W czwartym roku wojny w Ukrainie Rosja miała, podobnie jak w poprzednich latach, przewagę na polu bitwy. Powód: ponad 1 mln żołnierzy piechoty i gospodarka wojenna, która dzień i noc — z pomocą Chin — produkuje broń i amunicję na potrzeby inwazji Władimira Putina.
Mimo to w 2025 r. największe państwo świata zdołało podbić jedynie 4,4 tys. km kw. Ukrainy — czyli mniej niż 1 proc. powierzchni obecnie nieokupowanego terytorium.
W dodatku prawie 100 tys. rosyjskich obywateli zginęło w 2025 r. w wyniku wyniszczającej wojny prowadzonej przez ich przywódców przeciwko zachodniemu sąsiadowi — pokazują realistyczne szacunki wykraczające poza rosyjską propagandę i ukraińskie przekazy.
Do połowy roku liczba ofiar wynosiła już 48 tys., z czego 22 tys. to osoby znane z imienia i nazwiska — wynika z analizy nadmiernej śmiertelności, prowadzonej przez rosyjskie opozycyjne media „Mediazona”. Jak podaje serwis, w drugiej połowie roku liczba ta prawdopodobnie pozostała co najmniej na stałym poziomie. Jednak ze względu na intensywniejsze operacje ofensywne Rosji możliwe jest również niewielkie zwiększenie tej liczby, dlatego realistyczna liczba ofiar śmiertelnych wynosi ok. 100 tys. osób (plus 200 tys. rannych Rosjan).
Zmartwienia Kremla
90 proc. rosyjskich strat wynika obecnie z ataków ukraińskich dronów kamikadze FPV [First Person View, czyli widok z pierwszej osoby].
W związku z tym Rosja nadal jest daleko od swojego minimalnego celu — podboju czterech zaanektowanych przez Putina w 2022 r. regionów. Ukraina nadal kontroluje 5,7 tys. km kw. Doniecka, 5,8 tys. km kw. Zaporoża i 6,4 tys. km kw. Chersonia.
Mówiąc wprost: nawet jeśli Rosja pozostanie tak „skuteczna” jak w 2025 r., armia Kremla potrzebowałaby co najmniej czterech lat, aby przejąć kontrolę nad anektowanymi terytoriami.

Ukraiński żołnierz na froncie w obwodzie donieckim, 12 grudnia 2025 r.Dmytro Smolienko / AFP
Jednocześnie rosyjska gospodarka coraz bardziej słabnie z powodu ogromnej inflacji i niebotycznych stóp procentowych. Powodem tego są nie tylko sankcje zachodnie, które od października 2025 r. wywierają presję na państwowe koncerny Rosnieft i Łukoil ze strony USA. Problemem dla Kremla są także setki ukraińskich ataków dalekiego zasięgu na rosyjską infrastrukturę krytyczną w sektorze ropy, gazu i energii.
Jedyną nadzieją Rosji na „szybkie zwycięstwo” w Ukrainie pozostają zatem wspólne wysiłki z administracją Donalda Trumpa, które mają zmusić Kijów do dobrowolnego wycofania swojej armii z krytycznych obszarów.
Kluczowy moment wojny
Wiceprezydent USA J.D. Vance stwierdził w wywiadzie dla UnHerd, że rozbieżności dotyczące ustępstw terytorialnych są główną przyczyną zwłoki w negocjacjach pokojowych. Podkreślił, że jest to najważniejsza kwestia dzieląca obie strony. Przyznał zarazem, że rozumie stanowisko Kijowa, który traktuje tę sprawę jako „poważny problem bezpieczeństwa”. Vance dodał, że Rosja chce przejąć kontrolę nad całym Donbasem.
Kreml kontynuuje brutalne operacje. We wtorek nad ranem Rosja rozpoczęła duży atak z powietrza na Ukrainę z wykorzystaniem dronów i pocisków manewrujących. W związku z tym polskie wojsko prewencyjnie poderwało myśliwce, by zabezpieczać polską przestrzeń powietrzną.
Ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał, że w czasie świąt Bożego Narodzenia spodziewa się zmasowanych uderzeń Rosji na Ukrainę. „To leży w naturze Rosjan, żeby takie ataki przeprowadzać właśnie w święta” — powiedział w poniedziałek przywódca podczas spotkania z dyplomatami. Dodał, że sytuacja jest trudna z powodu braku systemów obrony powietrznej.