Ukraina dostanie pożyczkę z Unii Europejskiej w wysokości 90-ciu miliardów euro, zdecydowano w ubiegłym tygodniu. Europejscy przywódcy uznali to za wielki sukces. Premier Polski Donald Tusk powiedział nawet, że właśnie tego „Rosja obawiała się najbardziej”. Nieco mniej przychylnie patrzą na decyzję politycy prawicy, a zwłaszcza Konfederacji. Krzysztof Bosak w TOK FM mówił, że to „wciąganie naszego państwa w kolejny mechanizm dłużny na poziomie międzynarodowym”. Krok dalej poszedł Sławomir Mentzen, który zorganizował nawet z tego powodu pikietę i grzmiał, że chce, „by Ukraina obroniła się przed rosyjską agresją, ale nie chcemy być frajerami, którzy dają się ogrywać”. 

„To jest realna cena upadku Ukrainy, a nie tylko procenty na obligacjach”

Twarde wyliczenia ekspertów pokazują jednak, że pod względem gospodarczym udzielenie pożyczki Ukrainie się po prostu opłaca, bo może poniekąd chronić m.in. Polskę przed czarnym scenariuszem związanym z ewentualnym zwycięstwem Rosji. „Upadek Ukrainy to automatyczny skok premii za ryzyko dla Polski jako kraju przyfrontowego. Mechanizm jest bezlitosny” – zauważa Maciej Czajka, makler i założyciel firmy analitycznej Kompas Rynkowy. Wskazuje, że w takich okolicznościach inwestorzy zażądają znacznie wyższych odsetek za pożyczanie Polsce pieniędzy. Oznaczać to będzie skokowy wzrost rentowności obligacji. Spadnie też popyt na nasz dług – fundusze emerytalne z USA czy Azji mogą uznać Polskę za strefę „non-investable” – dodaje makler.

„Efekt? Koszt obsługi długu skoczy momentalnie o kilka-kilkanaście miliardów rocznie. Będziemy musieli nie tylko wydawać krocie na armię (4-5 proc. PKB), ale też znacznie drożej pożyczać te pieniądze na rynkach. To prosta droga do spirali zadłużenia, przy której obecne pakiety pomocowe to jakieś waciki. Konfederacja martwi się o 90 mld długu UE, a nie widzi, że bez Ukrainy zapłacimy rynkom podatek od strachu kilkukrotnie wyższy” – wylicza Czajka. „Polska finansowo zyskuje na tym pakiecie znacznie więcej, niż wydaje. Każda forma solidarnej pomocy z UE dla Ukrainy to czysta kalkulacja i nasz najlepiej pojęty interes narodowy” – dodaje ekspert. 

Podkreśla również, że „obligacje to tylko jeden element układanki”. „Można sobie wyobrazić dalszą kaskadę zdarzeń rynkowych. W scenariuszu przyfrontowym złoty staje się walutą śmieciową – mamy silny wzrost importowanej inflacji – stopy procentowe mocno w górę – wzrost bezrobocia. Ale prawdziwy dramat to utracone inwestycje (FDI). Żaden globalny koncern nie zbuduje fabryki w strefie war risk, jeśli może to zrobić w Hiszpanii czy Czechach” – punktuje makler. „Zostaniemy gospodarczym skansenem Europy. To jest realna cena upadku Ukrainy, a nie tylko procenty na obligacjach. W tym kontekście solidarna pomoc Ukrainie, na którą składa się cała UE (nawet Portugalia czy Malta, których od frontu dzieli przepaść) jest w naszym bardzo głęboko pojętym interesie” – dodaje.

Zobacz wideo Rosja udaje, że nie musi negocjować, a jest do tego zmuszona

Ukraina wdzięczna Polsce i państwom unijnym

Prezydent Wołodymyr Zełenski podziękował Unii Europejskiej za zgodę na pożyczkę dla Ukrainy w wysokości 90 miliardów euro. „To znaczące wsparcie, które naprawdę wzmocni naszą obronność” – napisał Zełenski w serwisie X. Dodał, że „ważne jest, aby rosyjskie aktywa pozostały unieruchomione, a Ukraina otrzymała gwarancję bezpieczeństwa finansowego na kolejne lata”. Pożyczka nie będzie jednak finansowana z zamrożonych rosyjskich aktów, bo nie udało się osiągnąć w tej sprawie porozumienia.

W tym tygodniu zakończyła się seria rozmów między delegacjami USA i Ukrainy oraz USA i Rosji na temat zakończenia wojny. J.D. Vance ocenił, że szanse na porozumienie są realne, choć nie wykluczył także czarnego scenariusza i zakończenia negocjacji fiaskiem. Według niego, negocjacje mogą potrwać jeszcze co najmniej rok. Główny spór dotyczy ustępstw terytorialnych. Wiceprezydent USA zaznaczył, że właśnie kwestia granic jest dziś najtrudniejsza i ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Ukrainy oraz stabilności w Europie, w tym także dla państw wschodniej flanki NATO, takich jak Polska. 

Przeczytaj też: Bezprecedensowa decyzja administracji Trumpa. „Zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”