Problemy z sondą badającą atmosferę Czerwonej Planety pojawiły się na początku grudnia. Sonda krążąca wokół Marsa, nie nawiązała kontaktu z Ziemią po tym, jak wyszła z cienia Marsa. Od samego początku podejrzewano, że sonda mogła z jakiegoś powodu zmienić orientację w przestrzeni, przez co jej anteny nie są skierowane w stronę Ziemi, co mogłoby powodować utratę łączności. Teraz jednak okazuje się, że sprawa jest poważniejsza.

Dane z instrumentów radiowych sprzed utraty sygnału zawierają niepokojące wskazówki. Według pomiarów instrumentów pokładowych sonda zaczęła się nieoczekiwanie obracać i na dodatek zmieniła trajektorię lotu, a to już wskazuje na poważniejsze problemy, które nie ograniczają się do „typowych” problemów z komunikacją.

Według oświadczenia NASA, fragment odebranego sygnału wykazał, że MAVEN znalazła się poza przewidywaną trajektorią. Zespół misji nie tylko stracił kontakt radiowy z sondą po jej wyjściu zza tarczy Marsa, ale i odnotował znaczące zmiany w jej ruchu oraz orientacji.

Branżowi eksperci sugerują, że do takich zmian orbity mogą prowadzić gwałtowne zderzenia energetyczne. Możliwe zatem, że doszło do gwałtownego rozszczelnienia zbiornika, czy też przewodu paliwowego. Takie gwałtowne zmiany mogłyby spowodować wprowadzenie sondy w rotację i zmianę trajektorii lotu. Inżynierowie, którzy starają się odzyskać kontakt z sondą, mają przed sobą zatem bardzo trudne zadanie.

Problem w tym, że w styczniu czeka nas koniunkcja Słońca z Marsem, a to oznacza, że przez kilka tygodni łączność radiowa ze wszystkimi marsjańskimi sondami będzie utrudniona, gdy Mars znajdzie się z perspektywy Ziemi za Słońcem. Jeżeli do tego czasu nie uda się odzyskać kontroli nad sondą, jej znalezienie po koniunkcji będzie znacznie trudniejsze.

Sonda MAVEN, poza badaniami atmosfery i oddziaływań wiatru słonecznego na Marsa, pełni także rolę przekaźnika danych dla łazików Curiosity i Perseverance. W obliczu obecnych problemów, NASA zapowiedziała, że zwiększy wykorzystanie innych orbiterów: Mars Odyssey, Mars Reconnaissance Orbiter oraz europejskiego ExoMars Trace Gas Orbiter do obsługi komunikacyjnej. Problem w tym, że nie gwarantują one równie wysokiej przepustowości, a i same ze względu na wiek narażone są na podobne usterki.