Dokumenty zostały upublicznione 22 grudnia przez amerykańską organizację National Security Archive (Archiwum Bezpieczeństwa Narodowego) po wygranym procesie o dostęp do informacji publicznej. Wynika z nich, że w niektórych rozmowach prywatnych Putin wyrażał rozgoryczenie z powodu upadku ZSRR. Tymczasem na początku lat 2000. publicznie deklarował prozachodnie nastawienie, a w 2008 r. wydawał się nawet przychylny wobec aspiracji Ukrainy do NATO. Ten czar prysł wraz z rosyjską inwazją na Gruzję.

W protokole z 16 czerwca 2001 r., sporządzonym na podstawie poufnego spotkania Busha z Putinem, rosyjski przywódca wygłosił — jak określiło archiwum — „krótką lekcję historii (według własnej interpretacji) dotyczącą rozpadu Związku Radzieckiego„.

„Co się tak naprawdę stało? Dobra wola Sowietów zmieniła świat. Rosjanie oddali dobrowolnie tysiące kilometrów kwadratowych terytorium. Niesłychane. Ukraina, przez wieki część Rosji, oddana. Kazachstan — oddany. Kaukaz także. Trudno to sobie wyobrazić, a zadecydowali o tym partyjni sekretarze” — powiedział Putin.

Republiki radzieckie oderwały się od ZSRR w wyniku splotu czynników politycznych, gospodarczych i społecznych, w tym konsekwencji inwazji na Afganistan oraz reform politycznych wywołanych narastającym sprzeciwem i stagnacją ekonomiczną pod koniec lat 80. i na początku lat 90., co podaje w wątpliwość twierdzenie Putina o „dobrej woli”. Jednak podobne stwierdzenia pojawiały się w innych jego wypowiedziach z lat 2000., takich jak

Kto nie żałuje rozpadu ZSRR, nie ma serca. Kto chce go odtworzyć w dawnej formie, nie ma rozumu.

W kolejnych latach Putin wykorzystywał tę nostalgię za ZSRR jako narzędzie do umacniania swojej władzy i usprawiedliwiania inwazji na Ukrainę, przedstawiając ją jako walkę z nazizmem oraz ideologiczną kontynuację II wojny światowej. Przykładem tej narracji są pomniki stawiane na okupowanych terenach Ukrainy, łączące przekaz historyczny II wojny światowej z trwającym konfliktem.

Podczas tego samego spotkania z Bushem w 2001 r. Putin poruszył też temat członkostwa Rosji w NATO. Zadawał wtedy pytania, dlaczego Rosja nie jest w NATO, co może rzucać światło na motywy jego działania. „Pozwoli pan, że wrócę do kwestii rozszerzenia NATO. Zna pan nasze stanowisko. Wygłosił pan ważne oświadczenie, mówiąc, że Rosja nie jest wrogiem. To, co powiedział pan na temat 50 lat w przyszłość, jest ważne” — zapewniał Putin.

„Rosja jest europejska i wieloetniczna, jak Stany Zjednoczone. Wyobrażam sobie, że moglibyśmy zostać sojusznikami” — powiedział rosyjski prezydent i dodał: „Ale czujemy się wykluczeni z NATO. Jeśli Rosja nie jest częścią tego sojuszu, oczywiście czujemy się pominięci.

Jako przykład podał zgłoszenie ZSRR do NATO w 1954 r., twierdząc, że powody odrzucenia tej kandydatury nie są już aktualne. „NATO udzieliło negatywnej odpowiedzi, podając cztery konkretne powody: brak porozumienia w sprawie Austrii, brak porozumienia w sprawie Niemiec, totalitarną kontrolę nad Europą Wschodnią i konieczność współpracy Rosji z ONZ w sprawie rozbrojenia” — dodał Putin. „Teraz wszystkie te warunki zostały spełnione. Może więc Rosja mogłaby zostać sojusznikiem”.

Jednak Putin zaznaczył, że problem z brakiem Rosji w NATO polega na tym, że „NATO się rozszerza, a my nie mamy na to żadnego wpływu”.

„Sztuczne państwo”. Już w 2008 r. Putin ubliżał Ukrainie

Putin wrócił do kwestii NATO w 2008 r., tym razem w kontekście ukraińskich starań o członkostwo w sojuszu, według protokołu z 6 kwietnia 2008 r., czyli ostatniego spotkania Busha z Putinem jako prezydentem Rosji.

Władimir Putin, prezydent Rosji, i  George W. Bush, prezydent USA, na spacerze w Soczi, 6 kwietnia 2008 r.EPA/VLADIMIR RODIONOV – POOL / PAP

Władimir Putin, prezydent Rosji, i George W. Bush, prezydent USA, na spacerze w Soczi, 6 kwietnia 2008 r.

