— Taka ustawa daje duże poczucie, że państwo walczy z dostępnością do alkoholu. Chcemy, aby nie był na porządku dziennym — powiedział Tomasz Trela w programie „Onet Rano.”, odnosząc się do projektu ustawy Lewicy o zakazie sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych i nocnej prohibicji. Poseł dodał także, że wie o problemach z alkoholem w Sejmie i podał przykład jednego z parlamentarzystów.

  • Jakie są główne założenia projektu ustawy Lewicy?
  • Co powiedział Tomasz Trela o alkoholu w Sejmie?
  • Czy były wiceprezydent Łodzi ma obawy co do projektu ustawy?
  • Jakie incydenty z alkoholem miały miejsce w Sejmie?

Klub Lewicy złożył projekt ustawy, który zapowiada dużo zmian, które ułatwią walkę z powszechnym alkoholizmem. Jego główne założenia to m.in. zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, nocna prohibicja i zakaz reklamy alkoholu w internecie, w mediach i w przestrzeni publicznej. Tomasz Trela w porannym programie Onetu przekazał, że jego ugrupowanie od początku było zwolennikiem takich rozwiązań.

— Po tej awanturze w Warszawie zdecydowaliśmy się, aby złożyć taki projekt. Alkohol w Polsce jest za bardzo dostępny i trzeba robić ograniczenia. Jeżeli możemy częściej kupić alkohol w mieście, niż zrealizować receptę w aptece, to jest coś niedobrego — uznał poseł.

Były wiceprezydent Łodzi zaznaczył, że zna posłów KO i PiS, którzy chętnie by za tym projektem zagłosowali. — Nie mam obaw co do przejścia przez parlament tego projektu. Ja mogę mieć trochę obaw, co zrobi Karol Nawrocki, który miał trochę doświadczeń ze środowiskiem spod ciemnej gwiazdy. To jemu może być nie na rękę — uznał.

Polityk Lewicy został zapytany również o incydenty związane z alkoholem w Sejmie. — Jeden delikwent z Konfederacji był tak nagrzany na posiedzeniu Sejmu, że ledwo siedział. Musieli go koledzy wyprowadzić. Potem się przyznał do problemu. Ja nie szydzę i nie chcę szydzić z problemów zdrowotnych — mówił.

Dodał także, że „takie sytuacje raczej się nie zdarzają”. — Gdybym jednak powiedział, że życie w części hotelowej Sejmu po zakończonej pracy nie jest przy kieliszku, to bym skłamał. Są tacy, którzy do kolacji popijają, ale są też tacy, którzy nie. Dla mnie mogłoby alkoholu nie być, nie ma to większego znaczenia. Nie jest tajemnicą, że jeżeli ktoś ma ochotę i skończył pracę, to może pójść do restauracji, albo napić się w pokoju — przyznał.