
Prawa autorskie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Stańczak…
Prawa autorskie: Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Wyborcza.plFot. Tomasz Stańczak…
Zaloguj się, aby zapisać na później
27 grudnia 2025
Google NewsUdostępnij na FacebookuUdostępnij na TwitterzeUdostępnij w mailu
Śnieg w Święta Bożego Narodzenia jest – i zawsze był – w naszym klimacie dość rzadki. Skąd więc nasze przekonanie, że kiedyś niemal każde święta były białe? To pamięć płata nam figle. I to jakie!
Google NewsUdostępnij na FacebookuUdostępnij na TwitterzeUdostępnij w mailu
Po horyzont jest biało, dzwonią dzwonki sań, przez zaspy przedziera się zaprzęg Świętego Mikołaja? Zdecydowanie nie w Polsce.
Chciałem ten tekst zacząć tak: „Żaden niepełnoletni mieszkaniec Warszawy nie pamięta mrozu w Wigilię. Nie może, bowiem w ten dzień roku temperatury poniżej zera utrzymywały się przez całą dobę ostatni raz w 2008 roku (przypomina autor facebookowej strony Info Meteo Warszawa), czyli siedemnaście lat temu”. Jednak właśnie w tegoroczną Wigilię przyszedł mróz, który trzymał całą dobę.
Tak czy inaczej, za życia dzisiejszego osiemnastolatka mróz w Wigilię zdarzył się jedynie dwa razy. Już to sugeruje, że Święta Bożego Narodzenia ze śniegiem to jednak w naszym kraju ewenement, przynajmniej dla pokolenia dwudziestolatków. Jednak nie tylko dla nich, bo także dla czterdziestolatków. I sześćdziesięciolatków. Proszę nie protestować – tak wskazują twarde dane.
W ubiegłym roku śniegu w Święta nie było – sugeruje wykres na stronie Centrum Badań Kosmicznych PAN (wykresy dla każdej zimy od 2004/2005 roku na podstawie obserwacji satelitarnych pokazują, jaka część kraju była pokryta śniegiem). W 2023 śnieg leżał od końca listopada do połowy grudnia w większości kraju, potem jednak przyszła odwilż. W 2022 roku było dość podobnie – śnieg utrzymał się tylko w pierwszej połowie miesiąca. To sugeruje, że w Boże Narodzenie częściej możemy liczyć na odwilż niż opady śniegu.
Dokładniej dane Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW) z pięćdziesięciu lat pomiędzy 1971 a 2021 rokiem przeanalizowali dziennikarze TVN Meteo. Wybrali pięć miast wojewódzkich z różnych części Polski: Gdańsk, Kraków, Poznań, Lublin i Łódź.
Ostatnie białe święta w którymś z tych miast przypadły w 2021 roku. W Gdańsku w Wigilię oraz Boże Narodzenie było 16-17 cm śniegu. Po kilka centymetrów leżało w innych regionach. Na południu w Wigilię śnieg przeszedł w deszcz i tam śniegu w Święta były tylko 2 centymetry.
Poprzednie białe Boże Narodzenie miało miejsce 11 lat wcześniej (w 2010 roku), kiedy śniegu było od kilku centymetrów na południu kraju do dwudziestu nad Bałtykiem. (Gdańsk jawi się tu jako stolica białych Świąt nie bez powodu. Bliskość morza sprawia, że opady śniegu, jeśli występują, są obfitsze niż w głębi kraju).
Śnieżne święta mieliśmy za to przez dwa pierwsze lata tego wieku. W Boże Narodzenie 2001 pokaźne ilości białego puchu leżały na południu, wschodzie i w centrum Polski. Było go od 18 cm w Poznaniu po 24 cm w Lublinie. W 2002 roku śniegu w święta było znacznie mniej, ale był. Od południa po północ Polska była przysypana kilkucentymetrową warstwą.
Śniegu w ostatnim tygodniu grudnia nie było natomiast w latach 2004-2009 (wyjątkiem był rok 2005, gdy w Lublinie w wigilijny poranek leżało 12 cm śniegu, jednak w pierwszy dzień Świąt przyszła odwilż i drugiego dnia już nic po nim nie zostało).
Nie oznacza to, że śniegu nie bywało w pierwszej połowie grudnia albo w listopadzie. Jak najbardziej bywał, co tłumaczyłem w niedawnym tekście debunkującym mit, że śnieg jesienią to rzadkość. Jednak ten wczesny śnieg, nawet jeśli było go sporo, rzadko kiedy utrzymywał się do Świąt. W tym stuleciu brak śniegu pod koniec grudnia był normą. Białe Boże Narodzenie zdarzyło się jedynie w 2001, 2002, 2010 oraz 2021 roku.
