Najważniejsze informacje:
- Moe.Ha umieścił nadajnik GPS w butach przekazanych do kontenera Czerwonego Krzyża, aby śledzić ich trasę.
- Sneakersy trafiły do sklepu z używaną odzieżą w Bośni i Hercegowinie.
- Niemiecki Czerwony Krzyż sprzedaje część darów, by finansować swoje projekty.
Influencer Moe.Ha, chcąc sprawdzić, co dzieje się z odzieżą wrzucaną do kontenerów, zdecydował się na nietypowy eksperyment. Włożył lokalizator GPS do pary trampek i umieścił je w pojemniku Czerwonego Krzyża.
Wynik zaskoczył wielu – buty odbyły podróż przez Austrię, Słowenię i Chorwację, by trafić do Cazinu w Bośni i Hercegowinie. Jak relacjonuje Moe.Ha, w tym miejscu znalazły się w sklepie z odzieżą używaną.
Rózgi i prezenty dla polityków. Tak odpowiedzieli Polacy
Eksperyment Moe.Ha wzbudził szerokie zainteresowanie. Influencer pokazał, że tylko 10 proc. odzieży ze zbiórek Czerwonego Krzyża trafia bezpośrednio do potrzebujących. Reszta jest sprzedawana lub przetwarzana na surowce wtórne, co pomaga finansować różnorodne projekty organizacji.
Dzięki dochodom ze sprzedaży Czerwony Krzyż może wspierać takie działania jak pomoc humanitarna w czasie katastrof, programy edukacyjne czy wsparcie dla osób starszych. To pokazuje, że choć darowizny nie zawsze trafiają tam, gdzie darczyńcy by tego oczekiwali, wciąż przyczyniają się do szerokiej pomocy społecznej.
Wideo dokumentujące podróż sneakersów szybko stało się hitem na TikToku, zyskując popularność i wywołując falę komentarzy. Internauci wyrażali swoje rozczarowanie, dowiadując się, że darowizny zamiast do osób potrzebujących, często trafiają do sprzedaży. Jednak Niemiecki Czerwony Krzyż tłumaczy, że ten model dystrybucji odzieży pozwala realizować ich misję na różne sposoby.
Jak pokazuje przypadek z lokalizatorem GPS, podróż darowanej odzieży może być zaskakująco długa i skomplikowana, ale ostatecznie przyczynia się do finansowania istotnych inicjatyw pomocowych.