Prawa autorskie: Kandydat na prezydenta Chile Jose Antonio Kast z Partii Republikańskiej macha do zwolenników podczas końcowego wiecu wyborczego w Temuco w Chile 11 grudnia 2025 r. (Zdjęcie: EITAN ABRAMOVICH / AFP)Kandydat na prezyden…

Prawa autorskie: Kandydat na prezydenta Chile Jose Antonio Kast z Partii Republikańskiej macha do zwolenników podczas końcowego wiecu wyborczego w Temuco w Chile 11 grudnia 2025 r. (Zdjęcie: EITAN ABRAMOVICH / AFP)Kandydat na prezyden…

Zaloguj się, aby zapisać na później

14 grudnia 2025

Google NewsUdostępnij na FacebookuUdostępnij na TwitterzeUdostępnij w mailu

Chile idzie w stronę Trumpa. Faworyt sondaży, skrajnie prawicowy José Antonio Kast, wpisuje chilijski zwrot w prawo w szerszą regionalną ofensywę neoliberalną i rosnące zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej

Google NewsUdostępnij na FacebookuUdostępnij na TwitterzeUdostępnij w mailu

W niedzielę 14 grudnia Chile wybierze prezydenta w drugiej turze wyborów, która w praktyce rozstrzyga spór o bilans ostatniej dekady.

Wszystko wskazuje na to, że wygra prawica – tak samo jak w ostatnich latach w Argentynie, Peru, Ekwadorze, Paragwaju, Kostaryce, Hondurasie, Salwadorze, Panamie i Boliwii. W jednym z głównych pism regionalnej lewicy Revista Nueva Sociedad pisze się wprost o powrocie „doktryny Monroe”. Dla przypomnienia: przedstawiona w 1823 roku przez ówczesnego prezydenta USA, Jamesa Monroe, zakładała zakaz dalszej kolonizacji obu Ameryk przez mocarstwa europejskie, a jednocześnie w praktyce ustanawiała Stany hegemonem na zachodniej półkuli.

Wybory w Chile to tylko kolejny dowód na zwrot Waszyngtonu ku Ameryce Łacińskiej – powiązany silnie zarówno z nasilającym się napięciem między Unią Europejską a USA, jak i także zapowiadaną przez Trumpa inwazją na Wenezuelę.

Według sondaży w wyborczym wyścigu prowadzi José Antonio Kast, kandydat skrajnej prawicy, utrzymujący silne związki z północnoamerykańską alt-prawicą – sam zresztą przyznaje się do swojej inspiracji Donaldem Trumpem. Może on liczyć na około 58 proc. poparcia, podczas gdy Jeannette Jara, reprezentująca lewicę i Partię Komunistyczną, uzyskuje w badaniach około 42 proc. głosów. Taka przewaga wpisuje się w szerszy trend politycznego przesunięcia Chile po okresie intensywnych mobilizacji społecznych oraz niespełnionych oczekiwań związanych z reformami.

Jak pisał kilka lat temu w „Gazecie Wyborczej” Mateusz Mazzini, „kiedy trzy lata temu umawiałem się z nim na wywiad, był folklorem ze skrajnej prawicy”. Folklorem także dlatego, że jego biografia brzmi jak ponura anegdota. Kast jest synem niemieckiego nazisty, Michaela Martina Kasta, porucznika Wehrmachtu zasłużonego m.in. na froncie wschodnim, który po II wojnie światowej znalazł schronienie w Chile.

W kampanii Kast konsekwentnie eksponuje hasła przywrócenia „ładu i porządku”, opowiadając się za twardą polityką bezpieczeństwa oraz zdecydowanym ograniczeniem migracji. Jego przekaz trafia do elektoratu zmęczonego wieloletnimi sporami wokół reform i rozczarowanego ograniczonymi efektami rządów lewicy, która przed wyborami składała daleko idące obietnice, z których niewiele udało się zrealizować.

Siła narracji Kasta wynika jednak nie tyle z realnego załamania bezpieczeństwa, ile z głębszych napięć społecznych. Chile, choć uchodzi za jedno z najbardziej stabilnych państw Ameryki Łacińskiej, pozostaje krajem o bardzo wysokich nierównościach. To one ujawniły się z pełną mocą podczas masowych protestów w 2019 roku, zapoczątkowanych podwyżką cen biletów komunikacji miejskiej.

Obecnie 63 proc. Chilijczyków deklaruje obawy przed przestępczością, a aż 90 proc. uważa, że jej poziom wzrósł w ostatnim roku, mimo że dane statystyczne tego nie potwierdzają.

Poczucie zagrożenia stało się więc istotnym czynnikiem politycznym, skutecznie wykorzystywanym przez prawicę w kampanii wyborczej.

W tym sensie obecne wybory stanowią podsumowanie cyklu zapoczątkowanego protestami z lat 2011–2019. Z jednej strony pojawiła się próba korekty neoliberalnego modelu i ograniczenia nierówności, z drugiej – silne bariery instytucjonalne oraz rosnące znaczenie tematów bezpieczeństwa i stabilności. Wynik drugiej tury pokaże, czy chilijski elektorat uzna ten okres za zamknięty epizod, czy też – mimo narastających rozczarowań – nadal dostrzega przestrzeń dla dalszych, choć już wyraźnie ograniczonych, zmian.

