Podatek katastralny to propozycja, w której wysokość opłaty zależy od wartości nieruchomości, a nie tylko od jej powierzchni. W Polsce wraca on w dyskusjach o finansowaniu usług lokalnych, rosnących cenach mieszkań oraz tym, kto i ile powinien dokładać się do wspólnej kasy. Tekst, pod którym przeprowadzono sondę, dotyczył właśnie tego wątku i wywołał wiele reakcji, bo temat dotyka prywatnego poczucia bezpieczeństwa. Odpowiedzi nie opisują gotowych przepisów, lecz pokazują intuicje czytelników, ich obawy oraz oczekiwania wobec ewentualnych zmian. Sondę, której wyniki opisujemy, znajdziesz TUTAJ.

Zobacz wideo Za co kochamy podatek katastralny?

Przeciwnicy podatku mówią jasno. W ich ocenie ryzyko przewyższa możliwe korzyści

Na dzień 18.12.2025, w sondzie oddano 4640 głosów, a 62,03 procent osób odpowiedziało „Nie”, co przekłada się na mocny sygnał sprzeciwu wobec takiej zmiany. Dla tej części głosujących kluczowe jest poczucie, że mieszkanie służy do życia, a nie do generowania dodatkowych opłat zależnych od wahań rynkowych.

Wyniki na dzień 18.12.2025 roku.

Wyniki na dzień 18.12.2025 roku.materiały redakcyjne

Najczęściej powtarzający się lęk dotyczy tego, że podatek liczony od wartości byłby trudny do zaplanowania w domowym budżecie. Jeśli wyceny rosłyby wraz z cenami w okolicy, właściciel mógłby płacić coraz więcej mimo braku podwyżek pensji czy świadczeń. W tej perspektywie szczególnie wrażliwe wydają się sytuacje osób, które mają jedno lokum na własne potrzeby, a ich oszczędności są ograniczone. Niepewność wzmacnia też pytanie o zasady ustalania wartości, możliwość odwołania oraz koszty administracyjne, bo bez czytelnych reguł łatwo o wrażenie, że opłata stałaby się kolejnym obowiązkiem, a nie narzędziem porządku.

Zwolennicy widzą w tym porządek i równowagę. Dla nich liczy się to, kto ma najwięcej

Za wprowadzeniem podatku katastralnego zagłosowało 34,53 procent osób, co pokazuje, że pomysł nie jest niszowy. W tych głosach widać przekonanie, że opodatkowanie majątku powinno lepiej odzwierciedlać realną wartość posiadanych nieruchomości.

Zwolennicy najczęściej wskazują, że system powinien mocniej różnicować obciążenia między osobą z jednym mieszkaniem a kimś, kto gromadzi lokale jako kapitał. W takim myśleniu pojawia się oczekiwanie, że większa danina mogłaby dotyczyć kolejnych nieruchomości lub bardzo drogich lokali, co ograniczyłoby presję na rynek mieszkaniowy. Jednocześnie widać ostrożność, bo część osób zwraca uwagę na możliwe przerzucanie kosztów na najemców, jeśli właściciele podniosą czynsze. Dlatego akceptacja często wiąże się z warunkiem, by przepisy miały progi, ulgi oraz wyraźnie rozpisane wyjątki, które oddzielą zwykłe potrzeby mieszkaniowe od działań nastawionych na zysk.

Niezdecydowani wskazują na brak konkretów. Ich wątpliwości dotyczą zasad, a nie samej idei

Odpowiedź „Nie mam zdania” wybrało 3,45 procent głosujących, co jest niewielkim odsetkiem, ale mówi sporo o potrzebie jasnych informacji. W tej grupie nie widać emocjonalnego „tak” ani „nie”, raczej ostrożne podejście do tematu, który może zmienić codzienne rachunki.

Najważniejsze pytania dotyczą tego, jak i jak często wyceniano by nieruchomości oraz jakie zabezpieczenia otrzymałyby osoby o niższych dochodach. W praktyce kluczowe byłoby to, czy przewidziano by mechanizmy ochronne dla seniorów, rodzin mieszkających w lokalach odziedziczonych oraz osób, które nie planują sprzedaży ani wynajmu, tylko chcą spokojnie mieszkać. Pojawia się też wątek przejrzystości, bo czytelne reguły, terminy i możliwość odwołania od wyceny mogłyby ograniczyć poczucie niepewności. Bez tego łatwo o obawę, że nowy podatek stałby się źródłem sporów, a nie rozwiązaniem problemów.