W czwartek 18 grudnia jednego dnia polskie zespoły zdobyły więcej punktów do krajowego rankingu UEFA (3,500) niż w całych sezonach 2018/19 (2,250) czy 2019/20 (2,125) — to dobitnie podsumowuje, jak dobrą jesień rozegrali nasi reprezentanci na arenie międzynarodowej i jak skrupulatnie wykorzystują powstanie Ligi Konferencji. Dzięki występom w tych rozgrywkach w połowie sezonu mamy realne szanse, by na mecie zmieścić się do kontynentalnego Top 10, które dałoby mistrzowi Polski 2027 bezpośrednią kwalifikację do fazy zasadniczej Ligi Mistrzów. Piłkarski raj coraz bliżej.

LK niczym trampolina

Wieki ciemne polskiej klubowej piłki się skończyły. W tym sezonie nikt nie zdobył więcej punktów w rankingu UEFA niż nasze ekipy (13,625). Tylko angielskie drużyny odniosły więcej zwycięstw (35) niż polskie (28). Pierwszy raz w historii trzy zespoły znad Wisły będą rywalizować w międzynarodowych rozgrywkach wiosną. Odkąd od 1979 r. europejska federacja prowadzi klasyfikację krajów, nie zajmowaliśmy miejsca wyższego niż obecna 11. lokata. Nawet fatalny finisz Legii Warszawa i utrata przez nią szans na awans przed ostatnią kolejką nie powinny zmienić oceny jesieni, która generalnie była bardzo dobra. Po prostu mogłaby być jeszcze lepsza, gdyby nie wpadki Wojskowych.

Oczywiście wciąż nie jesteśmy w elicie — Lidze Mistrzów — czy nawet jej bezpośrednim zapleczu — Lidze Europy, ale krok po kroku się tam zbliżamy. Biorąc pod uwagę, z jak złego miejsca startowaliśmy (cztery lata temu byliśmy klasyfikowani za Białorusią czy Kazachstanem!), trudno było oczekiwać, że nagle nasze kluby z dnia na dzień tak urosną w siłę, by tam punktować. Na szczęście stopniowo rozwijają się na tyle, by wykorzystać Ligę Konferencji jako trampolinę. Tam zarabiają, zbierają doświadczenie na międzynarodowym poziomie i w grze co kilka dni wreszcie gromadzą współczynnik UEFA, dzięki któremu za jakiś czas nie będą musiały bić się w fazach eliminacyjnych, zanim większość lig w ogóle wznowi rozgrywki po letniej przerwie, a okno transferowe ledwie się otworzyło.

I nie ma sensu deprecjonować osiągnięć Rakowa Częstochowa, Lecha Poznań oraz Jagiellonii Białystok. Po pierwsze, obok nas tylko Cypr w podobny sposób korzysta na możliwości punktowania w LK i dzięki temu plasuje się w czołówce kontynentu. Poza tym w Top 8 najlepszych federacji w tym sezonie są sami potentaci — Anglia, Niemcy, Włochy, Hiszpania, Francja oraz Portugalia. Po drugie, nie wolno brać za pewnik tego, że LK to tak słabe rozgrywki, iż z urzędu należy tam się miejsce. Przecież w pierwszej edycji w sezonie 2021/22 żadna polska ekipa nie tyle nie dotrwała do wiosennej części rywalizacji, co w ogóle nie awansowała do fazy grupowej.

Stopniowo nasi reprezentanci czuli się tam coraz lepiej — przez kolejne dwie edycje mieliśmy po jednym przedstawicielu w fazie zasadniczej, w poprzedniej już dwóch, dopiero w tej czterech. Progres jak najbardziej widoczny, prawda? Należy to docenić. Całkiem niedawno nie tylko nie było choćby jednej drużyny z Ekstraklasy w rundzie pucharowej, co nawet w grupowej. Krok po kroku zmierzamy w odpowiednim kierunku.

Naturalnie Polska nie utrzyma długo miana najlepiej punktującej drużyny w sezonie, bo zwyczajnie jeszcze nie odbyła się ostatnia kolejka LM i LE, ale jeszcze rok czy dwa lata temu nawet w takich okolicznościach nie byłaby w czubie.

Szansa na polski mecz

Zdecydowanie najlepiej wypadł Raków Częstochowa, który finiszował drugi, więc zapewnił sobie bezpośredni udział w 1/8 finału, bez konieczności uczestnictwa w fazie barażowej. Medaliki na tym etapie zmierzą się z Jagiellonią, Fiorentiną, Rijeką lub Omonią Nikozja.

W 1/8 finału Ligi Konferencji Raków może zagrać z JagielloniąKamil Swidyrowicz / newspix.pl

W 1/8 finału Ligi Konferencji Raków może zagrać z Jagiellonią

W czwartek długo wydawało się, że los pomoże Lechowi i poznaniacy również zmieszą się w Top 8, ale ostatecznie finiszowali niżej i mogą pluć sobie w brodę, że wcześniej roztrwonili prowadzenie z Rayo Vallecano (2:3) czy nie wykorzystali przewagi jednego zawodnika z Mainz (1:1), o porażce z Lincoln Red Imps na Gibraltarze (1:2) nie wspominając.

Ostatecznie Kolejorz tak jak Jaga musi zagrać w rundzie barażowej. I tak zespół z Wielkopolski spotka się z KuPS lub Shkëndiją, a drużyna z Białegostoku z Rijeką lub Fiorentiną.