Kast buduje swoje poparcie przede wszystkim wokół kwestii bezpieczeństwa i migracji. Choć Chile pozostaje jednym z najstabilniejszych państw regionu, 63 proc. obywateli deklaruje obawy przed przestępczością, a 90 proc. uważa, że jej poziom wzrósł w ciągu ostatniego roku, mimo że dane statystyczne nie potwierdzają takiej dynamiki.

W czasie rządów lewicowego prezydenta Gabriela Borica liczba zabójstw rzeczywiście wzrosła o około 40 proc., przekraczając w 2023 roku 1200 przypadków, co stało się jednym z kluczowych punktów odniesienia dla prawicowej krytyki rządu. Dodatkowym czynnikiem pozostaje migracja: od 2017 roku liczba imigrantów podwoiła się, osiągając około 1,6 mln osób w kraju liczącym 18 mln mieszkańców.

Kandydatura jego kontrkandydatki Jeannette Jary obciążona jest bilansem rządów lewicy po 2021 roku. Choć wywodzi się ona z nurtu protestów społecznych i jako ministra pracy przeprowadziła konkretne reformy — w tym skrócenie tygodnia pracy z 45 do 40 godzin — musi jednocześnie mierzyć się z konsekwencjami fiaska procesu konstytucyjnego. Projekt nowej konstytucji, który miał zerwać z dziedzictwem Pinocheta, został w 2022 roku odrzucony przez 62 proc. głosujących.

Masowe protesty przeciwko prawicowemu prezydentowi Sebastianowi Piñerze z 2019 roku, gdy na ulice Santiago wyszło ponad milion osób, nie przełożyły się więc na trwałą zmianę instytucjonalną.

Chilijski zwrot w prawo nie wynika jednak z nagłego sentymentu wyborców do nazistowskich uchodźców, którzy masowo trafiali do Ameryki Łacińskiej w drugiej połowie lat czterdziestych. Jego źródłem jest raczej narastająca frustracja związana z niezrealizowanymi obietnicami rządów Borica oraz pogarszającą się sytuacją społeczną. Neoliberalne reformy wprowadzone przez ekonomistów dyktatury Augusto Pinocheta doprowadziły do stanu, w którym mobilność społeczna — rozumiana jako realna możliwość awansu, na przykład z klasy ludowej do średniej — stała się w praktyce skrajnie ograniczona, niemal niedostępna, przypominając raczej porządek znany z przednowoczesnych społeczeństw.

Widać to szczególnie wyraźnie w szkolnictwie wyższym. Jak pokazują w swoich badaniach María Luísa Quaresma i Cristóbal Villalobos, studenci z klas niższych trafiają przede wszystkim na uczelnie i kierunki o niższym prestiżu, podczas gdy dzieci elit wyraźnie dominują w najbardziej selektywnych instytucjach i programach. Na tzw. top-uczelniach studiuje 79 proc. osób z najwyższego kwintyla dochodowego, wobec 58 proc. z kwintyla najbiedniejszego. Chile należy tym samym do państw OECD o najwyższym poziomie segregacji edukacyjnej – od szkoły podstawowej po uniwersytet.

W praktyce oznacza to również, że dostęp do polityki pozostaje w dużej mierze zarezerwowany dla osób z bogatych rodzin;

Gabriel Boric i jego środowisko stanowią tu raczej wyjątek, możliwy dzięki wieloletniej fali protestów społecznych, które przez blisko dekadę otwierały alternatywną ścieżkę wejścia do życia publicznego.

Chile przyjęło neoliberalny model rozwoju w okresie dyktatury (1973–1989), oparty na prywatyzacji edukacji, ochrony zdrowia i usług publicznych, indywidualnej odpowiedzialności za sukces oraz ograniczeniu roli państwa w redystrybucji. Model ten doprowadził do bardzo wysokiego poziomu nierówności, widocznego choćby w utrzymującym się wysokim współczynniku Giniego – 43, wobec ok. 28,5 w Polsce – oraz do silnego powiązania sukcesu edukacyjnego z kapitałem kulturowym i ekonomicznym. Jednocześnie jest to system oparty na strukturalnym rasizmie: jak pokazuje w swoich badaniach m.in. Denisse Sepúlveda z University of Manchester i chilijskiego COES, awans społeczny Mapuczów, największej rdzennej grupy ludności w Chile, pozostaje w praktyce niemal niemożliwy.

W tym kontekście właśnie pojawia się Kast – obiecujący, tak jak kiedyś w Argentynie Milei, kontynuację wolnorynkowego snu – rynku, który podtrzyma waszyngtoński kapitał.

;Na zdjęciu Krzysztof KatkowskiKrzysztof Katkowski

Krzysztof Katkowski (ur. 2001) – socjolog, tłumacz, dziennikarz, poeta. Absolwent Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie i Uniwersytetu Warszawskiego. Współpracuje z OKO.press, „Kulturą Liberalną”, „Dziennikiem Gazeta Prawna” i „Semanario Brecha”. Jego teksty publikowały m.in. „la diaria”, „Gazeta Wyborcza”, „The Guardian” „Jacobin”, , „Kapitàl noviny”, „Polityka”, „El Salto” czy CTXT.es.

Copyright © 2016 – 2025. Made with love by OKO.press team. All Rights Reserved.