Dla wielu obcokrajowców Polska jest wciąż krajem nieoczywistym. Dominika Michalak z zespołu ENTR zapytała studentów w Warszawie, z czym kojarzył im się nasz kraj przed przyjazdem. Christian ze Szwajcarii bez wahania wskazuje na piłkę nożną. — [Pierwsza myśl to] prawdopodobnie piłkarski geniusz Roberta Lewandowskiego — mówi. Dla Nyashy z Zimbabwe Polska to przede wszystkim szansa na rozwój.

— Kiedy myślę o Polsce, to [przychodzą mi do głowy] edukacja i nowe doświadczenia, ponieważ Polska otworzyła mi drzwi, by tu być, poznawać nowych ludzi i uczyć się nowej kultury.

Jednak codzienne życie weryfikuje wyobrażenia i przynosi sporo zaskoczeń.

Jakie są powody przeprowadzki obcokrajowców do Polski?

Co sądzą zagraniczni studenci o polskiej komunikacji miejskiej?

Jakie różnice w kosztach życia zauważył Christian ze Szwajcarii?

Jakie polskie potrawy przypadły do gustu zagranicznym studentom?

„Polacy są oschli”

Christian, który pochodzi z okolic Zurychu, przyznaje, że jedną z największych różnic, jakie odczuł po przyjeździe, są koszty życia. Dla Szwajcara Polska okazała się rajem zakupowym.

— Największą różnicą są zdecydowanie ceny. W porównaniu do Szwajcarii, czuję, że Szwajcaria jest najdroższym krajem. A kiedy przyjechałem do Polski, jest świetnie. Mogę kupić o wiele więcej jedzenia niż zwykle — cieszy się student.

Kiedy rozmowa schodzi na temat mentalności Polaków, opinie stają się bardziej krytyczne. Rodrigo z Madrytu zauważa dystans, jaki Polacy zachowują wobec nieznajomych.

— Nie wiem, jak oschli są ludzie, ale powiedziałbym, że nigdy nie zostaniesz tak po prostu zaczepiony przez kogoś, by porozmawiać. Są mili, kiedy ich poznasz, wtedy są mili — tłumaczy Hiszpan.

Zgadza się z nim Ksenia z Ukrainy: — Zgodziłabym się z Rodrigo, że ludzie są naprawdę oschli.

Największy szok kulturowy w tym aspekcie przeżyła jednak Nyasha. Dla niej polska powaga na ulicach jest trudna do zaakceptowania.

— Przywiozłam z Zimbabwe ciepło i życzliwość. Idziesz ulicami w Zimbabwe i jedną rzeczą, którą zobaczysz, jest to, że spotkasz się z uśmiechem, nawet od nieznajomego, którego ledwo znasz. A tutaj ludzie są zawsze tacy poważni i zajęci swoimi sprawami — opowiada studentka z Afryki.

Bezpieczeństwo, które szokuje

To, co dla Polaków jest standardem, dla przyjezdnych bywa luksusem. Rodrigo z Hiszpanii nie może nachwalić się poczucia bezpieczeństwa w Polsce, podając za przykład sytuację z siłowni, która w jego ojczyźnie byłaby nie do pomyślenia.

— Chodzę tu na siłownię od roku. Nigdy nie kupiłem kłódki do szafki. Nic nigdy nie zostało skradzione. Nigdy. Jeśli zrobisz to w Hiszpanii, twój telefon zniknie. Wszystko. Twoje ubrania znikną. Wszystko zniknie — relacjonuje Rodrigo.

Podobne odczucia ma Nyasha, dla której swoboda poruszania się po mieście nocą była ogromnym zaskoczeniem.

— W domu, w Zimbabwe, zazwyczaj mamy godzinę, o której lepiej wrócić do domu. Jako dziecko mieszkające z rodzicami, to pewnie była szósta. A tutaj, kiedy wychodzisz o dziewiątej wieczorem, na zewnątrz są ludzie. To był dla mnie największy szok kulturowy. I nawet jeśli wyjdziesz o północy, na ulicach są ludzie. Nie widuje się czegoś takiego w Zimbabwe.

Transport na medal

Wspólnym mianownikiem dla wszystkich rozmówców okazała się polska komunikacja miejska. Studenci są zachwyceni jej punktualnością i czystością.

— Transport. Uwielbiam go, zwłaszcza nocny transport publiczny. Tak, jest dużo autobusów. Mają wiele tras — wymienia Wiktoria z Kijowa.

Wtóruje jej Rodrigo: — Transport publiczny jest tutaj naprawdę dobry. Działa. Jest faktycznie na czas. Nie ma wszędzie śmieci. Ludzie faktycznie przestrzegają zasad. To miłe.

Również dla Nyashy to jeden z największych atutów Polski. — Może wydajność transportu publicznego. To była zdecydowanie niespodzianka, ponieważ to coś, co gdybym mogła zabrać do domu, na pewno bym zabrała.

Przez żołądek do serca

Na koniec nie mogło zabraknąć wątku kulinarnego i językowego. Choć polski język sprawia trudności — Nyasha przyznaje, że ma problem z wymową i miała zabawną sytuację z kierowcą Ubera, gdy próbowała wytłumaczyć nazwę ulicy — to polska kuchnia łączy wszystkich.

Christian, za namową kolegi ze studiów, spróbował polskiego klasyka. — Powiedział mi: idź spróbuj pierogów. I zrobiłem to. I dla mnie to było całkiem spore doświadczenie (…), pierogi są naprawdę, naprawdę niezłe.

Ksenia z Ukrainy ma innego faworyta: — Właściwie moim ulubionym polskim jedzeniem jest zupa żurek. Jadłam ją tylko kilka razy, ale naprawdę mi smakowała. Z kolei Wiktoria wskazuje na deser: — Powiedziałabym sernik. Uwielbiam go.

Ogólne samopoczucie

Polacy nie zawsze wypadają na dobrych gospodarzy. Młoda studentka Ksenia miała nieprzyjemność usłyszeć, by „wyp*******a do Ukrainy”. Z ironią przyznaje jednak, że było to „tylko kilka razy.”

Mimo takich sytuacji, barier językowych i kulturowych różnic, zagraniczni studenci czują się w Polsce dobrze.

Christian podsumowuje krótko:

— Czuję się jak w domu. Jedyną rzeczą jest to, że nie mówię po polsku. To główna różnica. Ale poza tym, wziąłbym polski paszport natychmiast.

***

Jesteś obcokrajowcem i mieszkasz w Polsce? Masz ciekawe historie związane z życiem w naszym kraju? Odezwij się! Na wiadomość czekam pod adresem: karolina.walczowska@redakcjaonet.pl