Prawda czy fałsz?
Kiedyś śnieg był w każde Święta Bożego Narodzenia.
Sprawdziliśmy
Nic podobnego. W ubiegłym półwieczu śnieg na Święta zdarzał się mniej więcej raz na dekadę. Białe święta to mit.
Uważasz inaczej?
Zgłoś uwagę
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
No dobrze, to XXI wiek, w którym globalne ocieplenie zaczęło być już wyraźni zauważalne. A jak bywało wcześniej? Wcale nie lepiej. Mniej więcej od 1987 do 2000 roku końcówka grudnia raczej nie rozpieszczała nas widokiem nieskazitelnej bieli. Kilka wyjątków jedynie potwierdza tę regułę.
Śnieżne były Święta Bożego Narodzenia w 1999 roku, kiedy w Wigilię spadło 18 cm śniegu w Gdańsku (ale mieszkańcy Lublina musieli czekać nań do ranka 26 grudnia). Śnieg był także w 1996 (do kilkunastu centymetrów).
Lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku były jednak dość ciepłe. Może lepiej było w chłodniejszych latach osiemdziesiątych? Otóż nie. Poprzednim rokiem (przed 1996), gdy w Święta był śnieg, był rok 1986, gdy leżało po kilka centymetrów białego puchu w większości regionów (poza Wielkopolską). W Gdańsku od Wigilii do 26 grudnia spadło go aż 30 centymetrów.
Bez śniegu w ostatnim tygodniu grudnia były lata 1982-1985. Śnieżny natomiast był 1981 rok (co zapewne część czytelników pamięta, bowiem był to grudzień stanu wojennego). W Łodzi było aż 40 cm pokrywy śniegowej, około 20 cm w Poznaniu, Lublinie i Krakowie. Było też mroźno (a na ulicach stanęły koksowniki, czyli kosze, w których palił się koks, by móc się przy nim ogrzać).
Lata 80. i 90. ubiegłego wieku zdecydowanie nie obfitowały więc w „białe Święta”. Może w takim razie lata 70., które zapisały się w pamięci zimą stulecia? Też nie.
Sama zima stulecia zaczęła się w Sylwestra 1978 roku opadami marznącego deszczu. Kilkadziesiąt centymetrów śniegu spadło przez pierwsze dni stycznia 1979 roku. Warto przypomnieć, że około 20 centymetrów śniegu zatrzyma większość samochodów osobowych. Przy 40 centymetrach ustaje wszelki ruch kołowy, bowiem w białym puchu grzęzną także samochody ciężarowe.
Niemniej nawet w zimę stulecia nie było zbyt wiele śniegu w Boże Narodzenie. Ot, kilka centymetrów leżało jedynie w Krakowie. Rok wcześniej śniegiem w Wigilię i pierwszy dzień Świąt mogły cieszyć się dzieci w Lublinie, ale drugiego dnia już go nie było. Śniegu nie było także w 1977 roku.
Więcej spadło go na Święta 1976 roku, od kilku centymetrów w Krakowie po 15 cm w Gdańsku. Jednak w Lublinie, Poznaniu i Łodzi początkowo śniegu nie było, a święta zakończyły się jedynie kilkoma centymetrami.
Rok wcześniej (nadal cytuję dane IMGW analizowane przez TVN Meteo) na koniec świąt znów leżało po kilka centymetrów śniegu. W 1973 roku znacznymi ilościami śniegu mogli cieszyć się mieszkańcy stolicy Lubelszczyzny, acz topniejącego (24 grudnia odnotowano 12 cm, w pierwszy dzień świąt 10 cm i osiem centymetrów 26 grudnia).
Podobny trud jak dziennikarz TVN Meteo zadawali sobie wcześniej także synoptycy komentujący codziennie numeryczne prognozy pogody Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego UW na stronie meteo.pl. Na przykład w 2024 roku.
Nie da się ukryć: twarde dane wskazują, że przez ostatnie pół wieku białe święta Bożego Narodzenia były w Polsce rzadkością. Zdarzały się średnio raz na około 10 lat.
W pierwszym dwudziestoleciu tego wieku było ich więcej (w latach 2001, 2002, 2010 oraz 2021), czyli zdarzały się średnio raz na pięć lat. Może być to statystyczna anomalia. Jednak wcale nie musi.
