OnePlus nie zbudował swojej pozycji na telefonach do zdjęć – po prostu niedawno się w nich zagubił. Czas na powrót do korzeni – i to oficjalna zapowiedź. W kontekście ich smartfonów nie widziałem nic lepszego od lat.
Ze smartfonami OnePlusa zaznajomiłem się pierwszy raz, gdy debiutowali na rynku i sam kupiłem ich smartfona. Później miałem ich jeszcze kilka, świadomie stawiając na te, które były nastawione na wydajność, a nie na aparaty. I dlatego cieszy mnie, że producent obiera nowy-stary kierunek, fotografię zostawiając siostrzenych firmom.
OnePlus zmniejsza nacisk na aparaty – i bardzo dobrze
Podczas premiery OnePlusa 15R padły konkretne obietnice – firma ma teraz skupić się na tym, co wychodziło jej najlepiej. W kontekście OnePlusa chodzi o tworzenie świetnie zoptymalizowanych smartfonów do gier, a nie uniwersalnych flagowców z aparatami ścigającymi się czołówką. Nie da się mieć wszystkiego, skoro chiński producent chce do tego utrzymać niską cenę.

OnePlus 15R / fot. producenta
Na początku wspomniałem o siostrzanych markach – chodziło mi o Oppo i realme, bo tak naprawdę na wysokim szczeblu jest to dokładnie ta sama firma. Oppo jest w stanie wspiąć się na pierwsze miejsce, ścigając się z Xiaomi i vivo. realme może robić to samo, ale stojąc nieco niżej. Dla OnePlusa w tym fotograficznym wyścigu po prostu nie ma już miejsca. Do tego przez własne preferencje wolałbym, żeby na rynku był ktoś odpowiadający na potrzeby grających.
Teraz liczyć będą się wydajność i baterie
No dobrze, skoro fotografia schodzi na drugi plan, to co wysuwa się na pierwszy? Nowe generacja OnePlusów ma skupić się głównie na wydajności, ale akurat to nie będzie wymagało od nich wiele wysiłku. Od zawsze dobrze radzili sobie w benchmarkach, a co ważniejsze – ich telefony po prostu dobrze działają.

OnePlus 15R / fot. producenta
W ostatnich 12 miesiącach producentowi udało się do tego dołożyć coś jeszcze, a w 2026 roku ten trend ma być kontynuowany. Chodzi oczywiście o wielkie baterie, a w sieci pojawiły się już doniesienia o nowych OnePlusach z ogniwami o pojemności 9000 mAh. Jest jeszcze kwestia optymalizacji – OnePlusy są w stanie wyciągnąć z tych baterii kapitalne przebiegi, nie można więc mówić o pustych liczbach – idą za nimi liczby.
Na koniec Wam i sobie (może przede wszystkim sobie) życzę, by w przyszłości więcej producentów zastosowało taki podział. Na szczęście wygląda na to, że tak będzie. Przykład to Honor Win, a czegoś podobnego spodziewam się po Xiaomi. Redmi będzie gonić fotograficznie, a POCO zostanie w rękach graczy.
Nazwa zobowiązuje. 10000 mAh i topowe Snapdragony to faktycznie przepis na zwycięstwo
Źródło: producenta, via Gadgetsdata, opracowanie własne