Najpierw lotniska w Londynie, Berlinie i Brukseli padły ofiarą cyberataków, a dwa dni później, w poniedziałek 22 września, praca portu lotniczego w Kopenhadze została zakłócona przez drony. Również Szwecja i Norwegia informowała o incydentach tego typu w tym samym czasie. Na tym niepokojąca seria wydarzeń wcale się jednak nie zakończyła.
Duńska policja potwierdziła, że w nocy ze środy na czwartek, 25 września, drony pojawiły się nad czterema lotniskami na Półwyspie Jutlandzkim — w Aalborgu, Esbjergu, Sonderborgu i wojskowej bazie lotniczej Skrydstrup.
Jak to możliwe, że dochodzi do tych incydentów? Jak doszło do tego, że dwa lub trzy duże drony z silnym zielonym światłem pod spodem przeleciały nad strzeżonym obszarem lotniska w Kopenhadze, doprowadziły do zatrzymania ruchu lotniczego i po prostu odleciały?
Bezzałogowe statki powietrzne zostały sfilmowane przez pasażerów samolotów, którzy utknęli na lotnisku. Mimo to drony wleciały na teren portu lotniczego, spowodowały spustoszenie i odleciały, nie pozostawiając żadnych śladów.
Premier Danii nazwała to „poważnym atakiem”. Duńskie władze twierdzą, że zdarzenia te należy postrzegać w szerszym kontekście rosyjskich prowokacji w Polsce i Estonii, gdzie doszło odpowiednio do gwałtownego wtargnięcia dronów i naruszenia przestrzeni powietrznej przez rosyjskie myśliwce.
Incydent ten ujawnia również poważne problemy związane z bezpieczeństwem Europy, które teraz są widoczne dla całego świata. Dania nie była w stanie powstrzymać trzech dronów przed zamknięciem największego lotniska w Skandynawii.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Częścią doktryny wojny hybrydowej jest to, że sprawcy nie można przypisać bezpośredniej odpowiedzialności, dlatego bardzo trudno jest jednoznacznie stwierdzić, że to Rosja stoi za tym incydentem. Jednak różne organy władzy w Danii sugerują, że to Rosjanie.
Jeśli więc spojrzymy na to wszystko w szerszym kontekście, to jasno widać, że nie tylko Dania, ale cały region Morza Bałtyckiego stoi przed nową sytuacją w zakresie bezpieczeństwa. Obecnie trwa szeroko zakrojone śledztwo w sprawie ataku dronów w Kopenhadze, a służby wywiadowcze, co nie jest zaskoczeniem, nie ujawniają zbyt wielu szczegółów.
Rosja rozszerza wojnę hybrydową
Na poziomie ogólnym możemy stwierdzić, że drony mogą być wypuszczane z wielu miejsc, zarówno z morza, powietrza, jak i lądu.
Może to odbywać się na krótkim i długim dystansie. Wystarczy pomyśleć o zakrojonej na szeroką skalę operacji dronowej Ukrainy tysiące kilometrów w głąb terytorium Rosji, gdzie drony ukryto w przerobionych kontenerach na tyłach ciężarówek.
Wykorzystywanie cywilnych środków transportu do przewożenia dronów nie jest niczym nowym. Innym zagrożeniem w wojnie hybrydowej jest nowy typ bezpaństwowych tankowców, które pływają po Morzu Bałtyckim, Mogą szpiegować i powodować katastrofy, a władzom prawdopodobnie nie uda się ustalić, kto ostatecznie ponosi za to odpowiedzialność.
Są to swego rodzaju statki-widma, z którymi nikt nie chce mieć nic wspólnego. Pod wieloma względami stanowią one idealną broń hybrydową.
Tankowiec Eagle S (zdj. ilustracyjne)Htm / commons.wikimedia
Problemem dla bezpieczeństwa europejskiego jest fakt, że statki te mają swobodę działania na Morzu Bałtyckim, a zwłaszcza na wąskich wodach duńskich, które zmuszają je do pływania bardzo blisko wybrzeży i krytycznej infrastruktury.
Wiele statków zostało oskarżonych o udział w wojnie hybrydowej, zarówno jako szpiegowskie statki handlowe, jak i pływające centra dowodzenia rosyjskimi dronami.
Na przykład w przypadku tankowca Eagle S, oskarżonego o sabotaż szeregu kabli podmorskich w Zatoce Fińskiej, według doniesień na pokładzie znaleziono sprzęt szpiegowski, a statek pływał z fałszywymi dokumentami ubezpieczeniowymi.
Rosja zaprzeczyła, jakoby miała jakikolwiek udział w incydencie z dronami w Danii w poniedziałek, 22 września. Zaprzeczanie wszystkiemu i wskazywanie palcem w innym kierunku jest całkowicie zgodne z doktryną wojny hybrydowej.
— Incydent na lotnisku w Kopenhadze ujawnia wyraźną chęć sprowokowania krajów NATO do bezpośredniej konfrontacji militarnej z Rosją — powiedział ambasador Rosji w Kopenhadze, sugerując w ten niesubtelny sposób, że za incydentem może stać Ukraina.
Jedyne, co wiemy na ten moment, to że nic nie wiemy. W takich czasach żyjemy.
Atak dronów w Kopenhadze był prawdopodobnie tylko początkiem wojny hybrydowej w Danii. Kluczowe położenie Danii w Morzu Bałtyckim i jej niezachwiane poparcie dla Ukrainy sprawiły, że kraj ten stał się kolejnym celem Moskwy.