Fani od wielu lat podejrzewają deweloperów o ukrywanie ekranów ładowania podczas jazdy windą w grach (Mass Effect to chyba jeden z najjaskrawszych przykładów). Tak też jest z Cyberpunkiem 2077, gdzie część fanów dopatruje się takiego właśnie zabiegu – ich oskarżenia stanowczo odrzucił reżyser kreatywny CD Projekt Red, Igor Sarzyński.
Twórca postanowił rozprawić się z mitem o windach w CP 2077, które, według niego, znajdują się w tych konkretnych miejscach, ponieważ „ma to sens”. Ponadto Sarzyński twardo wziął w obronę silnik rodzimego dewelopera, na jakim powstała produkcja wydana w 2020 roku.
Nie, windy w Cyberpunku nie są „sprytnie ukrytymi ekranami ładowania”. Naprawdę myślicie, że można przemierzyć całe miasto i wejść do ogromnego, złożonego wnętrza bez ekranów ładowania, ale musimy wykonywać sztuczki z windami, żeby załadować apartament? […] Ten silnik to cud. Nie będę tolerował oszczerstw.
Co ciekawe, w reakcji na pochwały wobec wspomnianego REDengine 4, jeden z użytkowników zapytał się, dlaczego zatem został on porzucony na rzecz Unreal Engine 5. Reżyser skwitował to stwierdzeniem, że studio chce robić gry, a nie silniki.
Nie da się ukryć, że Sarzyński podał tutaj dobry argument. Przypomnijmy, że CD Project Red pracuje nad Cyberpunkiem 2 oraz nową trylogią osadzoną w świecie Wiedźmina, więc z pewnością zespół ma co robić. Jednoczesne opracowywanie nowego narzędzia byłoby w tym przypadku dodatkowym obowiązkiem, który prawdopodobnie przyczyniłby się do późniejszej premiery owych projektów.
Gracze w komentarzach pozytywnie zareagowali na stanowisko przedstawiciela CD Projekt wobec podejrzeń o ukrywanie ekranów ładowania. Można zatem stwierdzić, że firma rozprawiła się z mitem o windach, czym przypuszczalnie zachwyciłaby nawet samego Johnny’ego Silverhanda.
Więcej:2 historyczne odsłony Fallouta do odebrania w Amazon Prime Gaming
