Ten artykuł w formie pierwszoosobowej powstał na podstawie rozmowy z Michaelem Stausholmem, założycielem i CEO SproutWorld. Został zredagowany pod względem długości i jasności.

W 2013 r. natrafiłem na kampanię Kickstartera dotyczącą ołówka, który można… zasadzić. Trzech młodych studentów z Massachusetts Institute of Technology (MIT) wynalazło ten ołówek na swoich zajęciach.

Pomysł polegał na tym, by używać ołówka do pisania, a następnie zasadzić go i obserwować, jak z nasion umieszczonych wewnątrz wyrastają zioła i warzywa.

Pomyślałem, że to genialne. A na końcu okazało się dochodowe.

Czytaj także w BUSINESS INSIDER

W tamtym czasie doradzałem dużym firmom, takim jak Nike czy Walmart, w kwestiach związanych ze zrównoważonym rozwojem. Wiedziałem, że wielu ludzi ma ogromny problem ze zrozumieniem, czym właściwie jest zrównoważony rozwój.

A jednak ten ołówek był jego idealną ilustracją. Był użytecznym przedmiotem wykonanym z naturalnych materiałów. Zaprojektowano go z myślą o końcu cyklu życia: kiedy przestawał być użyteczny, użytkownicy mogli dosłownie dać mu nowe życie. Chciałem włączyć ten ołówek do swojej pracy.

Najpierw nabyłem ograniczoną licencję, a potem kupiłem prawa globalne

Skontaktowałem się ze studentami i uzyskałem licencję na ich własność intelektualną, by sprzedawać ołówek w Danii, gdzie mieszkam. Zaledwie miesiąc później zdobyłem prawa na całą Europę i założyłem swoją firmę — SproutWorld.

Interesował mnie ołówek Sprout jako symbol, ale gdy tylko zacząłem go sprzedawać, zobaczyłem jego ogromny potencjał komercyjny. Pierwszego lata sprzedaliśmy 50 tys. ołówków. Nie miałem pojęcia, ile miejsca zajmie taki zapas. Miałem ołówki w całym domu, a dzieciaki z sąsiedztwa pomagały mi je pakować.

Michael Stausholm odrzucił ofertę Ikei, aby chronić firmę

Michael Stausholm odrzucił ofertę Ikei, aby chronić firmę

|
Michael Stausholm (archiwum prywatne)

W ciągu roku ponownie skontaktowałem się ze studentami z MIT, prosząc o możliwość wykupienia globalnych praw do ołówka. Byli studentami robotyki i marzyli o budowaniu robotów, a nie ołówków. Nie mogę ujawnić szczegółów umowy, ale byłem z niej bardzo zadowolony — oni również — co oznacza, że była uczciwa dla obu stron.

Trzynaście lat później nadal utrzymuję z nimi kontakt, a oni są dumni z tego, jak rozwinął się ich projekt z zajęć.

Zobacz także: Niemiecki przedsiębiorca o swoim kraju: ten system się wali, to prosta matematyka

Byłem gotów odrzucić dużą umowę, aby chronić markę

Myślałem, że szkoły pokochają te ołówki, ale szybko zdałem sobie sprawę, że nie będą dobrymi klientami ze względu na ograniczone budżety. Wkrótce zaczęły odzywać się korporacje, prosząc o możliwość wykonania ołówków z ich własnym brandingiem. Ta część biznesu rozkwitła. Nawet dziś ok. 80 proc. naszej sprzedaży trafia do klientów biznesowych, a 20 proc. — bezpośrednio do konsumentów.

Pierwszą dużą globalną marką, która się ze mną skontaktowała, była Ikea. Chcieli około 50 tys. ołówków na obchody rocznicy w swoich włoskich sklepach. Był tylko jeden problem: nie chcieli logo SproutWorld na ołówkach — tylko markę Ikea.

Mieszkałem i pracowałem w Azji, więc wiedziałem, że jeśli raz ustąpię w kwestii brandingu, łatwiej będzie firmom z Chin i Indii tworzyć podróbki. Chciałem współpracować z Ikeą, ale musiałem odmówić. Zapytali, czy jestem pewien i odpowiedziałem, że tak. Odważyłem się powiedzieć „nie” korporacyjnemu gigantowi, aby chronić przyszłość firmy.

Ikea wróciła, a później tworzyliśmy ołówki dla Michelle Obamy

Kilka miesięcy później Ikea odezwała się ponownie — chcieli ołówki i byli gotowi umieścić na nich nasze logo SproutWorld. To był ogromny kamień milowy dla firmy.

Następnie w 2018 r. odezwała się do mnie agencja z Nowego Jorku w sprawie ołówków dla jednego z ich artystów. Zajmowali się obsługą wielkich muzyków, więc trochę się rozczarowałem, gdy powiedzieli, że chodzi o autorkę. Jednak gdy dostaliśmy umowę kupna i sprzedaży, była ona podpisana przez Michelle Obamę. Współpraca z byłą pierwszą damą, która promuje zdrowe odżywianie, była idealnym dopasowaniem do naszej marki.

Dziś sprzedaliśmy już ponad 85 mln ołówków Sprout na całym świecie. Produkujemy nawet eyelinery. W zeszłym roku osiągnęliśmy globalny zysk na poziomie ok. 1,7 mln dol.

Symbolika ołówka nadal jest dla mnie ważna

Ogromnie cieszy mnie komercyjny sukces ołówków Sprout. A jednocześnie symbolika tego produktu wciąż pozostaje dla mnie niezwykle istotna.

Zrównoważony rozwój to trudna do zrozumienia koncepcja. Ołówek jest wejściem do tej idei: jeśli możesz wybrać ekologiczny, naturalny ołówek, jakie inne zmiany możesz wprowadzić? Nikt dziś nie może być w 100 proc. zrównoważony, ale nawet jeśli jednostki i firmy zmienią 20 proc. swoich zachowań, to już zrobi różnicę.

Nasze motto to: „z małych rzeczy wyrastają wielkie”. To nas napędza jako firmę — inspirowanie globalnych zmian, jeden ołówek naraz.

Powyższy tekst jest tłumaczeniem z amerykańskiego wydania Business Insidera