• Dużo czytania, a mało czasu? Sprawdź skrót artykułu

Mateusz Morawiecki parę dni temu zlekceważył wezwanie Jarosława Kaczyńskiego na posiedzenie Komitetu Politycznego PiS, a potem zorganizował własną wigilię, tuż po tej partyjnej.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Okazało się, że były premier zgromadził wokół siebie taką siłę, że prezes Prawa i Sprawiedliwości, zamiast go za bunt ukarać, musiał cofnąć zapędy swojego „bullteriera”, czyli Jacka Kurskiego. Ten we wtorek na partyjnej wigilii wycofał się z napastliwego wpisu w mediach społecznościowych pod adresem Morawieckiego.

  • Ile osób wzięło udział w wigilii organizowanej przez Morawieckiego?
  • Jak zareagował Kaczyński na organizację drugiej wigilii?
  • Czy była konkurencja między obiema wigiliami?
  • Co sądzą członkowie partii o drugiej wigilii?

„To nie była żadna konkurencja”

Czy organizowanie w tym samym dniu innego spotkania wigilijnego dla części partii miało być rodzajem ostentacji byłego premiera?

— Nie do końca rozumiem pytanie pani redaktor, po co nam była „druga wigilia”. W okresie przedświątecznym takich uroczystości zawsze jest sporo. Ja na przykład tylko wczoraj byłem na trzech spotkaniach wigilijnych — mówi Onetowi Michał Dworczyk, europoseł PiS i były szef Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego.

To nie była żadna konkurencja. Oba spotkania były organizowane przez członków PiS — wskazuje.

Mateusz MorawieckiPiotr Polak / PAP

Mateusz Morawiecki

„Wieszak się urwał”

Dworczyk przekonuje, że zaproszeni przez Morawieckiego parlamentarzyści stawili się wyjątkowo licznie.

— Wigilia na ul. Lwowskiej była nieco bardziej kameralna, choć i tak było około 80 osób [na zamieszczonym w sieci zdjęciu widać około 50 osób]. Wieszak na ubrania się urwał pod ciężarem kurtek, więc było nas sporo — opisuje.

— Mówiąc szczerze, dziś, dzień po tym wydarzeniu nie widziałem u naszych kolegów, tych nieobecnych na tej drugiej uroczystości, jakichś emocji czy pretensji. Mam wrażenie, że ten temat emocjonuje głównie dziennikarzy. Dla nas czymś naturalnym jest, że w dużym środowisku, jakim jest partia, powstają grupy ludzi, którzy bliżej ze sobą współpracują — wskazuje Dworczyk.

Pytamy, czy w jego ocenie sytuacja w partii, gdzie dotąd nie brakowało napięć i niesnasek, uspokoi się. Zdaniem europosła Dworczyka, nie to jest kluczowe.

— Ja nie znam ani przyszłości, ani myśli moich koleżanek i kolegów, więc nie wiem, co będzie. Ale wiem, że najważniejsze dziś jest to, byśmy w ramach PiS wspólnie pracowali nad programem, który będzie najlepszy dla Polaków. I pracujemy, w tym oczywiście Mateusz Morawiecki. Zapewniam, że będą efekty — podsumowuje.

Z informacji Onetu wynika jednak, że część uczestników drugiej wigilii nazajutrz wydzwaniało do centrali partii, by ze swojego postępowania się wytłumaczyć. — Nie sądzili, że zostanie to potraktowane, jako deklaracja przynależności do frakcji — mówi nasze źródło w PiS.

CZYTAJ WIĘCEJ: Kuriozalna sytuacja po „afterze” u Morawieckiego. „Dzwonili, żeby się wytłumaczyć”