PAP zwróciła się do RPP z pytaniem, czy podejmie działania w związku z publikacją „Gazety Wyborczej”. Biuro RPP odpowiedziało, że sprawa dotyczy głównie procedur dostępu do informacji niejawnych i zasadniczo nie leży w zakresie kompetencji Rzecznika Praw Pacjenta.
Biuro Rzecznika Praw Pacjenta reaguje na artykuł „Wyborczej”
„RPP podejmuje działania wyłącznie w sprawach, w których może wszczynać postępowania i kierować wystąpienia do podmiotów leczniczych oraz w odniesieniu do działań personelu medycznego” – przekazano agencji prasowej w komunikacie.
Kawałek Polski, który zniknął. Turyści nadal próbują go znaleźć
Biuro RPP zaznaczyło jednocześnie, że chodzi o przypadki naruszeń praw pacjenta związane z udzielaniem świadczeń zdrowotnych oraz praktyki mogące naruszać zbiorowe prawa pacjentów w podmiotach leczniczych.
Biuro RPP zastrzegło, że dane dotyczące zdrowia, w tym informacje wynikające z dokumentacji medycznej, niezależnie od miejsca i celu ich przetwarzania, także poza działalnością podmiotów leczniczych, stanowią dane podlegające szczególnej ochronie i wymagają szczególnej staranności w zakresie dostępu, udostępniania i zabezpieczeń.
„Kwestie ochrony danych osobowych, w tym danych dotyczących zdrowia, podlegają nadzorowi Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych; sprawa powinna zostać szczególnie zbadana również z perspektywy inspektora ochrony danych w podmiotach, które przetwarzają tego rodzaju informacje” – napisano w informacji Biura RPP.
„Gazeta Wyborcza” twierdzi, że Sławomir Cenckiewicz nie wpisał w ankiecie bezpieczeństwa, że zażywał przez pewien czas leki działające na ośrodkowy układ nerwowy. Gazeta nie publikuje nazw leków, a jedynie opisy działania: jeden klasyfikowany jest jako psychotrop, drugi jako psycholeptyk. To miało kosztować go certyfikat dostępu do tajemnic.
Publikacja „GW” i komentarz szefa BBN
Cenckiewicz odpowiedział na artykuł obszernym wpisem w serwisie X. Jak zaznaczył, „podejmie przewidziane prawem działania w celu pociągnięcia do odpowiedzialności cywilnej i karnej autora tekstu zatytułowanego 'Wiemy co brał i zataił Cenckiewicz’ za naruszenie moich dóbr osobistych”. „Nie ma znaczenia, że autor powyższego tekstu nie podał nazw dwóch leków przepisanych mi przez profesora nauk medycznych podczas wywiadu lekarskiego. Ich identyfikacja – dzięki przywołanej specyfikacji, cytatom i opisowi – nie sprawia jakichkolwiek trudności” – dodał.
„Podobne kroki prawne zamierzam podjąć w stosunku do kierownictwa SKW, gdyż informacje wykorzystane w artykule „Gazety Wyborczej” pochodzą zarówno z ankiety bezpieczeństwa osobowego i wywiadów przeprowadzonych ze mną przez oficerów SKW w związku z postępowaniem sprawdzającym z 2021 r., jak i z akt postępowania kontrolnego” – podkreślił.
Jak dodał, „jest strasznym paradoksem, że politycznym nadzorcą służby, która od dwóch lat prowadzi tę nierówną wojnę ze mną, dysponuje wrażliwą i w szczególny sposób chronioną wiedzą (w tym medyczną) jest lekarz – wicepremier rządu RP i minister obrony narodowej”.