Obecnie jedynie przemysł obronny powstrzymuje Rosję przed wejściem w recesję — bez niego, jak wskazują ekonomiści, spadek Produktu Krajowego Brutto (PKB) wyniósłby już teraz 3–4 proc.

Cykl, który gospodarka przeszła w ciągu prawie czterech lat wojny, wyraźnie pokazuje granice możliwości rządu i banku centralnego. Nawet prorządowi ekonomiści twierdzą, że gospodarka wkrótce przejdzie z „niemal zerowego” wzrostu do spadku.

Paweł Smełow, szef Centrum Badań Strategicznych — think tanku, który pisał programy reform gospodarczych dla Putina podczas jego pierwszych kadencji — jest przekonany, że Rosja nie ma obecnie szans na uniknięcie recesji. Bynajmniej nie jest w swych ocenach odosobniony.

Jak doszło do tej sytuacji?

Podwładni Putina, odpowiedzialni za stabilność gospodarczą, w 2022 r. zdołali powstrzymać spadek gospodarki o 10–20 proc. PKB. Takie załamanie prognozowało wówczas wielu ekspertów. Rząd i bank centralny mieli do czynienia z paniką i kryzysem.

Wzrost inflacji do prawie 12 proc., jedna z rekordowych fal odpływu kapitału, odejście setek zagranicznych inwestorów, załamanie rynku akcji, gwałtowna dewaluacja, podwyższenie stóp procentowych banku centralnego do 20 proc. wiosną 2022 r. — oto co się wtedy działo.

Pierwszy rok wojny zakończył się spadkiem PKB. Skala tego zjawiska do dziś jest przedmiotem sporów ekonomistów. Rosstat początkowo podał wynik -2,1 proc. Następnie zmienił ocenę na -1,2 proc. Eksperci uważają natomiast, że spadek był większy.

Jednak już w 2023 r., a zwłaszcza w 2024 r., w Rosji nastąpił wzrost gospodarczy. Sankcje Zachodu i środki podjęte przez Bank Centralny Rosji zatrzymały kapitał w granicach Federacji Rosyjskiej. Odpływ pieniędzy z kraju zmniejszył się trzykrotnie.

Moskwa zdołała zgromadzić setki tankowców z „floty cieni” do eksportu ropy naftowej z pominięciem „pułapu cenowego” nałożonego przez Zachód, a dzięki importowi z wykorzystaniem państw trzecich dokonywała zakupów poprzez „przyjazne” kraje.

Jednak co najważniejsze — wydatki wojskowe, które początkowo wzrosły trzykrotnie, a następnie czterokrotnie, umożliwiły wzrost gospodarczy w 2023 i 2024 r. odpowiednio o 3,6 proc. i 4,3 proc. PKB.

Gwałtowne spowolnienie

Teraz cały ten wzrost należy już do przeszłości. Nie obserwujemy już stagflacji, czyli słabej gospodarki przy gwałtownej inflacji, o której mówiono rok temu, ale początek recesji.

Przez te wszystkie lata eksperci ostrzegali: jeśli nie zainwestuje się w nowe projekty, które przyczynią się do wzrostu PKB, a zamiast tego będzie się pompować pieniądze w rozbudowę już istniejących mocy produkcyjnych — czyli uruchamiać radzieckie zakłady wojskowe na trzy zmiany — to gospodarka prędzej czy później osiągnie swój pułap.

Zniszczony rosyjski czołg (zdj. ilustracyjne)Alexey Furman/Getty Images / Stringer / Getty Images

Zniszczony rosyjski czołg (zdj. ilustracyjne)

I tak się stało. Już rok temu rynek pracy sygnalizował, że „ujemny wzrost” wkrótce stanie się rzeczywistością, ponieważ już wtedy stało się jasne, że nie ma kto pracować w sektorach cywilnych.

W tym roku okazało się, że również branże wojskowe nie mogą już zwiększać produkcji, ponieważ ich moce produkcyjne osiągnęły szczyt, a zapotrzebowanie na pracowników spadło.