Według ówczesnych doniesień „Kyiv Post” Bush popierał wyznaczenie Ukrainie Planu Działań na rzecz Członkostwa (MAP) w NATO, mówiąc: „Każdy kraj na świecie powiedział mi, że Rosja nie ma prawa weta […] i wierzę im na słowo”. Określił to jako „właściwą politykę”. Ostatecznie jednak plan ten został odrzucony m.in. przez Niemcy i Francję.

Podczas spotkania w Soczi w 2008 r. Putin wyraził podobne obawy, jakie dziś wymienia jako oficjalne cele wojny przeciwko Ukrainie. „To nie będzie dla pana nowość, nie oczekuję odpowiedzi. Po prostu chcę to powiedzieć głośno. Chciałbym podkreślić, że przyjęcie do NATO kraju takiego jak Ukraina stworzy w dłuższej perspektywie pole konfliktu między nami, długotrwałą konfrontację” — ostrzegał Putin.

W trakcie rozmowy Putin nazwał też Ukrainę „sztucznym państwem” — określeniem, którego w ostatnich latach używał do uzasadniania inwazji. „Ukraina to bardzo złożone państwo. To nie jest kraj ukształtowany w sposób naturalny. To sztuczne państwo powstałe jeszcze za czasów radzieckich” — przekonywał.

„Jeśli pojedziesz do zachodniej Ukrainy, zobaczysz wsie, gdzie mówi się tylko po węgiersku, a ludzie noszą czepce. Na wschodzie ludzie chodzą w garniturach, krawatach i wielkich kapeluszach. NATO jest przez dużą część ludności ukraińskiej postrzegane jako organizacja wroga” — dodał. „To rodzi następujące problemy dla Rosji. Grozi to rozmieszczeniem baz wojskowych i nowych systemów uzbrojenia tuż przy granicy z Rosją. Tworzy to dla nas niepewność i zagrożenia”.

George W. Bush, prezydent USA, i Władimir Putin, prezydent Rosji. Sydney, 7 września 2007 r. EPA/SERGEI CHIRIKOV / PAP

George W. Bush, prezydent USA, i Władimir Putin, prezydent Rosji. Sydney, 7 września 2007 r.

Te słowa kontrastują z wcześniejszymi publicznymi wypowiedziami Putina na temat relacji Ukrainy i NATO. W 2003 r. mówił, że jest „absolutnie przekonany, iż Ukraina nie wycofa się z procesu pogłębiania współpracy z NATO i szerzej z Zachodem. […] Ostateczna decyzja należy do NATO i Ukrainy. To sprawa tych dwóch partnerów” — wynika z ówczesnego protokołu Kremla.

„Wierzą, że pod parasolem NATO mogą przywrócić swoją integralność terytorialną”

Na uwagę zasługują też wypowiedzi Putina dotyczące dążeń Gruzji do członkostwa w NATO — rozmowa miała miejsce zaledwie cztery miesiące przed rosyjską inwazją na Kaukaz.

„Jeśli chodzi o Gruzję, oni wierzą, że pod parasolem NATO mogą przywrócić swoją integralność terytorialną. Czy to właściwa droga? Rozszerzać wojskowy parasol NATO i pozwalać im na rozpoczęcie działań zbrojnych w Abchazji i Osetii Południowej?” — powiedział i dodał: „Gruzini powinni zostać zmuszeni do rozwiązania swoich problemów wewnętrznych w inny sposób. Zrobią to, jeśli będą do tego zmuszeni”.

Putin twierdził też, że członkostwo w NATO zmusi Gruzinów do sięgnięcia po broń. „Gruzja powinna rozwiązać tę kwestię pokojowo. Przyjęcie jej do NATO tylko zachęci ją do sięgnięcia po rozwiązania militarne” — stwierdził Putin. „A dla Rosji to zawsze zagrożenie, [związane] z rozmieszczeniem nowych baz i systemów uzbrojenia blisko naszych granic”.

Rosyjski żołnierz na tle kolumny wojsk. Cchinwali, 9 sierpnia 2008 r. PAP/EPA/YURI KOCHETKOV / PAP

Rosyjski żołnierz na tle kolumny wojsk. Cchinwali, 9 sierpnia 2008 r.

20 kwietnia gruziński dron rozpoznawczy został zestrzelonym, prawdopodobnie przez rosyjski myśliwiec, czemu Moskwa zaprzeczyła, zrzucając winę na NATO. Sekretarz generalny NATO Jaap de Hoop Scheffer ironizował wówczas, że „zje swój krawat”, jeśli natowski MiG-29 „magicznie pojawił się w Abchazji i zestrzelił gruzińskiego drona”.

W sierpniu tego samego roku Rosja rozpoczęła inwazję lądową na Gruzję.