W ostatniej kolejce Ligi Konferencji Jagiellonia Białystok mierzyła się z AZ Alkmaar. Duma Podlasia po pięciu meczach miała osiem punktów, które dawały 18. miejsce, ale jeszcze nie byli pewni awansu do fazy play-off, choć naprawdę czarny scenariusz musiał się zdarzyć, by się w niej nie znaleźć. Holendrzy byli w nieco lepszym położeniu, bo mieli jedno „oczko” więcej i walczyli o miejsce w Top 8 i 1/8 finału Ligi Konferencji. Te dwie drużyny mierzyły się ze sobą po raz pierwszy.
Zobacz wideo Żelazny: Jagiellonia zagrała lepszy mecz niż Legia, ale wciąż to była przepaść
Oblężenie bramki Jagiellonii od samego początku
Przed meczem holenderskie media rozpisywały się nt. przyjazdu Polaków. Najbardziej obawaili się… kibiców Jagiellonii, a nie jej piłkarzy. Serwis telegraaf.nl pisał wprost, że „przybycie Jagiellonii Białystok wywołało zaniepokojenie w gminie Alkmaar” – czytamy. Z kolei o samej drużynie: „Trzecia drużyna Ekstraklasy nie wydaje się przeszkodą nie do pokonania dla drużyny Maartena Martensa” – dodawano.
Mimo to podopieczni Adriana Siemieńca nieraz pokazywali, że nie należy ich lekceważyć. Ten mecz jednak rozpoczął się kiepsko dla Dumy Podlasia. Dusan Stojinović już w 3. minucie doznał kontuzji i potrzebował zmiany. Zastąpił go Yuki Kobayashi. Ponadto od początku nękał defensywę Jagi Troy Parrott – gwiazda ostatnich eliminacji, która dała Irlandii baraże o mundial.
Już w 15. minucie Mijnans poważnie zagroził bramce strzeżonej przez Sławomira Abramowicza. Pomocnik przedarł się lewym skrzydłem, przedryblował jednego z defensorów i zdecydował się na strzał z ostrego kąta. Jednak tym razem golkiper Jagi bił górą. Minutę później gracz z dziesiątką na plecach ponownie najlepiej odnalazł się w polu karnym zespołu z Białegostoku. Oddał strzał z trzech metrów, ale ponownie był ustawiony poza światłem bramki i nie dał rady jej skierować do siatki.
W 25. minucie świetną interwencją popisał się Taras Romanczuk. Defensywny pomocnik stał na linii bramkowej po dośrodkowaniu w pole karne. Po zagraniu piłki głową do futbolówki dopadł… Mijnans, który oddał strzał w środek bramki. Kapitan Dumy Podlasia wyciągnął nogę i „angielką” wybił ją na rzut rożny.
Groźne kontry w wykonaniu Pietuszewskiego
Piłkarze AZ od początku przeprowadzali prawdziwy szturm, ale goście dzielnie się bronili. Raz na jakiś czas gościom udawało się wychodzić z kontrą. W 36. minucie osamotniony atak przeprowadził Oskar Pietuszewski. Młody piłkarz ruszył lewym skrzydłem i z braku innych możliwości, postanowił oddać strzał z ostrego kąta. Jednak kapitalną obroną popisał się Owusu-Oduro.
W 43. minucie Pieruszewski ponownie ruszył z indywidualną akcją, ale tym razem jego strzał zablokował jeden z obrońców. Minutę później zakotłowało się w polu karnym AZ. Jagiellonia domagała się rzutu karnego po zagraniu ręką, w międzyczasie Afimico Pululu padł na murwawę po kopnięciu, ale sytuacja związana z nim była klarowna, bo był na spalonym. Interwencja VAR chwilę potrwała, ale ostatecznie sędzia pokazał w drugą stronę. Z tą decyzją nie mógł pogodzić się Adrian Siemieniec, ale nic to nie zmieniło, na pewno ta sytuacja będzie szeroko analizowana po zakończeniu tego spotkania. Do przerwy jednak goli nie oglądaliśmy.
Zobacz też: Papszun ogłosił tuż przed meczem ws. przejścia do Legii. „Ostatni bój”
Jagiellonia kończyła mecz w osłabieniu. Kontrowersyjna kartka dla Pululu
W drugiej połwie Jagiellonia odważniej ruszyła do ataku. W 63. minucie arbiter nagle podbiegł do monitora. Chwilę wcześniej Afimico Pululu otrzymał żółtą kartę. Jednak po analizie VAR Stefan Ebner cofnął upomnienie i… pokazał bezpośredni czerwony kartonik.
Osłabiona Jagiellonia musiała się bronić, momentami rozpaczliwie. Mimo to udało im się wybronić i wywieźć cenny remis 0:0 z trudnego terenu. Dzięki temu remisowi Jagiellonia zajęła 17. miejsce w tabeli i zagra w fazie play-off Ligi Konferencji.