• Na czwartkowej sesji stołeczni radni podejmą ostateczną decyzję w sprawie wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych; 
  • Jak mówił w TOK FM Michał Matejka, „doświadczenia są różne w różnych miastach”. Polityk nie posługiwał się przykładami z dużych miast. Żeby pokazać wady nocnego zakazu, wielokrotnie przywoływał niewielkie Kartuzy, gdzie z ograniczeń się wycofano. „Pojawiły się meliny, handel bimbrem i nielegalnym alkoholem” – wyliczył radny Koalicji Obywatelskiej w Radzie miasta Warszawa. 
  • Na jakich danych będą się jeszcze opierać radni? 

Rada Warszawy zdecyduje w czwartek w sprawie wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach i na stacjach benzynowych. Głosowanie poprzedzi wielomiesięczna debata, która podzieliła nie tylko miasto, ale też radnych Koalicji Obywatelskiej.

– Jesteśmy bardzo blisko podjęcia ostatecznej decyzji, ale to, jak zagłosujemy, podamy jutro na sesji. Zostało nam jeszcze do niej kilkanaście godzin, mamy przed posiedzeniem zaplanowany klub. Wtedy też sytuacja będzie jasna – mówił  w TOK FM radny KO Michał Matejka. Przekonywał, że doświadczenia związane z ograniczeniem sprzedaży „są różne w różnych miastach”. – Chociażby np. gmina Kartuzy. Wprowadzono tam zakaz, a później się z tego zakazu wycofano – wskazał. 

– Ale porównuje pan Warszawę z Kartuzami?! – prowadzący rozmowę Paweł Sulik nie krył zdziwienia. 

– Proszę tutaj nie odejmować niczego gminie Kartuzy – zareagował Michał Matejka. 

Argumentował, że dzięki temu, że „Kartuzy są niedużą gminą, to skutki podjęcia decyzji uwidaczniają się tam dużo szybciej”, czyli po około roku. – W Kartuzach były takie negatywne efekty, że pojawiły się meliny, pojawił się handel bimbrem i nielegalnym alkoholem. To był argumenty, które ich przekonały do tego, żeby się z tego wycofać – podkreślił. 

Dopytywany ponownie, dlaczego wzorem dla niego są Kartuzy, skoro od trzech lat wiadomo, jak ograniczenia funkcjonują np. w Katowicach, odpowiedział wymijająco: „Prohibicja nie działa, wiemy o tym dobrze”. – Mieliśmy przykład choćby ze Stanów Zjednoczonych – dopowiedział.  

„Informacja od koleżanki radnej”

– A z jakich danych i statystyk policji czy straży miejskiej w Warszawie państwo korzystali? – chciał też wiedzieć prowadzący „Popołudnie Radia TOK FM”. 

– Wczoraj na komisji bezpieczeństwa poznaliśmy taką ciekawostkę. Otóż najwięcej zgłoszeń straż miejska ma w godzinach 16-23, czyli akurat nie wtedy, kiedy ma obowiązywać nocna prohibicja – odpowiedział radny KO. Michał Matejka dodał, że nie jest członkiem komisji bezpieczeństwa, a „jest to informacja, jaką przekazała mu koleżanka radna”.

– Moglibyśmy powiedzieć, że ludzie, którzy przepychają tę uchwałę czy lobbują za nią, muszą być powiązani z warszawskimi restauratorami. Dlaczego? Bo uchwała ma założenie, że nie można kupować alkoholu po godz. 22; chyba że w restauracjach. Otóż alkohol przestaje być zły i przestaje być trucizną, kiedy go możemy kupić w restauracji. Uważam, że to nie jest wielka różnica, czy sprzedaż odbywa się w restauracji, czy w sklepie – stwierdził.

Na koniec przyznał także, że nie jest za całkowitym zakazem sprzedaży alkoholu po godz. 22. – Nie ma powodu, aby dorośli, trzeźwi, wolni ludzie nie mogli kupić dowolnego produktu wtedy, kiedy chcą – skwitował w TOK FM. 

Źródło: TOK FM