Netflix postanowił podzielić finałowy sezon „Stranger Things” na trzy pakiety z odcinkami. Pierwsze cztery epizody cieszyły się gigantyczną popularnością i zablokowały pod koniec listopada serwery platformy. Kolejne trzy pozostawiono na święta, i choć popularność zapewne nie spadła (nie podano jeszcze najnowszych wyników oglądalności), wiadomo, jakie emocje towarzyszą widzom.

Rozwleczone „Stranger Things vol 2”?

Podział serialu na trzy części wydaje się nieintuicyjny, ale do tej pory twórcom „Stranger Things” udawało się w odpowiednich miejscach robić przerwy i zawieszać akcję. „Do tej pory”, zdaje się bowiem, że wraz z drugą częścią piątego sezonu serialu coś poszło nie tak. Pierwsze cztery odcinki zakończone wspaniałym zwrotem akcji, obiecywały niemalże góry fabularnego złota w kolejnych. Tym razem oczekiwania nie znalazły swojego ujścia.

Fani bez wątpienia rzucili się na trzy nowe epizody historii nastolatków z Hawkins – sprzyjają temu święta i następujący po nich weekend. Ci, co już seans mają za sobą, narzekają jednak licznie na zbytnie rozwleczenie opowieści i przegadane sceny. Co ważne, są to komentarze osób, które naprawdę cenią cały serial i zainwestowały w niego już w sumie prawie 61 godzin (!). Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nowe trzy odcinki stanową podbudowę do dwugodzinnego finału, mimo to dominuje uczucie niespełnienia i frustracji.

Dlaczego wszystkie sceny są średnio o 40 proc. za długie? Przecież nic się w nich nie dzieje. Ciągle tylko MÓWIĄ, co będą robić. Ja wiem, że publiczność potrzebuje teraz ciągłego wyjaśniania, ale to jest tak źle napisane. Momentum, poczucie zagrożenia, wszystko to zniknęło. Kilka razy używałem przycisku „przeskocz 10 sekund do przodu”.

Krzyczałam z frustracji w stronę telewizora… W pierwszej części Vecna już raz zaatakował, kiedy Max próbowała uciec. I co Max robi teraz? Czeka, spaceruje, przeprowadza absurdalnie długie rozmowy… To jest tak frustrujące! Biegnijcie, skoro od tego zależy wasze życie. Całą scenę okradziono z jakiegokolwiek wrażenia zagrożenia.

Zobacz wideo „Stranger Things 5” [ZWIASTUN]

Nagle postanowili wszystko skomplikować, ile teraz mamy tych światów – w głowie Vecny, w głowach postaci, most, przestrzeń za murem, pustka, czarna przestrzeń, w której są Jedenastka i Kali, czerwona przestrzeń z portalami, posiadłość Henry’ego… Tego wszystkiego jest za dużo, serial się rozciągnął już tak, że żadne z tych miejsc nie ma żadnego znaczenia.

Połknąłem całość, ale o rany, ależ to się ciągnie. Wszystkie trzy odcinki mogły być jednym. Sezon 4. miał świetnie zrobione podziały między odcinkami, ale tu coś nie wyszło… – można przeczytać wśród setek komentarzy m.in. na Reddicie.

W serwisie Metacritic dokładnie widać, że widzom nie przypadło do gustu zakończenie siódmego odcinka. Piąty sezon generalnie oceniany jest przyzwoicie – otrzymał 6,8 punktów w 10-stopniowej skali jako całość. Pierwsze odcinki mają śladowe negatywne punktacje i średnio oceniane są na 8,3-8,4 punktów. Po piątym odcinku noty te gwałtownie spadają, a całość ciągnie w dół najbardziej odcinek 7. oceniony na… 4,7 pkt.

Dopiero 1 stycznia dowiemy się, czy braciom Duffer udało się zakończyć „Stranger Things” w sposób, który usatysfakcjonuje większość widzów. W tym momencie finału nie pominą nawet najbardziej rozczarowani piątym sezonem.