządów Donalda Tuska oraz możliwe partyjne koalicyjne w przyszłości.

Cała rozmowa z byłym premierem Polski do obejrzenia w materiale wideo.