Jak wyjaśnia Michalina Broda w krótkim filmie „Nauki o Klimacie” na Facebooku, zmiany klimatu zwiększają prawdopodobieństwo wystąpienia ekstremalnych zjawisk. Modele klimatyczne potwierdzają, że wskutek klimatycznych zmian rośnie także prawdopodobieństwo ekstremalnych opadów śniegu. Jest to tylko pozornym paradoksem.
Po pierwsze, wyższe temperatury oznaczają większe parowanie mórz i oceanów. Po drugie, cieplejsze powietrze może pomieścić więcej pary wodnej (przeciętnie około 7 procent więcej na każdy stopień wzrostu temperatury). A więcej pary wodnej w atmosferze to obfitsze opady deszczu, zaś zimą śniegu.
Globalne ocieplenie nie oznacza, że śnieg zniknął z naszych szerokości geograficznych. Jedynie to, że pada rzadziej i utrzymuje się krócej. Natomiast opady śniegu mogą zdarzać się wręcz obfitsze.
Prawda czy fałsz?
Białe święta to wytwór naszej wyobraźni
Sprawdziliśmy
W dużej mierze tak, nasza pamięć bardzo idealizuje przeszłe zdarzenia. Lepiej pamiętamy miłe rzeczy. Niemiłe mniej zapadają w pamięć.
Uważasz inaczej?
Zgłoś uwagę
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Widzieliśmy z danych historycznych, że śnieg w Święta Bożego Narodzenia zdarza się w naszym klimacie raz na dekadę. Dlaczego w takim razie w zbiorowej pamięci te święta wydają się przysypane albo przynajmniej przyprószone śniegiem?
Cóż, nasza pamięć bardzo lubi sobie fabrykować wspomnienia. Spora ich część jest najzwyczajniej fałszywa. Jak opisywałem w tekście „Czy pamięć nas zawodzi” w 2023 roku, aż 36 procent naszych wspomnień jest całkiem zmyślona. Ponad jedna trzecia tego, co uważamy za wspomnienia, to wytwory naszej wyobraźni.
Jest ku temu powód. Zapamiętywanie wszystkiego niebywale by nas męczyło. Mózg zapamiętuje więc jedynie to, co najważniejsze. Resztę rekonstruuje, ale raczej nieporadnie. Przeważnie mu się udaje, dość często jednak zmyśla.
Czemu jednak mielibyśmy pamiętać akurat śnieg w Boże Narodzenie, choć go wcale nie było?
Gałąź psychologii kognitywnej zwana „środowiskową” zakłada, że każde działanie organizmu jest odpowiedzią na sygnały ze środowiska. Pamięć to po prostu zmiana organizmu w odpowiedzi na napływające bodźce. Zimą w naszej szerokości geograficznej dominującym bodźcem jest doświadczenie zimna na zewnątrz. Trudno sobie wyobrazić mróz, można natomiast zasypany śniegiem krajobraz. Być może dlatego pamiętamy większość zim jako śnieżne.
Jest jednak jeszcze jeden powód. Nasza pamięć większość rzeczy retuszuje. Jest jak archiwum, które przed zapisaniem zdjęcia przepuszcza je przez upiększające filtry.
Zjawisko idealizacji wspomnień polega na psychologicznym procesie wzmacniania pozytywnych aspektów przeszłości i minimalizowania negatywnych, co sprawia, że nasze wspomnienia wydają nam się lepsze, niż to, co kiedyś zaszło w rzeczywistości. (Nie jest tak, że negatywnych bodźców zupełnie nie pamiętamy. W naszych wspomnieniach są one jednak słabsze i zapadają w nią rzadziej).
Dlaczego? Jak tłumaczyła w „New York Times” prof. Anne Wilson, psycholog z Wilfrid Laurier University, która bada między innymi pamięć: „Rekonstruujemy, co wydarzyło się w przeszłości na podstawie fragmentarycznych wspomnień. Działamy trochę jak archeolodzy, którzy zbierają części, żeby poskładać je w całość”.
Nie oznacza to, zastrzega prof. Daniel Schacter, psycholog z Harvard University, że w tym procesie świadomie coś fałszujemy. Jak każda rekonstrukcja, nasze wspomnienia są niedoskonałe. I są podatne na błędy poznawcze. Jednym z nich jest to, że wspomnienia związane z negatywnymi emocjami słabną szybciej niż te związane z emocjami pozytywnymi. To zjawisko znane jest jako „efekt słabnących emocji” (fading affect bias).