Aby dalej rozwijać przemysł obronny, trzeba budować hale produkcyjne, wyposażać nowe linie produkcyjne, kupować maszyny. Jednak budżet ledwo wystarcza na utrzymanie tego, co już istnieje.

W 2025 r. wydatki na obronność wzrosły o jedną czwartą w ujęciu nominalnym. To dużo, ale w 2024 r. wzrost ten nie wyniósł 26 proc. — a trzykrotność poziomu sprzed wojny. Ten potężny bodziec budżetowy w latach 2023–2024 pobudził gospodarkę.

Reszta środków została przeznaczona nie tylko na wzrost produkcji, ale także na subsydiowanie stóp procentowych kredytów, gwarancje państwowe na nie, a także na utrzymanie armii i wypłaty dla wojskowych.

Jednak, jak zapisano w ustawie budżetowej na 2026 r., nie będzie już żadnego wzrostu wydatków wojskowych — obiecano ich zmniejszenie o całe 1,5 proc. (200 mld rubli lub ok. nieco ponad 9 mld zł). Okazało się, że nawet przemysł zbrojeniowy w obecnej postaci nie jest w stanie dalej napędzać gospodarki, która z tych wszystkich powodów w 2025 r. wzrosła o prawie niezauważalną wartość poniżej 1 proc.

— To cena za ograniczenie bodźców budżetowych i spowolnienie wzrostu wydatków. Będzie nam [Rosjanom] to towarzyszyć, zgodnie z założeniami, do końca tego roku i przez cały następny rok — uważa główna ekonomistka rosyjskiej firmy inwestycyjnej T-Investycyje Sofija Doniec.

„Znajdujemy się w okresie zaciskania pasa”

Jeśli wykluczyć przedsiębiorstwa, które specjalizują się w produkcji wojskowej, to recesja już się rozpoczęła. We wrześniu 2025 r. według obliczeń Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych, bliskiego Kremlowi ośrodka badawczego, cały rosyjski przemysł wyprodukował o 3,6 proc. mniej produktów niż w grudniu 2024 r.

Jeśli jednak spojrzeć na sektory cywilne i odjąć od nich przetwórstwo ropy naftowej, to we wrześniu 2025 r. spadek w stosunku do września 2024 r. wyniósł, według tych samych obliczeń, prawie 8 proc.

„Spadek jest gwałtowny” — piszą analitycy Centrum Analiz Makroekonomicznych i Prognoz Krótkoterminowych, wyjaśniając, że tylko kilka branż nie odnotowuje spadków, m.in. przetwórstwo drewna oraz przemysł papierniczy.

Znajdujemy się w okresie zaciskania pasa… zaostrzenie warunków pracy na wszystkich rynkach następuje dość synchronicznie i dość równomiernie w poszczególnych sektorach” — podsumowała Doniec. Według jej obserwacji najgorzej mają obecnie branże eksportowe, transport, handel hurtowy i przemysł motoryzacyjny. Jednak, jak twierdzi ekonomistka, nawet w sektorach zorientowanych na zamówienia państwowe tempo wzrostu znacznie spadło.

Jednym z powodów jest gwałtowny spadek przychodów z eksportu ropy. Jest to konsekwencją spadku cen surowców na rynku światowym. Cena rosyjskiej ropy Urals w 2025 r. spadła średnio o 18 proc. w porównaniu z 2024 r., do 56 dol. W 2026 r. cena nie będzie wyższa, a może nawet niższa.

Stany Zjednoczone nałożyły sankcje na czterech największych rosyjskich eksporterów surowców energetycznych: Gazprom Nieft i Surgutnieftiegaz na początku roku oraz Łukoil i Rosnieft parę miesięcy później. Zachód ponadto wziął pod lupę setki tankowców „floty cieni” Putina — zdezelowanych jednostek służących do transportu ropy i omijania sankcji. Coraz więcej krajów zabroniło przybijania tym statkom do portów.

W konsekwencji wszystkich tych działań nabywcy zaczęli odmawiać kupowania rosyjskich surowców, a Rosjanie znaleźli się w trudnej sytuacji — bez widocznych perspektyw na jej poprawę.