Erupcja Wulkanu Bezimiennego z 1956 r. spowodowała zawalenie się jego znacznej części. Częste erupcje od tego czasu, w tym erupcja pod koniec listopada wpłynęły na to, że wulkan się prawie całkowicie odrodził.
Przed załamaniem w latach 50. Wulkan Bezimienny sięgał na ok. 3113 m n.p.m. 30 marca 1956 r. potężna erupcja zaś wyrwała zbocze wulkanu, zawalając szczyt. Stożkowa góra zamieniła się w „kamienny amfiteatr w kształcie podkowy”, jak opisuje Live Science.
Instytut Wulkanologii i Sejsmologii w Kamczatce cyklicznie monitoruje Wulkan Bezimienny. Badaczom pomagają badania terenowe, kamery internetowe i loty obserwacyjne. Analiza zdjęć z lat 1949–2017 wykazała, że góra niemal dorównała dawnej wysokości i średnio przybywało jej ok. 26,4 tys. m sześc. skał dziennie.
– Najbardziej zaskakujący był szybki wzrost nowego stożka wulkanicznego – powiedzieli współautorzy badania, Aleksander Biełousow i Marina Biełousowa.
Wulkan wywołuje średnio kilka erupcji rocznie. Pod koniec listopada wulkan wyrzucił nie tylko dziesięciokilometrową górę popiołu, ale i lawinę piroklastyczną. Bezimienny wyrzuca jednak nie tylko chmury popiołu i gazu. Wulkan też w bardzo spokojny sposób wylewa lawę. Naukowcy nazywają to zjawisko erupcją wylewną.
Pierwszą taką erupcję zarejestrowano w 1977 r. Z czasem lawa ta zaczęła mieć mniej minerałów z grupy krzemionki i stała się rzadsza. Jej warstwy nagromadziły się i w efekcie nadały Bezimiennemu stożkowy wygląd.
– Zebrane dane są bardzo ważne. Uzyskana wiedza pozwala wulkanologom z całego świata formułować długoterminowe prognozy dotyczące zachowania różnych wulkanów, które w swojej historii doświadczyły masowych zapadnięć” – powiedzieli naukowcy.