Ma bardzo głęboką przyczynę, jak wyjaśnia prof. Felipe de Brigard, psycholog, filozof i neurobiolog z Duke University. „Naszą pamięć bezustannie nosimy ze sobą. Gdyby bolesne wydarzenia bolały nas tak samo za każdym razem, gdy je sobie przypominamy, byłoby to nie do zniesienia”.
Z kolei, jak mówi prof. Schacter, do pozytywnych wspomnień mamy „preferencyjny dostęp” – łatwiej przypomnieć jest sobie rzeczy przyjemne niż przykre. Sami też świadomie chętniej sięgamy po dobre wspomnienia. Potem działa mechanizm sprzężenia zwrotnego. Im częściej coś wspominamy (lub sobie przypominamy), tym lepiej utrwala się wspomnienie.
Do tego, jak dodaje prof. Wilson, nasze przekonania też modyfikują nasz obraz przeszłości. „Jeśli wychodzimy z założenia, że kiedyś było lepiej, będziemy przywoływać wspomnienia, które to potwierdzą”.
W ten sposób z czasem zapominamy o nieszczęściach i frustracjach. Lepiej zaś pamiętamy (i łatwiej przypominamy sobie) to, co nas cieszyło. Wszystko to sprawia, że przeszłość wydaje się ładniej ilustrowana, niż napisało ją życie.
Śnieg to wielka frajda dla dzieci (i sporej części dorosłych), a zabawa na śniegu i płynąca z niej radość dobrze zapadają w pamięć. Doświadczenie szarego i deszczowego grudnia jest z kolei tak przykre, że nasza pamięć woli go nie pielęgnować.
Przeszłość, którą pamiętamy, jest pewnego rodzaju bajką. Nie powinno nas dziwić, że w tej opowieści, opowiadanej sobie samemu (i sobie nawzajem), zimy są śnieżne i mroźne. W bajkach wszystko jest wszakże albo straszne, albo malownicze.
Dlaczego jednak śnieg tak cieszy dzieci i całkiem sporą część dorosłych? To ciekawa sprawa. Otóż nie ma jednego szczególnego powodu. Radość ze śniegu jest raczej sumą wielu różnych pozytywnych bodźców.
Pierwszym powodem jest fizyka. Goła ziemia odbija jedynie 15-20 procent padającego na nią światła, pokryta trawą około 25 procent. Świeży śnieg natomiast odbija aż 90-95 procent padającego nań światła. Gdy leży śnieg, do naszych oczu dociera dwa razy więcej światła dziennego, którego brak zimą bywa dotkliwy.
Z badań prowadzonych w Danii w latach 1995-2012 wynika, że po zmianie czasu letniego na zimowy do lekarzy zgłasza się o około 11 procent więcej osób z objawami depresji. Nie ma w tym nic zaskakującego. Światło pobudza receptory w siatkówce oka, które wzmagają wydzielanie neuroprzekaźników – serotoniny i dopaminy. Pierwsza poprawia nastrój, a jej niedobór może powodować (według jednej z hipotez) depresję. Druga jest ważna dla systemu motywacyjnego. To ona daje nam „kopa do działania”, a bez niej czujemy się, jakby ktoś rozładował nam baterie.
U części osób ten jesienny stan obniżonego nastroju i spadku energii jest na tyle poważny, że upośledza ich codzienne funkcjonowanie. Jest to podstawą do diagnozy choroby sezonowej (zwanej dawniej chorobą afektywną sezonową lub wręcz depresją sezonową). Nie jest szczególnie rzadka, bo w Europie cierpi na nią od 2 do 10 procent ludzi. Osób, które spełniają część kryteriów diagnostycznych, jest nawet do 20 procent.
Prawda czy fałsz?
Co to za globalne ocieplenie, skoro pada śnieg?
Sprawdziliśmy
Globalne ocieplenie sprawia, że śnieg pada rzadziej i leży krócej. Jednak jego opady mogą być obfitsze wskutek większej ilości pary wodnej w powietrzu
Uważasz inaczej?
Zgłoś uwagę
Stworzony zgodnie z międzynarodowymi zasadami weryfikacji faktów.
Jest też powód psychologiczny. Jak mówił tygodnikowi „Time” prof. Trevor Harley, autor „Psychology of Weather” („Psychologii pogody”), świeży śnieg to jedno z najpiękniejszych zjawisk, jakich doświadcza człowiek. Przede wszystkim dlatego, że nawet brudne ulice potrafi zamienić w malowniczy krajobraz. Śnieg jest magiczną różdżką, która ulice, wyschnięte trawniki i nagie gałęzie drzew zamienia w coś nowego i ładnego. Nasze umysły lubią ładne rzeczy, ale fascynuje je też sama zmiana.
