W dobie gorącej debaty nad etyką i rolą sztucznej inteligencji, Sony dolewa oliwy do ognia. Japoński gigant zgłosił patent o nazwie: „Automatyczna i spersonalizowana edycja treści wideo przy użyciu AI”. Pod tą nazwą kryje się zaawansowany system zdolny do modyfikowania rozgrywki w locie. Technologia ta miałaby pozwalać użytkownikom na tworzenie „spersonalizowanych filtrów”, dzięki którym gra automatycznie wykrywałaby i usuwała niepożądane treści.

Dokumentacja opisuje mechanizmy rodem z filmów science-fiction: system mógłby w czasie rzeczywistym wyciszać wulgaryzmy, nakładać paski cenzury, rozmywać obraz, a nawet wykorzystywać technologię deepfake, by podmieniać obiekty lub zmieniać kwestie dialogowe. Sony argumentuje użyteczność tego rozwiązania nie tylko kontrolą rodzicielską, ale też komfortem graczy cierpiących na fobie. Jako przykład podano możliwość usunięcia z ekranu klaunów czy pająków, jeśli użytkownik sobie tego zażyczy.

Jeden z dołączonych do patentu schematów obrazujących działanie funkcji. Źródło: Sony

Jeden z dołączonych do patentu schematów obrazujących działanie funkcji. Źródło: Sony

Pomysł ten budzi jednak uzasadnione obawy o integralność wizji artystycznej twórców. Krytycy wskazują na tytuły takie jak The Last of Us Part II, gdzie brutalność i dyskomfort są celowymi środkami wyrazu, niezbędnymi do zrozumienia emocjonalnego ciężaru historii. Wycięcie drastycznych scen przez AI mogłoby wypaczyć sens dzieła, tworząc ugrzeczniony, pozbawiony głębi produkt.

Warto jednak zachować chłodną głowę. Rejestracja patentu w branży technologicznej często służy jedynie zabezpieczeniu praw do pomysłu „na wszelki wypadek” i nie jest równoznaczna z wdrożeniem funkcji. Historia Sony zna przypadki futurystycznych patentów (jak łączenie konsol PS3 w projektor holograficzny), które nigdy nie wyszły poza fazę dokumentacji. Istnienie tego projektu nie oznacza więc, że cenzura w PlayStation 6 jest przesądzona, choć sam kierunek poszukiwań korporacji daje do myślenia.