- „Chopin, Chopin!” jest jednym z filmów, jakie można obejrzeć na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
- Produkcja zapowiadana jest jako jeden z najbardziej wyczekiwanych filmów tego roku.
- Czy warto wybrać się na film „Chopin, Chopin!”? To niespodziewany obraz wybitnego artysty.
22 września rozpoczął się 50. Festiwal Filmów Fabularnych w Gdyni. Wyjątkowe wydarzenie, które potrwa do 27 września, jak co roku zgromadziło tysiące fanów rodzimych produkcji. Jednym z filmów, jakie ci mieli okazję obejrzeć, jest „Chopin, Chopin!”.
Więcej o Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni przeczytasz >>>
TUTAJ.
„Chopin, Chopin!” czyli pretendent do Złotych Lwów
„Chopin, Chopin!” w reżyserii Michała Kwiecińskiego i według scenariusza Bartosza Janiszewskiego, to film opowiadający o życiu jednego z najwybitniejszych pianistów w dziejach – Fryderyka Chopina. W rolę głównego bohatera wcielił się Eryk Kulm. Tuż obok niego na ekranie mieliśmy okazję zobaczyć Victora Meutelta, Maję Ostaszewską czy też Kamila Szeptyckiego.
Redakcja poleca
To już pół wieku FPFF. Tak narodził się największy festiwal filmowy w Polsce
Fortepian, nuty, pusty pokój i on. Wpatrujący się przez okno, szukający swojego miejsca w świecie, w którym nie potrafi się odnaleźć. Szuka poklasku, chce, aby go podziwiano, a jednocześnie w środku jest… nieszczęśliwy? Zagubiony? Takiego Fryderyka Chopina w moim odczuciu przedstawia nam film „Chopin, Chopin!”.
Chopina poznajemy u szczytu sławy. Niespełna 30-letni mistrz uczy gry na fortepianie i korzysta z uroków życia. Niestety szczęśliwą passę przerywa mu diagnoza. To gruźlica. Zostało mu tylko kilka lat życia. Jak je wykorzysta?
Recenzja filmu „Chopin, Chopin!”. Od diagnozy po śmierć
Reżyser filmu zabiera widzów w podróż po ostatnich latach życia Fryderyka Chopina (Eryk Kulm), ukazując go w świetle, jakiego jeszcze w polskim kinie nie używano. Artysta nie jest poważnym, pełnym elegancji wirtuozem. To postać, która, oprócz ogromnego talentu ma także wyjątkowe poczucie humoru, lubi trwonić pieniądze, chce być podziwiana i, o ironio, nie znosi tłumów.
Redakcja poleca
Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Konkurs Główny [LISTA FILMÓW]
Producenci postawili sobie za cel stworzyć portret artysty, który jest zgoła inny od tego od lat utrwalanego w pamięci Polaków. To próba „uczłowieczenia” znanego wszystkim muzyka. Pokazanie, że za fasadą sukcesów i wszechobecnego uwielbienia kryje się osoba, która bywa zagubiona i niezrozumiana. To film o udawaniu: zdrowego, zadowolonego, kochającego.
Eryk Kulm swoją kreacją aktorską hipnotyzuje i zaprasza do świata jednego z najwybitniejszych polskich muzyków, od strony, jakiej nikt jeszcze nie podjął się stworzyć. Czy wcielenie się w postać, która rzeczywiście chodziła po ziemi, było trudniejsze niż w taką, która jest fikcyjna? Na to pytanie artysta odpowiedział redakcji RadioPogoda.pl.
Nie wiem. Fajne jest to, że przy takiej pracy odkrywając – tworzysz. […] Słuchając jego utworów, grając jego utwory, orientujesz się powoli, jaki miał charakter. Jeśli przesłuchamy sobie muzykę Chopina, to nikt o zdrowych zmysłach nigdy nie powie, że ten twórca jest nudny. Nigdy. Ta muzyka jest zaprzeczeniem nudy i zaprzeczeniem w ogóle muzyki wtedy. On był absolutnym pionierem. Jako pierwszy używał piątego palca, pierwszego palca na czarnych klawiszach. Pierwszy zrobił takie utwory i takie harmonie, które dzisiaj nazywamy już jazzem. On był pierwszy, więc on nie miał prawa być nudny. Nie miał prawa być smutny. […] I to jest właśnie wspaniałe przy tworzeniu takiej postaci, że te cegiełki ci się układają, a nie wszystko tworzysz od zera. Nie ty tworzysz tę postać, tylko gdzieś też oscylujesz, poszukujesz i możesz o tym opowiadać – powiedział Eryk Kulm podczas spotkania na scenie Riviera redakcji RadioPogoda.pl.
Scenariusz, kostiumy, aktorzy, Chopin – wszystko gra!
Po niemal trzech latach pracy nad filmem w końcu „Chopin, Chopin!” został ukończony. Produkcja, która na ekrany w całej Polsce wejdzie dopiero 10 października, dzieli polską widownię. Pierwsze recenzje jasno pokazują, że film Michała Kwiecińskiego dla wielu wybitny, równie dużej grupie widzów się po prostu nie spodobał.
fot.
Zofia Koszczyńska / RadioPogoda.pl
W filmie od początku wiemy, dokąd zmierza fabuła – do śmierci. Nie będzie więc wielkiego finału, szczęśliwego zakończenia. Co będzie dalej, wiadomo od pierwszych chwil produkcji. Nie uznałabym tego jednak za wadę. Oczekujemy nie końca, a przybliżenia historii Chopina, jakiej nikt dotąd się nie podjął.
Redakcja poleca
„Kogel-mogel” nas oszukał? Obalamy mit z kultowej komedii PRL
„Chopin, Chopin!” świetnie prezentuje się na ekranie i nie ma się co dziwić. Budżet produkcji wyniósł bowiem ponad 60 milionów złotych, co czyni go jedną z najdroższych produkcji w historii polskiej kinematografii. Kostiumy, często oryginalne, z czasów Francji XIX wieku, dopełniły całości. Podobnie jak muzyka.
Wszechobecne w produkcji oryginalne kompozycje Fryderyka Chopina wspomagane są przez elektroniczne wstawki. Połączenie, choć może się wydawać niecodzienne, idealnie uzupełnia obraz bohatera, który mota się w swoich uczuciach.
Czy warto wybrać się na film „Chopin, Chopin!” do kina? Moim zdaniem tak. Tytuł ten na pewno zostanie w pamięci wielu, jako taki, który pokazuje artystę od strony, jakiej nikt jeszcze nie zdecydował się „ruszyć”.
Więcej o Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni przeczytasz >>>
TUTAJ.
Kliknij tutaj i słuchaj naszego radia na żywo bez żadnych opłat na RadioPogoda.pl!