„Nie ma chyba niczego innego, co przekształcałoby świat tak, jak robi to śnieg”, mówi prof. Harley. I dodaje, że śnieg kojarzy się też z wieloma pozytywnymi wspomnieniami: dzieciństwem, zabawą, Świętami Bożego Narodzenia i dniami wolnymi od szkoły.
Ta magia działa, nawet jeśli wiemy, że po kilku tygodniach będziemy mieć już dosyć śniegu, zrobi się przybrudzony, zamieni w błoto.
Śnieg działa jednak nie tylko na zmysł wzroku. Na przykład świeży śnieg dobrze tłumi dźwięki (kilkanaście centymetrów nawet o ponad połowę). Gdy spadnie, robi się dużo ciszej. Jest to dla nas zmiana i pozytywny bodziec, zwłaszcza tam, gdzie zawsze coś szumi za oknem.
Śnieg daje też pewną zmysłową radość – w sensie zaangażowania wielu zmysłów na różne sposoby. Wiatr można poczuć na twarzy, ciepły deszcz łapać w dłonie. Jednak ze wszystkich zjawisk atmosferycznych tylko śnieg można dotykać, formować i smakować. Można go przesypywać między palcami, lepić z niego śnieżki, zrobić bałwana. No i można go polizać.
Jedzenie też bywa niebywale przyjemne, bo zajmuje nasz wzrok, smak, zapach i dotyk jednocześnie. Nasze mózgi bardzo lubią, gdy coś angażuje wiele zmysłów naraz. Nie bez powodu przymiotnik „zmysłowy” ma także znaczenie „ekscytujący”, a nawet „pobudzający erotycznie”.
Dla tych, którzy lubią, gdy zimą jest biało, mam dobrą wiadomość. Modele meteorologiczne (na przykład model NCEP GFS na stronie WX Charts) pokazują, że jest spora szansa na opady śniegu w nocy z 29 na 30 grudnia, głównie w południowej części kraju [link 1]. I dużo większe opady śniegu przechodzące z północnego zachodu na południowy wschód w nocy z 30 na 31 grudnia [link 2].
Dwadzieścia centymetrów świeżego śniegu unieruchomi każdy samochód osobowy (przy czterdziestu cm staje każdy transport kołowy). Warto zawczasu przygotować się na tę ewentualność.
Trzeba jednak pamiętać, że mimo rozwoju modeli atmosfery i rosnących mocy superkomputerów, prognozy pogody na pięć dni naprzód są nadal obarczone marginesem błędu. Warto sprawdzić prognozy w niedzielę i poniedziałek (28 i 29 grudnia). Może się okazać, że opady śniegu jedynie nasz kraj musną.
Tak czy inaczej, raczej jest spora szansa, że zrobi się biało – tyle że już po Świętach. Co, nawiasem mówiąc, jest dość charakterystyczne dla grudniowej pogody w tej części Europy. Śnieg znacznie częściej pojawia się w styczniu i lutym. Nie powinno to dziwić, bo właśnie one są najchłodniejszymi miesiącami roku.
Cykl „SOBOTA PRAWDĘ CI POWIE” to propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. Znajdziecie tu fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak i ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Rozbrajamy mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I piszemy o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i słowniki. Ukończył anglistykę, tłumaczył teksty naukowe i medyczne. O nauce pisał m. in. w „Gazecie Wyborczej”, Polityce.pl i portalu sztucznainteligencja.org.pl. Lubi wiedzieć, jak jest naprawdę. Uważa, że pisanie o nauce jest rodzajem szczepionki, która chroni nas przed dezinformacją. W OKO.press najczęściej wyjaśnia, czy coś jest prawdą, czy fałszem. Czasem są to powszechne przekonania na jakiś temat, a czasem wypowiedzi polityków.
Rocznik 1976. Od dziecka przeglądał encyklopedie i słowniki. Ukończył anglistykę, tłumaczył teksty naukowe i medyczne. O nauce pisał m. in. w „Gazecie Wyborczej”, Polityce.pl i portalu sztucznainteligencja.org.pl. Lubi wiedzieć, jak jest naprawdę. Uważa, że pisanie o nauce jest rodzajem szczepionki, która chroni nas przed dezinformacją. W OKO.press najczęściej wyjaśnia, czy coś jest prawdą, czy fałszem. Czasem są to powszechne przekonania na jakiś temat, a czasem wypowiedzi polityków.
Copyright © 2016 – 2025. Made with love by OKO.press team. All Rights Reserved.