Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał, że amerykański plan pokojowy dotyczący zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej przewiduje zamrożenie konfliktu na obecnych liniach kontaktowych — poinformowały w środę media, w tym m.in. agencja AFP. Nowy plan mówi m.in. również o tym, że Ukraina utrzymałaby armię liczącą 800 tys. żołnierzy, gwarancje bezpieczeństwa odzwierciedlałyby postanowienia artykułu 5. NATO, a Rosja zobowiązałaby się prawnie do nieagresji. Kwestie terytorialne pozostają nierozwiązane.
Według Ukraińców nowy dokument stanowi zmienioną wersję pierwotnego 28-punktowego planu, który miał być niekorzystny dla Ukrainy.
„Plan wygląda bardzo rozsądnie”, ale „może być sabotowany przez Rosję”
Z tym ostatnim stwierdzeniem nie zgadza się prof. Roman Kuźniar, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW, a w przeszłości także dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
— Moim zdaniem ten plan jest tak inny od tego, o czym mówiono wcześniej, że ja bym nie mówił tutaj jednak o modyfikacji wcześniejszego, niekorzystnego dla Ukrainy dokumentu, tylko jednak czymś zupełnie nowym — mówi prof. Kuźniar. — Dziś to, co pokazał światu prezydent Zełenski, wygląda bardzo rozsądnie. Moim zdaniem te 20 punktów uwzględnia interesy strony ukraińskiej. Zwłaszcza jeżeli chodzi o jej bezpieczeństwo i suwerenność. I ja uważam, że w obecnych warunkach to jest bardzo dobry plan. Tak dobry, że mam wątpliwości, czy on wejdzie w życie. Może być od początku i później sabotowany przez Rosję — dodaje naukowiec.
Profesor na prośbę Onetu komentuje i ocenia niektóre punkty zawarte w opublikowanym planie pokojowym dla Ukrainy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Jakie punkty w planie pokojowym są uznawane za dziwne?
Jakie gwarancje bezpieczeństwa przewiduje nowy plan?
Dlaczego terminy wejścia Ukrainy do UE są nierealne?
Jakie są opinie na temat liczebności armii Ukrainy w planie?
Tak wyglądają konkretne plany. „Ten punkt jest bardzo dobry”
„Dokument stanowi pełną i niekwestionowaną umowę o nieagresji między Rosją a Ukrainą. Zostanie ustanowiony mechanizm monitorujący linię konfliktu za pomocą satelitarnego nadzoru bezzałogowego, aby wcześnie wykrywać naruszenia”.
Realizacja tego punktu zdaniem prof. Kuźniara nie będzie trudna pod względem technicznym. Satelit wiszących nad Ukrainą i śledzących to, co się tam dziś dzieje, jest wystarczająco dużo. Realizacja tego punktu w planie pokojowym wymaga jednak, by doprecyzować: kto miałby ten obraz satelitarny monitorować.
— Myślę, że mogłaby to robić na przykład Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Jeszcze lepsza byłaby Rada Bezpieczeństwa ONZ. Trochę szkoda, że już w tym dokumencie nie mamy odniesienia do tego ciała i potrzeby uchwalenia przez radę bezpieczeństwa stosownej rezolucji. Bo to przecież jest najwyższa w życiu międzynarodowym, na całym w świecie instancja zajmująca się bezpieczeństwem. I myślę, że ta rezolucja w pewnym momencie musi się pojawić. Ale dla mnie ten punkt jest bardzo dobry — mówi profesor.
Problem liczebności armii i NATO. „Takie gwarancje dla Ukrainy są możliwe”
„Wielkość Sił Zbrojnych Ukrainy w czasie pokoju zostanie utrzymana na poziomie 800 tys.”.
