Żona Piotra Machalicy nie zgadzała się na rozwód. Proces trwała niemal pięć lat. W dodatku okazało się, że po rozstaniu aktor ma sporo długów.

„Widocznie przez moją nieuważność, moje luzackie podejście do życia dałem się wsadzić na minę. Gdyby mężowie uważnie czytali umowy, które im żony podsuwają, wtedy nikt nie miałby problemów. Kiedy otrzymałem awizo i zobaczyłem, ile bank ode mnie chce, myślałem, że dostanę zawału” — przyznał na łamach „Party”.

Z kolei w wywiadzie dla „Gali” opowiedział o skali zadłużenia:

„Dotarło do mnie, że moja żona zawsze bardziej ode mnie kochała pieniądze. Zostawiłem jej cały dorobek życia. Niedługo potem okazało się, że nie mam domu, samochodu, kompletnie nic. Jedyne, co posiadam, to długi, które będę spłacał do końca życia”.