
Za kilka lat na orbitę trafi ponad pół miliona satelitów — alarmują naukowcy z NASA. To tempo, które może dosłownie zmienić sposób, w jaki patrzymy w niebo. Coraz gęstsza flota obiektów zakłóca obserwacje astronomiczne, utrudnia wykrywanie zagrożeń z kosmosu i wpływa na ekosystemy na Ziemi.
Satelity: pomoc, za którą zaczynamy płacić wysoką cenę
Od lat korzystamy z satelitów w sposób niemal niewidzialny: zapewniają internet, telewizję, prognozy pogody i tysiące usług, które traktujemy jako oczywistość. Jednocześnie ich liczba rośnie w tempie, którego nie przewidział nikt — nawet sami konstruktorzy.
W 2019 roku na orbicie znajdowało się ok. 2 tys. aktywnych satelitów. Dziś to już ok. 15 tys. A według analizy opublikowanej w Nature — za pięć lat będzie ich 560 tysięcy. Skala, której jeszcze dekadę temu nie brano pod uwagę w żadnych poważnych prognozach.
Zanieczyszczenie światłem satelitarnym: nowy problem
Naukowcy od lat ostrzegali, że odbicia światła od tysięcy satelitów tworzą na niebie „sztuczny blask”, który może utrudniać obserwacje astronomiczne. Dziś wiemy, że to nie tylko utrudnienie — to realne zagrożenie.
Badania NASA pokazują, że przy prognozowanej liczbie 560 tys. obiektów:
- 96 proc. zdjęć astronomicznych będzie zanieczyszczonych smugami świetlnymi.
- Nawet teleskop Hubble’a, pracujący poza atmosferą, straci ok. 33 proc. użytecznych obrazów.
To efekt odbić od coraz większych i coraz liczniejszych satelitów, które wchodzą w pole widzenia instrumentów obserwujących kosmos.
Satelity mogą ukryć zagrożenie z kosmosu
Alejandro S. Borlaff, współautor badania NASA, zauważa, że problem nie kończy się na brzydkich zdjęciach. Astronomowie mogą mieć trudność w odróżnianiu satelitów od obiektów naturalnych — w tym asteroid, które mogłyby stanowić zagrożenie dla Ziemi.
W praktyce oznacza to, że szum wywołany przez tysiące obiektów może przysłonić sygnały, które naprawdę powinniśmy dostrzec. Właśnie dlatego konieczne jest znalezienie rozwiązania, które sprawi, że satelity nie będą stanowiły zagrożenia dla badań nieba.
Czy da się ograniczyć skutki inwazji satelitów?
Najprostszym sposobem jest wystrzeliwanie mniejszej ilości satelitów. Tylko że obecne tempo komercyjnego wyścigu sprawia, że rozwiązania trudniej wdrożyć niż zaproponować. Konkurencja między firmami, które oferują internet satelitarny, jest duża.
Zwłaszcza że tylko jedna sieć — Starlink — ma dziś 75 proc. udziału w rynku, a za kilkadziesiąt lat będzie to zaledwie 10 proc. Oznacza to, że: konkurencja dopiero się rozkręca.
Konsekwencje dla Ziemi: co to oznacza dla nas?
Rosnąca liczba satelitów to miecz obosieczny. Przynosi szybszy internet, lepszą komunikację i globalny dostęp do usług, ale jednocześnie:
- zanieczyszcza niebo światłem,
- utrudnia prowadzenie badań naukowych,
- zwiększa ryzyko utraty kluczowych danych astronomicznych,
- może nawet opóźnić wykrycie obiektów zagrażających Ziemi.
NASA i środowiska naukowe coraz wyraźniej mówią: jeśli nie znajdziemy rozwiązania teraz, przyszłe pokolenia mogą zobaczyć niebo, którego nie da się już „odratować”. Dlatego konieczne jest pilne znalezienie rozwiązań, które ochronią zarówno rozwój technologii, jak i bezpieczeństwo naszej planety.
Więcej ciekawych treści na temat obserwacji nieba znajdziesz na naszym kanale na YouTube.
Warto przeczytać: Prywatna stacja kosmiczna wyprzedza NASA. Tak wygląda następca ISS
GRUDNIOWA PROMOCJA W KSIĘGARNI?
Oczywiście!
Oto kod na DARMOWĄ dostawę– wpisz w koszyku: MIKOLAJ
Udanych zakupów!
Księgarnia Holistic News