Robert Lewandowski wkrótce będzie musiał podjąć decyzję na temat swojej przyszłości. Jego kontrakt z Barceloną kończy się w czerwcu. Polak prawdopodobnie chciałby tam zostać, ale nie wiadomo, czy klub zaproponuje mu nowy kontrakt, a jeśli tak, to na na jakich warunkach.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Lewandowskim interesują więc inne kluby, w tym Chicago Fire z MLS. Oczywiście pewnie mógłby trafić do Arabii Saudyjskiej, może też do AC Milan, który latem sprowadził innego słynnego weterana Lukę Modricia.

— Mimo wieku Robert ma ambicje i jeśli Barcelona zaproponuje mu nowy kontrakt, na pewno zostanie. Milan to oczywiście znacznie większa marka sportowa niż Chicago Fire, ale w tym wieku patrzyłbym szerzej. Pod względem potencjału marketingowego żaden kraj nie ma podjazdu do Stanów Zjednoczonych — powiedział w w rozmowie z WP SportoweFakty Janusz Michalik, urodzony i wychowany w Polsce 44-krotny reprezentant Stanów Zjednoczonych.

— Nie chcę wchodzić w głowę Roberta i mówić mu, co jest dla niego dobre lub złe, ale to byłby bardzo dobry koniec kariery. Jeśli chodzi o jego markę i wizerunek, tego największego rynku jeszcze nie podbił. Messi pokazał, że to możliwe, przyszedł do Miami i wygrał mistrzostwo — dodał.

To właśnie kwestie marketingowe mogłyby mieć kluczowe znaczenie. Dałoby to Lewandowskiego możliwość zarabiania z różnych kontraktów reklamowych więcej niż na boisku. A pobyt tam mógłby też pomóc w biznesowych planach jego żony Anny. Poza tym z życia w Chicago rodzina Lewandowskich mogłaby być bardziej zadowolona niż z pobytu na Bliskim Wschodzie.

Chicago Fire od dawna zawodzi

Tyle że Lewandowski trafiłby do znacznie słabszej ligi od hiszpańskiej i do zespołu, który nawet w tej lidze od dawna się nie liczy. A kapitan reprezentacji Polski odkąd w 2008 r. trafił do Lecha Poznań, zawsze występował w drużynach walczących w swoich ligach o najwyższe cele i to najczęściej skutecznie, aż 13 razy zdobywał mistrzostwo.

Tymczasem Chicago Fire w zakończonym w grudniu sezonie po ośmiu latach przerwy w końcu awansowało do play offów. W ostatnich 15 latach udało się to dopiero trzeci raz. I tak jak w dwóch poprzednich występach na tym etapie rozgrywek odpadło już po starciu z pierwszym rywalem. Mimo wszystko postęp jest zauważalny, może być związany z zatrudnieniem znanego amerykańskiego trenera Gregga Berhaltera, który wcześniej przez pięć lat zwykle z powodzeniem prowadził reprezentację USA.

Chicago Fire od dawna jest uważane za źle zarządzany klub, który nie wykorzystuje potencjału tak wielkiej metropolii (w całej aglomeracji mieszka prawie 10 mln ludzi), nie pomogły ani gole byłego króla strzelców polskiej Ekstraklasy Nemanji Nikolicia, ani transfery Bastiana Schweinsteigera ani Xherdana Shaqiriego.

Teraz takich gwiazd nie ma. Najbardziej znanym piłkarzem w kadrze klubu z Chicago jest Jonathan Bamba. 10-krotny reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej występował w Lille (był podstawowym zawodnikiem mistrzowskiej drużyny z 2021 r.) i Celcie Vigo ma kontrakt do końca 2027 r., więc powinien zostać też na kolejny sezon.

Z drugiej strony Inter Miami przed przyjściem Messiego też był mocno przeciętny, ale miał wielki potencjał. W tym roku, po transferach kolejnych gwiazd, zdobył mistrzostwo.

A Chicago Fire dysponuje sporym potencjałem. — Klub ma właściciela, który jest naprawdę bardzo bogaty, a wraz ze sztabem trenerskim dobrze to wszystko poukładał, co było widać już w zeszłym sezonie. Chicago zaczęło się odbudowywać i dotarło nawet do play-offów. Teraz chcą zbudować zespół, który będzie liczył się w walce o mistrzostwo ligi — liczy Michalik w rozmowie z WP.

Polskie tradycje w Chicago Fire

Zespół występuje na stadionie Soldier Field o pojemności 61,5 tys. widzów. Średnia frekwencja w ostatnim sezonie wyniosła jednak tylko 23,4 tys. Obiekt dzieli z Chicago Bear z ligi futbolu amerykańskiego NFL, ale planuje budowę nowego obiektu. — Za dwa lata Chicago Fire otwiera nowy, piękny stadion. Robert mógłby więc napisać historię podobną do tej, którą napisał Leo Messi. On też przeniósł się do USA, a w przyszłym roku otwiera nowy stadion. Już to sobie wyobrażam — Robert, Leo Messi, w zasadzie w jednym szeregu… Wydaje mi się, że na tym zyskaliby wszyscy. Robert na pewno też. Ten transfer byłby prawdziwym symbolem dla Polaków i MLS — stwierdził Michallik tym razem w rozmowie z tvpsport.pl.

W Chicago Fire piękna historię napisali Roman Kosecki, Piotr Nowak i Jerzy Podbrożny. W 1998 r. zdobyli mistrzostwo w pierwszym sezonie istnienia klubu. Grali tam nieco zapomniany w Polsce Krzysztof Król, Tomasz i Przemysław Frankowscy, ale już takich sukcesów nie odnosili.