Donald Tusk ogłosił w czwartek, że podatek od samochód spalinowych, nazywany przez premiera „podatkiem Morawieckiego”, nie zostanie wprowadzony. Chodzi o „kamień milowy” KPO, oznaczony jako E3G, wprowadzający dodatkową opłatę rejestracyjną od aut spalinowych, zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”. Opłata miałaby zależeć od poziomu emitowanego CO2 lub NOx.
Tymczasem portal Money.pl opisał kulisy ostatniego posiedzenia rządu, które znowu zakończyło się awanturą. Tusk miał strofować minister funduszy i polityki regionalnej Katarzynę Pełczyńską-Nałęcz z Polski 2050, odpowiadającą za wdrażanie Krajowego Planu Odbudowy, że „nie widać postępów w sprawie nowego kamienia milowego” w ramach kolejnej już rewizji KPO. „A przy okazji miał jej wytknąć, że powinna być mniej politycznie ekspansywna i skupić się na swoim resorcie” – czytamy.
Wcześniej TVN24 relacjonowało, że we wtorek odbyło się posiedzenie Rady Ministrów, w czasie którego doszło do „40-minutowej awantury”, która dotyczyła podatku od samochodów spalinowych.
Pełczyńska-Nałęcz: Zmanipulowane wycieki
– To jest niestety bardzo niefortunna sytuacja i ja się do niej nie przyczynię. Nastąpiły jakieś, zmanipulowane na dodatek, wycieki z rządu. Posiedzenia rządu są niepubliczne, prawnie jesteśmy zobowiązani do tego, żeby z rządu rzeczy nie wynosić – skomentowała w programie „Fakty po Faktach” na antenie TVN24 Pełczyńska-Nałęcz.
– Ja absolutnie o posiedzeniu rządu nie mam prawa i nie będę mówić. To jest bardzo niefortunne, że ktoś to zrobił. To wystawia złe świadectwo koalicji. Samo takie manipulowanie i sugerowanie, że istnieje zarządzanie przez awantury na rządzie (…), to szkodzi wizerunkowi pana premiera, to szkodzi wizerunkowi rządu i ja się na pewno do tego nie dołożę – mówiła dalej.
Minister przekonywała również, że co prawda w KPO są nieprawidłowości, ale „w takiej skali, która jest niewielka i nie przekracza średniej nieprawidłowości w ogóle w unijnych funduszach”.
Czytaj też:
Tusk wbija szpilę Morawieckiemu. Jest ripostaCzytaj też:
Kontrola środków z KPO wydanych na jachty. „Sprzęt nie działa na rzecz firmy”