Formuła 1 w sezonie 2026 wkroczy w zupełnie nową erę. Zmieni się nie tylko wygląd bolidów, ale też ich serce. Maszyny będą napędzane nowoczesnymi jednostkami napędowymi, w których aż 50 proc. mocy generowanej będzie z silnika elektrycznego. Dla wszystkich producentów obecnych w F1 to spore wyzwanie, ale z nieoficjalnych doniesień wynika, że jeden z nich poradził sobie lepiej niż reszta.

Od wielu miesięcy po padoku F1 krąży plotka, że to Mercedes ma osiągać najlepsze wyniki na hamowni. Wszystko wskazuje na to, że Niemcy znaleźli lukę w nowych regulacjach silnikowych, o czym jako pierwszy poinformował „The Race”.

ZOBACZ WIDEO: Żużel bez TV? Przewodniczący GKSŻ mówi wprost

Patent Mercedesa polega na tym, że opracowana przez niego jednostka napędowa ma wyższy stopień sprężania niż dopuszcza regulamin F1. Niemcy mieli zastosować specjalne materiały, które znacznie rozszerzają się pod wpływem ciepła. Inżynierowie z fabryki w Brixworth wykorzystali fakt, że testy maszyn odbywają się w „surowych” warunkach, a nie w temperaturze roboczej.

O podobnym rozwiązaniu pomyślano też w Red Bull Racing. „Czerwone byki” dowiedziały się o tej technologii przed siedmioma miesiącami, gdy jeden z inżynierów przeniósł się do zespołu z Mercedesa – ustalił włoski dziennik „Corriere della Sera”.

Mercedes rozpoczął prace nad tą techniką dość wcześnie i rozwinął ją na tyle, że nie będzie miał już czasu, aby na start sezonu 2026 wyprodukować silniki o wymaganym stopniu sprężania w temperaturze roboczej. Niemcy muszą bowiem stworzyć jednostki nie tylko dla siebie, ale też dla McLarena, Williamsa i Alpine.

Inni producenci (Ferrari, Honda, Audi i sam Red Bull) domagają się natychmiastowych wyjaśnień od FIA. Światowa federacja stoi na rozdrożu. Jeśli zakaże systemu opracowanego przez Mercedesa, to cztery zespoły mogą nie dysponować silnikami na GP Australii w sezonie 2026. Jeśli niemiecki gigant zostanie potraktowany ulgowo, w Melbourne możemy być świadkami skandalu, a konkurenci mogą oprotestować silniki Mercedesa.

„Corriere della Sera” twierdzi, że FIA pracuje nad kompromisowym rozwiązaniem sprawy. Mercedes miałby otrzymać zgodę na stosowanie kontrowersyjnego systemu, ale tylko w 2026 roku. Niemieccy inżynierzy zyskaliby dodatkowy czas na stworzenie konstrukcji zgodnej z przepisami.

Trudno jednak oczekiwać, aby inne zespoły poszły na taki kompromis, bo wyższy stopień sprężania silnika przekładać się będzie znacząco na osiągi i Mercedes może w cuglach zgarnąć tytuł mistrzowski w sezonie 2026.