Zdaniem eksperta bardzo dobrze, że ten punkt znajduje się w planie, bo jest gwarancją dla Ukrainy. Pokazuje jakiś limit maksymalny. Zapewne, jeśli faktycznie dojdzie do zawarcia pokoju, to na początku Ukraina będzie utrzymywać w gotowości taką właśnie armię. Później sama jednak może to ograniczać. Utrzymanie 800 tys. żołnierzy to ogromny koszt. Ukraińcy, gdy pokój zostanie zawarty i poczują się bezpieczniej, z czasem mogą uznać, że takie siły nie są im potrzebne.
— Część żołnierzy z tego „limitu” zostanie zapewne przeniesiona z czasem do rezerwy, by w razie ponownego kryzysu czy konfliktu móc być ponownie zmobilizowanych i szybko wysłanych do walki — mówi Kuźniar.
„USA, NATO i europejscy sygnatariusze zapewnią Ukrainie gwarancje zbliżone do Artykułu 5. traktatu NATO. W przypadku inwazji Rosji uruchomiona zostanie skoordynowana odpowiedź militarna i przywrócone zostaną wszystkie globalne sankcje. Gwarancje zostaną unieważnione, jeśli to Ukraina niesprowokowana zaatakuje terytorium Rosji. Dotychczasowe dwustronne umowy bezpieczeństwa z ok. 30 krajami pozostają w mocy”.
— Ukraina wie, że nie znajdzie się w NATO. To było od początku niemożliwe — mówi profesor. — Natomiast uważam, że takie gwarancje bezpieczeństwa podobne do „artykułu 5” są możliwe. Oczywiście ten punkt trzeba bardzo mocno doprecyzować. Ale zapewne chodzi tutaj o to, że Rosja musiałaby się liczyć z odpowiedzią militarną tych innych państw, które gwarantują Ukrainie bezpieczeństwo w wypadku zachowań, które są opisane w artykule 5. Mówię o użyciu siły, o kolejnej agresji. Gdyby Rosja się na to zgodziła, to by ją powstrzymywało przed agresywnymi zamiarami. Za każdym razem będzie bowiem ryzykowała odpowiedzią dużo szerszą i bardziej zdecydowaną. Ten zapis w planie pokojowym bardzo mi się podoba. Od początku uważałem, że takie gwarancje dla Ukrainy są możliwe i będą skuteczne — dodaje.
Ukraina wejdzie do UE. „Daty są nie do zrealizowania”
„Ukraina zostanie członkiem Unii Europejskiej w jasno określonym terminie (prezydent Zełenski sugeruje lata 2027 lub 2028) i otrzyma krótkoterminowy preferencyjny dostęp do rynku europejskiego”.
— To jest punkt nierealny do spełnienia, w takiej perspektywie czasu jak tu się sugeruje — stawia sprawę jasno Roman Kuźniar.
— Ukraina nie ma szans na szybkie członkostwo. Nie sądzę, żeby Ukraina była w stanie spełnić Kryteria Kopenhaskie, które zostały sformułowane w 1993 r. dla każdego przyszłego państwa członkowskiego. Ich wprowadzenie w życie przez Ukrainę „ot, tak” byłoby dla niej niezwykle ryzykowne. Choćby ukraiński rynek usług mógłby tego nie przetrwać. Oni zwyczajnie konkurencji by na rynku unijnym nie wytrzymali. Wiem, że w Polsce wiele osób też martwi się, co z polską gospodarką po akcesji Ukrainy, ale moim zdaniem dla naszej gospodarki przyniosłoby to więcej szans niż ryzyka. Wówczas byłaby przed nami szansa dużej ekspansji na rynek ukraiński. Ale to byłoby dla Kijowa ryzykowne. Powolne dochodzenie do kryteriów unijnych pozwoli Ukrainie zabezpieczyć ich gospodarkę. Szybkie wejście do Unii w mojej ocenie uderzyłoby w ich przemysł i mogłoby doprowadzić do upadku wielu gałęzi przemysłu w Ukrainie. Także myślę, że ten akurat punkt planu pokojowego będzie modyfikowany. Podane tu daty są nie do zrealizowania. Natomiast możliwe jest przyspieszenie faktycznego wiązania Ukrainy z Unią — dodaje.
