Wzrastałem w systemie, który nagradzał mój dar, ale nie zawsze chronił moją duszę. Były chwile, gdy czułem się wykorzystywany, poganiany, kształtowany w coś, czego nie do końca wybrałem. Tego rodzaju presja pozostawia rany, których nie widać na scenie. Nosiłem w sobie gniew, ale zostałem uzdrowiony przez wiarę. Pytałem Boga dlaczego. Ale Jezus wciąż spotyka mnie w środku bólu – nie usprawiedliwiając tego, co mnie zraniło, ale ucząc mnie, jak nie popadać w gorycz. Doświadczyłem bólu, który mnie ukształtował, zanim zdążyłem go nazwać…

 – wspomina w notatkach wokalista.