Jego idolem jest Robert Lambert i stara się podpatrywać pracę Brytyjczyka oraz jego teamu. W tym roku miał okazję wziąć udział w 10 wyścigach ze starszym kolegą. Ich bilans był jednak ujemny, bo przy 29 zdobytych punktach – stracili 31. Dwukrotnie udało im się wygrać – raz 5:1 i raz 4:2.
– Chciałbym coś wynosić z tego zaglądania, jakieś lekcje na przyszłość. On oczywiście na to się zgadza, jest takim dodatkowym nauczycielem. Jak przyjdę z jakimś pytaniem, to zawsze stara się odpowiadać po polsku (śmiech) – mówi Mikołaj Duchiński w rozmowie z redbull.com.
Duchiński licencję uzyskał w 2024 roku, ale w lidze miał okazję zadebiutować dopiero w tym sezonie. Miał być rezerwowym dla duetu Krzysztof Lewandowski – Antoni Kawczyński, a tymczasem skończył w miejscu pierwszego z nich i ze złotym medalem Drużynowych Mistrzostw Polski na szyi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Gol z połowy boiska. Można oglądać i oglądać
– Na początku nie potrafiłem sobie tego uświadomić. Potem dopiero zaczynało do mnie docierać, że mam 16 lat i mistrzostwo Polski na swoim koncie. Po kilku dniach było dopiero takie „wow, wygraliśmy ligę”. Bardzo się cieszę z tego sukcesu, to wielkie osiągnięcie dla całego klubu – dodał junior PRES Grupa Deweloperska Toruń.
Czy fakt, że do kolejnego sezonu przystąpi jako reprezentant najlepszej drużyny w kraju pozwoli mu opanować stres i emocje? – Nie, u mnie to tak nie działa. To, że zdobyłem złoty medal nie oznacza, że tego stresu nie będzie. W tym sporcie trzeba nad tym cały czas pracować. Jeżeli coś ważnego się wygra, to teraz trzeba pracować dwa razy ciężej, żeby to utrzymać – mówił.