„Zaporoska Elektrownia Jądrowa (punkt sporny). Waszyngton proponuje wspólny zarząd Ukrainy, Rosji i USA (po 33 proc.), z USA jako głównym nadzorcą. Ukraina sprzeciwia się rosyjskiej kontroli, żądając demilitaryzacji Enerhodaru i elektrowni oraz utworzenia spółki joint venture z USA” oraz „Linia frontu i „Wolne Strefy Ekonomiczne” (punkt sporny). Linia pozycji wojskowych z dnia podpisania umowy zostanie uznana za de facto linię frontu. Rosja musi wycofać się z okupowanych części obwodów dniepropietrowskiego, mikołajowskiego, sumskiego i charkowskiego. Rozważana jest koncepcja „potencjalnych wolnych stref ekonomicznych” w Donbasie, co ma być kompromisem wobec żądań terytorialnych obu stron. Wzdłuż linii frontu zostaną umieszczone siły międzynarodowe”.
— Rozumiem, że na tych terenach powstanie coś na kształt przedwojennego „Wolnego Miasta Gdańsk”? — zastanawia się ekspert.
— Na pewno na tych terenach planowana jest bardzo duża obecność sił międzynarodowych, typu peace keeping i zewnętrznych obserwatorów — mówi prof. Kuźniar. — Inaczej, znając Rosjan, będzie tam dochodzić do zbrojnej „wolnej amerykanki” w tych potencjalnych strefach eksterytorialnych czy ekonomicznych — tłumaczy.
Profesor uważa, że dobrze się stanie, jeśli w tych strefach będą mogli być obecni żołnierze Ukrainy, ale lepiej by nie było tam sił rosyjskich. To zmieniłoby sytuację strategiczną na tych terenach.
— To są rzeczy i zapisy w tym punkcie, które wymagałyby dużej pracy technicznej. Doprecyzowania do najmniejszego szczegółu. Ale ja te zapisy odbieram pozytywnie. Na obecnej linii frontu porządku powinny pilnować siły międzynarodowe. Wówczas nie będzie możliwości, żeby Rosjanie przeprowadzali tam dywersję, czy traktowali Donbas jako bazę wypadową przeciwko Ukrainie — mówi profesor.
„Ukraina musi przeprowadzić wybory prezydenckie tak szybko, jak to możliwe po podpisaniu porozumienia”.
Zdaniem eksperta ten zapis jest niepotrzebny. Jest bowiem trochę uwłaczający dla strony ukraińskiej. W tym państwie są jednak wolne wybory i nie trzeba o ich konieczności przypominać. Tymczasem wolnych wyborów nie ma w Rosji, a nikt o ich potrzebie w planie pokojowym nie mówi. Trump akceptuje rządy krwawego tyrana w Moskwie, ale chce demokraty w Kijowie, choć w Ukrainie od dawna wybiera się prezydenta demokratycznie.
— Rozumiem jednak, że Ukraińcy się na taki „kompromis” zgodzili — mówi prof. Kuźniar. — To jest jednak nie fair wobec Zełenskiego ze strony Trumpa. Trump prezydenta Ukrainy nie lubi, bo ten broniąc interesu swojego kraju, on się Ameryce stawia. Trump do tego nie przywykł i stąd akurat tutaj w kwestii wizerunkowej robi coś, co jest na rękę Putinowi. Ale może ten punkt planu zostanie tak doprecyzowany, że ostatecznie wyjdzie na całkiem dobry? Trzeba jedynie zagwarantować, że wybory owszem muszą się odbyć, bo i tak by się odbyły, ale Rosja nie ma prawa w żaden sposób w nie ingerować? W sposób finansowy, propagandowy i tak dalej. To byłoby bardzo dobre — kończy.