James Ransone, znany widzom z ról w „The Wire” czy „To”, zmarł w wieku 46 lat. Według danych lekarza sądowego z hrabstwa Los Angeles przyczyną była śmierć samobójcza. Wieść o odejściu aktora poruszyła jego bliskich i współpracowników.

Na Instagramie głos zabrała jego żona, Jamie. Napisała: „Powiedziałam ci, że kochałam cię już 1000 razy wcześniej i wiem, że pokocham cię znowu. Powiedziałeś mi: muszę być bardziej jak ty, a ty bardziej jak ja – i miałeś rację. Dziękuję ci za największe dary: ciebie, Jacka i Violet. Jesteśmy na zawsze”.

Filmowe podsumowanie 2025 roku. Które tytuły trzeba obejrzeć?

W opisie uruchomionej zbiórki GoFundMe czytamy: „James, którego przyjaciele nazywali PJ, był zabawny, magnetyczny, błyskotliwy i niezmiennie pełen życia. Przede wszystkim był niezwykłym ojcem”.

Autorzy zbiórki podkreślili także więź aktora z rodziną: „Jego żona, Jamie, znana przyjaciołom jako Skipper, oraz ich dzieci, Jack i Violet, byli centrum jego świata. Oni kochali go bezgranicznie, a on odwzajemniał tę miłość z równą siłą. Ich więź była głęboka, radosna i oczywista dla każdego, kto ją widział”.

Po ogłoszeniu informacji o śmierci Jamesa Ransone’a, w mediach społecznościowych pożegnania opublikowali twórcy i znajomi aktora. Wśród nich byli Sean Baker, Larry Clark i Spike Lee.

GDZIE SZUKAĆ POMOCY? Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.